Jak Rosjanie grają z Zachodem w ciuciubabkę. Mimo sankcji luksusowe samochody płyną szerokim strumieniem do Rosji

Sankcje są, ale tak jakby ich nie było. Handlarze samochodów znaleźli sprytny sposób na łamanie ograniczeń w handlu. Przewożą auta do Rosji przez Gruzję i Azerbejdżan. Mechanizm tego procederu opisali dziennikarze Sky News.

Po agresji w Ukrainie Rosja zaczęła być alienowana na arenie międzynarodowej. Na kraj są nakładane kolejne sankcje. Do tego kraju europejskie, japońskie i amerykańskie marki nie mogą np. eksportować samochodów. Czy to oznacza, że bogaci Rosjanie są skazani na Łady? No właśnie nie. Znaleźli sprytny sposób na obejście sankcji. Opisała go brytyjska stacja Sky News.

Zobacz wideo Warsztat okazał się dziuplą pełną części z kradzionych aut

Przewożą samochody do klientów w Rosji przez Gruzję i Azerbejdżan

Samochody marek Mercedes, BMW, Lexus czy Range Rover są skupowane na potęgę w Europie, a następnie jadą do Gruzji, Azerbejdżanu czy Armenii. Transportuje się je tam na kołach lub lawetami. W tych krajach są następnie rejestrowane, otrzymują przygotowane dokumenty, a także tablice rejestracyjne tranzytowe. W tym punkcie nic nie stoi na przeszkodzie, aby np. obywatel Gruzji przejechał takim pojazdem przez granicę do Rosji. Może to zrobić bez wizyt. Po przekroczeniu punktu kontrolnego przekazuje auto w ręce kolejnego pośrednika i wraca do kraju. Samochód znika w Rosji. Tam trafia do nowego właściciela.

Oczywiście nie jest tak, że Gruzja pozwala na taki proceder. Przepisy zabraniają eksportu np. samochodów do Rosji. Tyle że kierowca eksportowanego samochodu zazwyczaj mówi, że tylko przez Rosję przejeżdża. Często mówi, że porusza się w kierunku Kirgistanu. Celnicy – przynajmniej oficjalnie – zatrzymać go zatem nie mogą.

Eksport aut do Azerbejdżanu wzrósł o 1860 proc... Nie bez powodu

Skala procederu może być naprawdę ogromna. Jak donosi Sky News, o ile eksport samochodów z Wielkiej Brytanii do Rosji rzeczywiście jest aktualnie zerowy, o tyle eksport pojazdów do Azerbejdżanu wzrósł o 1860 proc. I ten wskaźnik z całą pewnością nie wynika z potężnego głodu azerbejdżańskiego rynku motoryzacyjnego na pojazdy brytyjskie. Na siłę procederu wpływ mają przede wszystkim dwa czynniki. Mowa o tym, że:

  • łańcuch składa się z pojedynczych osób. Ktoś inny kupuje pojazdy, ktoś inny jedzie nimi, ktoś inny je rejestruje i ktoś inny przejeżdża nimi przez granicę. Trudno byłoby zatem sformułować oskarżenie o naruszenie sankcji.
  • formalnie samochody są eksportowane do Azerbejdżanu lub Gruzji. Później po prostu znikają ze statystyk.

Czy embargo na eksport aut do Rosji da się doszczelnić?

Sankcje są obchodzone, przez co luksusowe modele marek premium de facto nadal trafiają do Rosji. Rosjanie płacą za nie oczywiście więcej. Pośrednicy z Gruzji i Armenii też swoje muszą zapłacić. Tyle że ich na to stać. Tego samego nie da się powiedzieć o zwykłych mieszkańcach Rosji. Mieszkańcach, którzy do tej pory mogli sobie pozwolić na Renault czy Volkswagena. Teraz takiego wyboru już raczej mieć nie będą. Embargo zatem uderza przede wszystkim w nich.

Poza tym przemyt samochodów pokazuje jeszcze jedno. Skoro Rosjanie poradzili sobie z embargiem na samochody, tym bardziej nie mają z nim problemu w przypadku mocniej potrzebnych towarów. Zakazy handlu oczywiście są potrzebne. Rosję trzeba napiętnować. Mimo wszystko zawsze znajdą się osoby, które postanowią je wykorzystać do zrobienia intratnego biznesu.

Więcej o: