Czy wirujący znak uratuje pieszych? Wynalazek pana Rafała otrzymał nagrodę

Rafał Skrzetuski jest przedsiębiorcą i innowatorem z Niemodlina. Opracował nowy rodzaj sygnalizatora i chciałby, żeby takie urządzenia stały przy bardziej niebezpiecznych przejściach dla pieszych. Czy to dobry pomysł?

Pan Rafał przed kilku laty był świadkiem niebezpiecznej sytuacji na przejściu dla pieszych. Jeden pojazd zatrzymał się, aby pozwolić przejść dziecku po zebrze, ale drugi go nie zauważył i niewiele brakowało, żeby potrącił pieszego. Wtedy pomysłowemu Polakowi zaświtała w głowie nowa myśl.

Więcej informacji na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Pan Rafał widział niebezpieczną sytuację i wpadł mu do głowy nietypowy pomysł

Kilka lat później Rafał Skrzetuski opracował rodzaj obrotowego sygnalizatora-znaku, który ma służyć dodatkowemu zwróceniu uwagi mniej ostrożnych kierowców. Urządzenie można wprawić w ruch obrotowy ręcznie (przez pociągnięcie linki), a po z góry określonym czasie "wiatrak" się ponownie zatrzyma. Czas działania może wynosić maksymalnie 20 sekund. To powinno dać czas pieszym na bezpieczne pokonanie nawet długiego przejścia dla pieszych. O nietypowym sygnalizatorze napisał portal BRD24.pl.

Intencje wynalazcy są takie, żeby uruchomienie wirującego znaku nie byłoby obowiązkiem pieszych, ale pozwalało dodatkowo zwrócić uwagę kierowców na to, że chce bezpiecznie pokonać drogę. Takie sygnalizatory można by umieszczać w okolicy szkół lub innych miejsc, w których piesi są bardziej narażeni na wypadek. Urządzenie składa się ze standardowego słupa, na którym są umieszczone dwie pionowe osłony. Pomiędzy nimi kryje się odblaskowe ramię, które można wprawić w ruch ręcznie. Nie wymaga żadnego dodatkowego napędu.

Czy pomysł pana Rafała się przyjmie? Innowator zgłosił swoją konstrukcję w urzędzie patentowym w Polsce i chciałby zrobić to samo w dziewięciu krajach Europy i poza nią: w USA, Kanadzie, Australii i Chinach. Poza tym pomysł został doceniony przez środowisko BRD, bo otrzymał srebrny medal na Międzynarodowych Targach Wynalazków i Innowacji INTARG 2023 w Katowicach w kategorii "Bezpieczeństwo i Ochrona".

 

Obrotowy sygnalizator dla pieszych jest ciekawy, ale nie pozbawiony potencjalnych wad

Pomysł jest nietypowy, ale żeby wprowadzić go na polskie oraz inne ulice, musiałby być zaakceptowany przez Ministerstwo Infrastruktury, a wyposażenie przejść w takie obrotowe sygnalizatory byłoby dodatkowym kosztem. Tym bardziej że powinno się je umieścić z obu stron drogi. Tymczasem na świecie jest dużo innych pomysłów na zwrócenie uwagi kierowców. Warto się zastanowić, który z nich będzie najskuteczniejszy i najbardziej efektywny kosztowo.

Poza tym w arsenale służb drogowych już są inne sposoby na oznaczenie przejść dla pieszych. Warto choćby wspomnieć tablicę T-27 "Agatka" umieszczaną w okolicach szkół, czy pulsujące pomarańczowe światło. Podstawowa różnica pomiędzy nimi a wynalazkiem Polaka jest taka, że są bezobsługowe. Z jednej strony to ułatwia ich wdrożenie, z drugiej może oznaczać, że po pewnym czasie kierowcy przestają zwracać na nie uwagę.

Obawiam się, że zachęcanie pieszych do wykonania dodatkowej czynności, przed przejściem przez ulicę może być z góry skazane na porażkę. Ludzie z zasady nie lubią robić więcej niż muszą i jest prawdopodobne, że prawie nikt nie używałby ostrzegawczego sygnalizatora. W takich sytuacjach wiele osób próbowałoby obarczać pieszych częścią winy za ewentualne potrącenie. Poza tym wolałbym, żeby przejścia dla pieszych były po prostu bezpiecznie zaprojektowane (np. żeby zlikwidować przejścia bez sygnalizacji na drogach z kilkoma pasami ruchu w jedną stronę), a kierowcy mieli w takich miejscach odruch wytężenia uwagi i ostrożnej jazdy. Niestety, póki co w Polsce możemy o tym pomarzyć.

Więcej o: