Zarządzana przez Stalexport Autostrada Małopolska SA trasa A4 na odcinku Kraków - Katowice jest jedną z najdroższych tras szybkiego ruchu w Polsce. Kierowcy osobówek za skorzystanie z ok. 60-kilometrowego fragmentu muszą zapłacić 32 zł. Jak się okazuje - już niedługo. Jak wynika z zapowiedzi Ministerstwa Infrastruktury, trasa wkrótce przejdzie pod skrzydła Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
"W 2027 r. wygaśnie umowa koncesyjna na budowę i eksploatację autostrady A4 na odcinku Katowice – Kraków, zawarta pomiędzy Skarbem Państwa a spółką Stalexport Autostrada Małopolska SA. Nie ma planów kontynuacji zarządzania i eksploatacji autostrady A4 przez podmiot prywatny" - poinformowała Anna Szumańska, rzeczniczka Ministerstwa Infrastruktury. Po wygaśnięciu koncesji trasa przejdzie więc pod zarząd GDDKiA.
Oznacza to, że fragment A4 stanie się dla kierowców osobówek oraz motocyklistów trasą bezpłatną. "Z chwilą przejęcia przez GDDKiA odcinek autostrady A4 Katowice Kraków zostanie objęty całościową polityką poboru opłat na sieci dróg zarządzanych przez państwo. Zagwarantuje to jednakowe zasady dla kierowców korzystających z zarządzanych przez państwo autostrad, a kierujący samochodami osobowymi i motocyklami nie będą musieli płacić za przejazd A4 Katowice - Kraków" - stwierdza rzeczniczka ministerstwa.
Czy kierowcy rzeczywiście doczekają się bezpłatnej A4? Odpowiadając na to pytanie, równie dobrze możemy zaparzyć sobie sypanej herbatki, a następnie wróżyć z fusów. Wszystko wskazuje na to, że dalsze utrzymywanie autostrad z budżetu jest po prostu niemożliwe. Zresztą krótko po wyborach rząd Donalda Tuska burzliwie obradował nad kwestią powrotu opłat, które poprzednia władza zniosła. Zwłaszcza w kwestii trasy A1 Gdańsk - Toruń, która bezpłatna miała być tylko do końca 2023 roku. Było to jedno z pęt kiełbasy wyborczej, które PiS podsuwało pod nos elektoratowi.
Co ciekawe, ówczesny minister infrastruktury Andrzej Adamczyk jeszcze w grudniu 2021 roku, a więc długo przed tym, jak partia wysunęła pomysł zniesienia opłat, stwierdził, że "nie stać nas na to, aby utrzymywać stale i bez końca stan, kiedy nie pobieramy opłat na autostradach". Co więcej, postulował, by także kolejne trasy stały się płatne. "Na pewno nie stanie się to w roku przyszłym, czy za dwa lata, ale sukcesywnie system poboru opłat będzie obejmował kolejne odcinki autostrad" - stwierdził Adamczyk.
W podobnym tonie wypowiada się prezes spółki Stalexport Autostrada Małopolska Andrzej Kaczmarek. "Na dłuższą metę utrzymanie nieodpłatnego systemu autostrad, ale i dróg ekspresowych, jest niemożliwe" - stwierdził Kaczmarek w wypowiedzi udzielonej Wnp.pl. "Koszty utrzymania autostrad są kolosalne. [...] Kontrakty na wymianę nawierzchni i kontrakty towarzyszące, które zawarliśmy w tym zakresie w ubiegłym roku, mają wartość około 500 mln zł. Na odcinek, który ma tylko 61 km. Na utrzymanie samej nawierzchni autostrady między Katowicami a Krakowem potrzeba 50 mln zł rocznie" - stwierdza prezes spółki.
Rząd, chcąc utrzymać bezpłatność autostrad, będzie musiał znaleźć sposób na dalsze ich finansowanie. W skrócie - w niedalekiej przyszłości będziemy musieli spodziewać się kolejnych ukrytych podatków, które zostaną zamaskowane w np. wyższych opłatach rejestracyjnych, cenach paliw, czy różnego rodzaju daninach klimatycznych.
Od 1 lipca 2023 roku wszystkie autostrady zarządzane przez GDDKiA są bezpłatne. Mowa tutaj o trasach A2 Konin - Stryków oraz A4 Wrocław - Sośnica. Co więcej, od 4 września ubiegłego roku kierowcy osobówek i motocykliści bezpłatnie korzystają także z odcinka autostrady A1 Gdańsk - Toruń, a dokładnie Rusocin - Nowa Wieś. W tym przypadku rząd podpisał kolejną już umowę z koncesjonariuszem trasy, spółką Gdańsk Transport Company. Przejazd trasą bez opłaty będzie możliwy do końca tego roku. Niestety, za jej "bezpłatność" zapłacili nie tylko kierowcy, ale ogół społeczeństwa. Jak wynika z informacji przekazanych przez Kancelarię Premiera, w 2024 roku na "pokrycie zmniejszonych wpływów do Krajowego Funduszu Drogowego w związku z wdrożeniem procedury umożliwiającej zaprzestanie stosowania opłat za przejazd autostradą A1" z rezerwy budżetu przeznaczono już 220 mln zł. Kwota ta może jeszcze wzrosnąć.