Najsłynniejszy skok przez rondo to z pewnością sytuacja sprzed ponad trzech lat. Kierowca Suzuki z dużą prędkością wjechał na nasyp ronda ks. Kanonika Andrzeja Mikołajczyka. Jego samochód dosłownie przefrunął nad skrzyżowaniem. Ochotnicza Straż Pożarna Rąbień podała, że Suzuki ścięło sosnę, przeleciało nad pomnikiem papieża i zatrzymało się dopiero na budynku należącym do parafii. W samochodzie jechał tylko 41-latek. Nikomu innemu nic się nie stało, a jego lot obiegł media na całym świecie, stając się wiralowym hitem. Wiekopomny wyczyn możecie obejrzeć w poniższym artykule:
Policja pokazała właśnie nowe nagranie z polskich dróg, na którym kierowca przegrał nierówną walkę z rondem. Oczywiście powodem był alkohol, który na miejscu od razu wyczuli policjanci. Od razu się tego spodziewali, bo kierowca nie potrafił utrzymać równowagi. Po sprawdzeniu stanu trzeźwości okazało się, że zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu wynosi ok. 1,3 mg/l, czyli ponad 2,5 promila. Policja podaje, że za atak po pijaku na rondo zostanie podciągnięty do odpowiedzialności z tytułu art. 178a Kodeksu karnego, a to oznacza, że sędzia może zasądzić nawet trzy lata więzienia. Na miejscu oczywiście zatrzymano mężczyźnie prawo jazdy.
Co się w ogóle stało? Policjanci podczas patrolu nieoznakowanym radiowozem w Warszawie na ul. Patriotów zauważyli na ulicy Patriotów pojazd marki BMW, którego kierujący podczas zjeżdżania z ronda uderzył w słupek i znak drogowy, a następnie slalomem pojechał dalej, w kierunku ulicy Przewodowej. Po stu metrach dojechał do ronda, które zdecydował się pokonać na wprost. Oczywiście wjechał na wyspę, najeżdżając na tablice prowadzące, po czym zatrzymał się. Na szczęście prędkość była zbyt niska, żeby doszło do skoku, który mógłby spowodować zagrożenie dla innych kierowców na rondzie. Wszystko zostało nagrane:
Jeśli kierowca ma ponad 0,5 promila, to popełnia przestępstwo i musi się liczyć z bardzo poważnymi konsekwencjami. 15 punktów karnych to dopiero początek. Sprawa trafia do sądu, w którym: