Portal Transport Publiczny poinformował, że Warszawa rozpoczyna skomplikowany proces zmiany systemu biletowego. Warszawa ogłosiła 23 października, że rozpoczyna "dialog konkurencyjny dotyczący nowego systemu biletowego", który ma zastąpić wysłużoną Warszawską Kartę Miejską. Nowy system ma być nowoczesny, wręcz rewolucyjny z punktu widzenia użytkowników. Koszt jego wprowadzenia idzie w dziesiątki milionów złotych, ale warszawiacy i turyści mają na nim tylko zyskać. Opracowane rozwiązanie ma być tańsze i znacznie wygodniejsze.
Więcej informacji na temat komunikacji publicznej znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Obecny system biletowy działa w Warszawie już od 20 lat i stołeczny ratusz zbierał się do jego wymiany od dłuższego czasu. Niektórzy twierdzą, że zbyt długo, ale to bardzo skomplikowana sprawa ze względu na skalę działania warszawskiego transportu publicznego.
Od wielu lat byliśmy pytani o nowy system biletowy. Doskonale wiemy, z jaką skalą działalności mamy do czynienia w Warszawie i aglomeracji. To gigantyczny proces, do którego przygotowywaliśmy się długo. Dla przykładu - samych kasowników do wymiany jest ok. 17 tysięcy
- mówi dyrektor ZTM Katarzyna Strzegowska.
Dotychczasowy system wymaga zakupienia kartonikowego biletu, wyrobienia sobie karty miejskiej, którą następnie trzeba kodować w specjalnych terminalach, albo używania aplikacji na smartfonie. Apka przygotowana dla ZTM nazywa się mobiWAWA i nie jest zbyt wygodna, wobec czego wielu użytkowników korzysta z programów firm zewnętrznych, które tylko częściowo rozwiązują problem.
W każdym przypadku płatność przez aplikację wymaga pracochłonnego kupowania biletu i skanowania kodu QR, a warszawskim metrze nawet dwóch po kolei. Pierwszy służy do identyfikacji stacji, a dopiero drugi do skasowania biletu, co wprowadza spore zamieszanie. Zwłaszcza osoby, które korzystają z takiego rozwiązania sporadycznie, często mają problem, bo przy pomyłce system blokuje możliwość skasowania biletu przez pięć minut.
Nowy system ma działać zupełnie inaczej, być wygodniejszy, bardziej przyjazny użytkownikowi i rozliczać realny czas korzystania z transportu publicznego w najbardziej ekonomiczny sposób. Oto jego podstawowe założenia.
Miasto długo zbierało się do rozpoczęcia transportowej rewolucji w Warszawie, bo oznacza olbrzymi koszt, w trakcie łatwo popełnić błędy. Jeden z nich dotyczy automatycznej migracji danych użytkowników. Warszawa chce tego uniknąć, dlatego będzie wymagać założenia nowego konta. Dyrektor Strzegowska sądzi, że kilkadziesiąt milionów złotych jest dolną granicą budżetu, który trzeba przeznaczyć na zmianę systemu. Twierdzi, że finalnie to się wszystkim opłaci: stolicy i pasażerom.
Po jego wprowadzaniu ZTM będzie mógł ograniczyć udział pośredników, liczbę wydawanych plastikowych kart i drukowanych biletów. Te ostatnie również zostaną. Będą dostępne dla osób niemających innej możliwości zapłacenia lub w sytuacji awarii systemu. Za to staną się bardziej ekologiczne — będą wykonane tylko z kartonu, bo pozbawione paska magnetycznego. Dyrektorka ZTM planuje namówić do dołączenia do nowego systemu jak największą liczbę przewoźników, w tym Koleje Mazowieckie.