Czasami wystarczy chwila nieuwagi, by jeden błąd doprowadził do katastrofy. Przekonał się o tym kierowca BMW, którego pomyłka poskutkowała paskudną kolizją.
Na youtube'owym kanale Bandyta z kamerką opublikowano nagranie, przedstawiające przebieg kolizji, do jakiej doszło 15 kwietnia w Pruszkowie. Widzimy na nim jak kierowca Audi Q5 skręca w lewo na skrzyżowaniu. Po chwili z jego prawej strony nadjechało BMW, którego kierowca kompletnie zignorował czerwone światło.
Co najbardziej zaskakujące, wydaje się, że kierowca BMW E60 nie próbował nawet hamować ani uniknąć zderzenia. Jak można wyczytać z opisu - "Kierowca BMW dostał w nos, krwawił (od poduszek, albo czegoś innego). W BMW wszystkie poduszki do wymiany. Moje auto, Audi Q5 - prawa strona cała do wymiany, koło, amortyzator itd. + 2 drzwi do wymiany też".
Po przybyciu służb sprawca przyznał się do winy. Jak się okazało, miał on wielkiego pecha. Samochód, który chwilę wcześniej rozbił, kupił zaledwie 21 godzin przed zdarzeniem. Jak tłumaczył funkcjonariuszom - myślał że hamuje, ale wciskał pedał gazu. Patrząc na nagranie, te słowa mogą rzeczywiście tłumaczyć jego brak reakcji podczas kolizji.
Za zignorowanie czerwonego światła grozi aktualnie mandat w wysokości 500 zł i 15 punktów karnych. Za spowodowanie kolizji, czy też "zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym" kierowca musi się liczyć z utratą 1000 zł oraz doliczeniem do swojego konta 6 punktów karnych. Jeżeli ktoś został ranny (uszczerbek na zdrowiu trwający do 7 dni), mandat wynosi 1500 zł oraz 12 punktów karnych.
Jeżeli kierowca posiada prawo jazdy od roku (w takim przypadku zamiast 24 obowiązuje limit 20 punktów) prawdopodobnie pożegnał się już z prawem jazdy i musi ponownie zdać egzaminy — teoretyczny, jak i praktyczny. Jeżeli jednak jest to zmotoryzowany z dłuższym niż rok stażem i przekroczył 24-punktowy limit, wtedy starosta wydaje decyzję administracyjną o skierowaniu takiego kierowcy na badanie psychologiczne i kurs reedukacyjny w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl