Przeciwnicy Muska niszczą auta Tesli w Europie. Zobaczcie co zrobili w Wiedniu?

Europejczycy coraz mocniej protestują po spontanicznym geście szefa Tesli. Elon Musk nie pomyślał o jeden raz za dużo. Teraz to może się negatywnie odbić na sprzedaży aut jego marki na Starym Kontynencie.

Co zrobił Elon Musk w czasie przemówienia z okazji zaprzysiężenia Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta USA? Pewnie sam do końca nie wie, dlaczego wykonał taki, a nie inny gest. Trudno wejść w głowę najbogatszego ziemianina, szczególnie że kłębi się w niej i tak sporo pomysłów. Podekscytowany okolicznościami i wniebowzięty własną sprawczością wykonał ruch ręką, który wiele osób odebrało jak rzymski salut. Zdaniem jednych zachował się spontanicznie, inni mówią, że bezmyślnie, ale może mu to zaszkodzić bardziej, niż podejrzewa. Dlaczego? Już tłumaczę.

Zobacz wideo Nowa Tesla Model 3 - jest lepsza, niż myślałem, ale nie jest idealna [MATERIAŁ WYDAWCY MOTO.PL]

Dziwaczne zachowanie Elona Muska z dwóch powodów wywołało ferment zwłaszcza w Europie. Po pierwsze, wbrew pozorom powojenna trauma na Starym Kontynencie ciągle istnieje, a gest wywołał jednoznaczne skojarzenia z faszystowskim symbolem. W USA mało kto się nim przejmuje, ale dla nas ciągle jest emblematyczny. Po drugie, tak naprawdę wcale nie chodzi o gest. On tylko jest katalizatorem niezadowolenia obywateli z powodu wtrącania się Muska w europejskie sprawy.

Elon Musk nie gryzie się w język. Chce sprawić, żeby Europa znowu stała się wielka (ang. Make Europe Great Again, czyli MEGA), bo lubi śmieszne skróty i proste zasady, ale nie pyta nas, czy tego chcemy. Próbuje obalać europejskie rządy, niepytany wtrąca się w wewnętrzne sprawy poszczególnych krajów (np. zakończenie wojny w Ukrainie) i "wciska" nam amerykańskie samochody. Co za dużo, to niezdrowo, więc w końcu zaczęły się protesty. Aktywiści przy pomocy kilku projektorów przeprowadzili społeczno-artystyczny performance na ścianie gigafabryki Tesli w Grunheide pod Berlinem, a w Wiedniu ktoś namalował farbą w sprayu swastykę na elektrycznym Modelu 3.

Jestem przekonany, że wkrótce pojawi się więcej wyrazów niezadowolenia z powodu nie tego co pokazuje, tylko co robi Elon Musk. Nieprzypadkowo społeczne protesty zaczęły się w tych dwóch krajach. Młodzi mieszkańcy Starego Kontynentu nie chcą powrotu dyktatury, nawet jeśli to ma być wyłącznie handlowa dyktatura. To, co się dzieje, może być dopiero początkiem większej zmiany, którą wykorzystają lokalne koncerny motoryzacyjne.

Elon Musk narzeka na degrengoladę światopoglądową Europy, ale nie pyta, czy nam się to podoba. Przy okazji zapomina, że europejski kontynent jest dosyć ważnym rynkiem dla jego marki, nie tylko ze względu na jego chłonność, ale przede wszystkim prestiż. Poza tym nawet w 2024 roku w czasie stagnacji sprzedaży elektryków Tesla zajęła 16 proc. rynku, bo znalazła nabywców na 327 034 auta na Starym Kontynencie (dane ACEA). To o 10,8 proc. mniej niż w rok wcześniej. Ostatnie zachowanie szefa Tesli wpisuj się w znakomicie w politykę europejskich producentów samochodów elektrycznych, którzy namawiają do kupowania lokalnych produktów. Gesty i słowa Elona Muska są wodą na ich młyn. Wielu europejskich klientów nie kupuje Tesli wyłącznie dlatego, bo są tanie i nowoczesne. Stać ich na droższe samochody. Wybierają je, bo są modne. Być może w Europie właśnie przestały być.

Więcej o: