Trudno o skuteczniejszą broń na zbyt szybko jeżdżących kierowców niż odcinkowy pomiar prędkości. To bardzo sprytne urządzenia. Jak działa OPP? Kamera rejestruje wjazd samochodu na dany odcinek drogi, a potem druga kamera, ustawiona na końcu, zapisuje, o której godzinie dane auto zjechało z monitorowanego fragmentu trasy. System wylicza średnią prędkość kierowcy i na tej podstawie decyduje, czy zasłużył na karę. Skuteczny sposób i bardzo trudny do oszukania. Teoretycznie da się jechać za szybko, a potem zwolnić, żeby średnia się zgadzała, ale... taki kierowca-cwaniak i tak nic na tym nie zyskuje. OPP są tak skuteczne, że pojawiają się na kolejnych drogach, także tych szybkiego. Żniwa ma OPP na S7 w okolicach Radomia.
Droga S7 to jedna z najważniejszych tras szybkiego ruchu w kraju i wielu Polaków to właśnie nią będzie lada chwila jechać w rodzinne strony, żeby z najbliższymi spędzić Święta Bożego Narodzenia. W tym roku uruchomiono 14-kilometrowy odcinkowy pomiar prędkości na S7 w okolicach Radomia. Urządzenia są bardzo zapracowane.
Na S7 koło Białobrzegów wpadło już prawie 24 000 kierowców - podaje Wyborcza.pl, która dotarła do najświeższych danych, w które wlicza się połowa grudnia. Potwierdza się prawidłowość, którą obserwujemy na każdym nowo otwartym OPP. Kierowcy wpadają masowo w pierwszych tygodniach działania nowego punktu, a z czasem zwalniają i stosują się do przepisów. Rekordowym miesiącem był pierwszy, w którym OPP zaczął działać. W czerwcu złapano aż 9048 kierowców. W lipcu było to jeszcze 3867, ale później liczby znacznie spadły. W listopadzie mandaty wystawiono "tylko" 1888 osobom.
Rekordzista jechał na S7 aż o 76 km/h za szybko, za co odcinkowy pomiar prędkości nagrodził go mandatem w wysokości 2500 złotych. To najwyższa możliwa kara w regularnym, nowym taryfikatorze. Na OPP kierowcy zwykle dostają dużo niższe mandaty. Najwięcej wykroczeń to zbyt szybka jazda do 30 km/h ponad limitem.
Odcinkowy pomiar prędkości na S7 znajduje się na często uczęszczanej trasie między Radomiem a Warszawą i ma 14 kilometrów. To jeden z najdłuższych OPP w całym kraju. Co ciekawe, na kierowców w tym miejscu nie czeka żadna przykra niespodzianka. Na objętym OPP odcinku kierowcy osobówek mogą jechać standardowe 120 km/h. Urządzenia służą więc do wyłapywania kierowców, którzy jadą szybciej. Jeśli będziecie jechać przepisowe 120 km/h, to nie musicie się niczego obawiać.
OPP na S7 często nazywany jest... cyklopem. Nad każdym z kierunków jazdy umieszczona została tylko jedna kamera. Ta monitoruje wszystkie pasy ruchu jednocześnie. To nowość na mapie Polski. Samotna kamera nie ma jednak najmniejszych problemów z łapaniem kierowców. Przytoczone przed chwilą dane pokazują, że cyklop jest bardzo dzielnym łowcą piratów drogowych.
Tu nie ma żadnej nowości ani rewolucji. Mandaty, jakie dostają kierowcy na odcinkowych pomiarach prędkości są takie same jak te wystawiane przez policjanta albo fotoradary. Aktualny taryfikator mandatów za przekraczanie prędkości wygląda następująco: