Czy stołeczną komunikację w 2024 r. czeka podwyżka biletów? Na razie bije rekordy frekwencji

Warszawski ZTM podsumował inwestycje 2023 roku. Nie da się ukryć, że stołeczna komunikacja publiczna się zmienia na lepsze. Są też powody do obaw: rośnie liczba użytkowników do przewiezienia i jednocześnie koszty utrzymania.

Rozwój transportu publicznego w aglomeracji warszawskiej jest bardzo ważny, bo to kręgosłup każdej metropolii miasta. Dzięki sprawnej komunikacji w Warszawie będzie się lepiej żyło. Poza tym stolica chce obniżać poziom emisji CO2 oraz szkodliwych substancji, a transport publiczny jest najlepszym sposobem, aby to zrobić i jednocześnie jedyną sensowną alternatywą dla samochodów osobowych. Dlatego cieszy fakt, że to właśnie komunikacja publiczna jest drugą po edukacji pozycją w budżecie Warszawy pod względem wydawanych kwot.

Zobacz wideo Młody człowiek podróżował w bagażniku Skody Citigo. Kolega podwoził go na autobus

Radni przeznaczyli na Warszawski Transport Publiczny w 2024 r. przeszło 4,4 mld zł

Łączny budżet ZTM na 2024 rok wynosi 4,4 mld zł, z czego warszawscy radni chcą przeznaczyć aż 4,2 mld zł na finansowanie przewozów komunikacją publiczną. To oznacza wzrost kosztów utrzymania o 10 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim (3,8 mld). Jednocześnie planowany jest 20-procentowy wzrost przychodów ze sprzedaży biletów do 1,2 mld w 2024 r. Czy to oznacza podwyżkę ich cen, której nie było od 2013 roku? Zastanawia się nad tym dziennikarz Wyborczej Jarosław Osowski, a wraz z nim pewnie większość mieszkańców Warszawy.

Niekoniecznie tak musi być. To prawda, że koszty utrzymania systematycznie rosną, z różnych powodów, ale jednocześnie z komunikacji zbiorowej korzysta coraz więcej warszawiaków, co oznacza wzrost przychodów z biletów. 1 listopada 2023 roku stołeczna komunikacja zanotowała rekordową liczbę 350 tys. przewiezionych osób, czyli o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Poinformował o tym rzecznik ZTM Tomasz Kunert.

Poza tym miasto stara się ograniczyć koszty na różne sposoby. Przede wszystkim chodzi o optymalizację połączeń i kasowanie tych, które są nieopłacalne. To nie podoba się pasażerom, którzy z nich korzystali, a teraz muszą czekać na przystanku dłużej albo wybrać bardziej skomplikowaną trasę, ale ma uzasadnienie ekonomiczne. Poza tym dzięki dopracowaniu siatki połączeń mimo ich mniejszej liczby transport może działać bardziej sprawnie. Pomagają w tym systemy komputerowe korzystające z danych dotyczących lokalizacji poszczególnych środków transportu i paradoksalnie również aplikacje na smartfony, takie jak Mapy Google, czy Jakdojade, z których korzysta coraz więcej pasażerów.

Coraz mniej warszawiaków jeździ "na gapę", dlatego zwiększają się przychody z biletów

Nawet ci warszawiacy, którzy tego nie robią, dzięki nowoczesnym technologiom wiedzą, ile poczekają na transport, bo tablice świetlne na przystankach podają realny czas przyjazdu. Dodatkowo zwiększyła się liczba legalnych przejazdów komunikacją miejską, bo sporo osób korzysta z nowych metod zakupu biletów: za pośrednictwem automatów oraz aplikacji. Równocześnie rośnie popularność biletów długookresowych: miesięcznych i kwartalnych, a kontrole biletów stają się coraz skuteczniejsze. Wszystko razem sprawia, że coraz mniej pasażerów ma ochotę jeździć "na gapę".

Między innymi z tych powodów można spodziewać się, że w najbliższym czasie nie będzie podwyżki biletów komunikacji miejskiej w Warszawie. Podstawowym jednak są wybory samorządowe, które zostaną przeprowadzone w kwietniu 2024 roku. O podwyżce biletów decyduje rada miasta i nie należy sądzić, że zrobi to w pierwszej połowie 2024 r. W drugiej już jest to bardziej prawdopodobne.

Najwięcej pieniędzy w 2024 roku dostanie MZA, a najmniej SKM

Jak ZTM podzielił publiczne pieniądze na 2024 rok? Fundusze Miejskich Zakładów Autobusowych zwiększą się o 30 proc. w porównaniu z 2023 r. (z 1,12 mld zł do 1,47 mld zł), bo to autobusy ciągle przewożą najwięcej pasażerów. Wydatki na warszawskie metro wzrosną o 21,5 proc. (do 919 mln zł), a na Tramwaje Warszawskie tylko o 14 proc. (do 1,23 mld zł), mimo że w 2024 r. mają zostać uruchomione nowe linie na Woli i z Mokotowa na Wilanów. Najmniejszy wzrost, bo zaledwie o dziewięć procent czeka Szybką Kolej Miejską. Trochę szkoda, bo jeśli kierowcy samochodów mieszkający pod Warszawą mają zrezygnować z prywatnego transportu, muszą mieć sensowną alternatywę.

Na koniec to, co najbardziej interesuje ZTM, a najmniej warszawiaków: podsumowanie osiągnięć 2023 roku. Ciągle rośnie liczba użytkowników komunikacji publicznej. Prawie 60 proc. mieszkańców Warszawy wykorzystuje transport zbiorowy w codziennych podróżach i aż 94 proc. ocenia dobrze funkcjonowanie komunikacji miejskiej w stolicy. Ranking jakości komunikacji miejskiej opublikowały: firma konsultingowa Oliver Wyman i Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley w grudniu 2022 roku. Warszawa znalazła się w nim na 19. miejscu na świecie. O tym wyniku przypomina prezydent Warszawy, który twierdzi, że sam chętnie korzysta z transportu publicznego i gorąco zachęca do tego wszystkich mieszkańców.

Transport publiczny to również czystsze powietrze – tramwaje, metro i pociągi miejskie nie generują zanieczyszczeń, a coraz większa część stołecznej floty autobusowej jest napędzana ekologiczną energią. Podróżując komunikacją miejską, oszczędzamy też pieniądze – bilety w Warszawie należą z najtańszych w Polsce – oraz czas, ponieważ nie stoimy w korkach

– dodaje Rafał Trzaskowski.

Warszawiacy dobrze oceniają publiczny transport. Dołączam się do nich

Trudno nie zauważyć, że warszawska komunikacja publiczna jest intensywnie rozbudowywana i szybko się zmienia. Między innymi dlatego narzekamy na rozkopane ulice i korki. W tym samym czasie rosną tory tramwajowe pokryte roślinnością, pojawia się coraz więcej cichych elektrycznych autobusów, a druga linia metra została wydłużona o 11 dodatkowych stacji (w latach 2019-2023). Co czeka warszawiaków w kolejnych latach? Nastąpi zmiana systemu biletowego na nowy, a według wielkiego planu komunikacyjnego oprócz rozbudowy naziemnego transportu szynowego do 2050 roku mają powstać trzy nowe linie metra. Wówczas połowa mieszkańców stolicy zgodnie ze strategią "15-minutowego miasta" będzie mieszkać w okolicy stacji metra.

Więcej o: