Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Auta elektryczne coraz śmielej poruszają się po polskich drogach. Jeśli chodzi o tego typu samochody dostawcze, to głównie kupują je firmy. Można się zastanawiać, czy robią słusznie? Czy lepiej zainwestować elektryka niż w wersję spalinową?
Ford twierdzi, że to dobry pomysł. Przywołuje zalety tego typu pojazdu. To przede wszystkim przywileje poruszania się buspasami, bezpłatne parkowanie w wielu miejscach oraz możliwość wjazdu do stref czystego transportu w miastach. Należy pamiętać, że w przypadku samochodu dostawczego aspekty te mają jeszcze większe znaczenie. „Dostawczaki", jak sama nazwa wskazuje, najczęściej służą do dostarczania wielu rodzajów towarów w różne miejsca. Tym samym oszczędność czasowa np. w przypadku kurierów może mieć ogromne znaczenie – finansowe i wizerunkowe.
Dalej Ford przekonuje, że drugim kluczowym aspektem są koszty eksploatacji związane z samochodem elektrycznym. Według nich, to niższa cena przejechanego kilometra dzięki energii elektrycznej, a także niższe koszty serwisu. W tym drugim aspekcie nie chodzi jednak tylko bezpośrednio o fakt prostszej budowy silnika i braku np. konieczności wymiany oleju. Natomiast prostsza budowa i niższe koszty eksploatacyjne sprawiają, że pojazd może dłużej pracować.
Najważniejsze są jednak całkowite koszty posiadania takiego samochodu. Obejmują one cenę zakupu, eksploatację, serwis i sprzedaż samochodów. Auto dostawcze zdecydowanie szybciej zarobi na siebie niż auto osobowe. Co więcej, pojazdy te mają ściśle określone plany – menedżerowie floty mając wiele danych o ładunkach i trasach są w stanie dokładnie przewidzieć ich codzienny przebieg oraz zużycie konkretnych elementów. W przypadku ceny warto pamiętać o dopłatach z programu „Mój Elektryk", które znacząco obniżają koszty zakupu pojazdu.
Oczywiście Ford nie byłby sobą w przekonywaniu, gdyby nie wspomniał o tym, że w swojej ofercie ma samochody dostawcze na prąd – E-Transit.
Model ten ma zasięg 311 km, zatem jest w stanie wykonać swoją pracę. Co więcej można w nim zaplanować, kiedy ma się skończyć ładować, a może np. przed rozpoczęciem pracy. Natomiast przestrzeń ładunkowa wynosi do 15,1 m3. Wszystko dzięki inżynierom, którzy ukryli baterie samochodu pod podłogą.
Ford próbuje również przekonać, że posiadanie auta elektrycznego w flocie firmy poprawia jej wizerunek. Firma ma być bardziej nowoczesna i ekologiczna.
Niebawem do E-Transita dołączy wersja Custom, elektryczna wersja europejskiego bestsellera, który zapewnia zasięg aż do 380 km.
Czy to wszystko przekona osoby odpowiedzialne za flotę w firmach? Trudno powiedzieć.