W latach 90. XX wieku ciągle można było dostrzec przy drodze auta, w których kierowcy "grzebali". Nie było pomocy drogowej. Z drobnymi usterkami musieli radzić sobie sami. Dziś to naprawdę rzadki widok. Częściej można zobaczyć kierowcę, który na parkingu przed blokiem wymienia filtr przeciwpyłkowy czy wycieraczki.
Nie ma się zatem co dziwić, że ten "mechanik" skupił na sobie uwagę. On bowiem rozbił bank. Na parkingu przed blokiem wyjął silnik z samochodu i zaczął go po prostu naprawiać. Został sfilmowany jak grzebał w motorze, siedząc na płachcie rozłożonej na asfalcie po turecku. To musiał być zabawny widok.
Obiektem naprawy stało się Audi A3 8L w wersji po liftingu. Nie wiemy jednak, który konkretnie z motorów naprawiał sprytny "mechanik". W gamie pierwszej generacji kompaktu z Ingolstadt motorów nie brakowało. Nie wiemy też, czego konkretnie dotyczyła usterka. Wiemy natomiast, że kierowca dość dobrze przygotował się do wykonania zadania. Dysponował bowiem np. żurawiem warsztatowym, na którym uniósł silnik i wyjął go z komory silnika. Sprawnie poradził sobie także z demontażem pasa przedniego.
W tym punkcie powstaje zasadnicze pytanie. Czy takie naprawy można wykonywać na parkingu przed blokiem? Ustawodawca nie wpadł na pomysł, że ktoś może się zdecydować na remont silnika na krawężniku. Przepisów w tym zakresie zatem nie ma. W tej konkretnej sytuacji kierowca naraża się jednak na aż dwa powody do mandatu. Bo może zostać ukarany m.in. za: