Kierowca z prawem jazdy kategorii B może prowadzić samochody o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony. Nowe prawo pozwala jeździć pojazdami znacznie cięższymi - o DMC do 4,25 tony. Nowy limit dotyczy samochodów z napędami alternatywnymi. Co to oznacza? To m.in. samochody elektryczne, które z racji akumulatorów są wyraźnie cięższe od swoich odpowiedników z klasycznym napędem. Oczywiście nie dotyczy to tylko elektryków, a wszystkich alternatywnych napędów. Także aut z ogniwami wodorowymi, które niedługo pojawią się na polskich drogach w większej liczbie. To pierwszy warunek.
Drugim warunkiem będzie posiadanie przez kierowcę prawa jazdy od co najmniej dwóch lat. Jeśli wydaje się wam, że o nowych uprawnieniach dla kierowców z prawem jazdy kategorii B słyszeliście już kilkukrotnie, to macie rację. Temat powracał i trafiał do zamrażarki.
Wszystkie skomplikowane systemy, które montowane są w nowych samochodach, sprawiają, że te stają się coraz cięższe. Na rynku obserwujemy także trend rozrastania się samochodów. Nie licząc klasycznych segmentów (B i C), z każdą generacją samochody zyskują kolejne centymetry. Nad Wisłę przyjeżdżają także giganci, których do tej pory nie było. I nie chodzi tu o auta klasy premium (np. konkurent GLS-a BMW X7), a propozycje marek popularnych, choćby Toyota Highlander albo Ford Explorer.
To mniejszy problem. Większym jest elektryfikacja wszystkiego, co jeździ. Silniki elektryczne i akumulatory (zwłaszcza one) są ciężkie, a masa własna samochodów wyraźnie wzrasta. Przykład? Najmocniejsze Audi e-tron ma wpisane 2620 kg masy własnej (2695 kg z kierowcą), a DMC to 3245 kg. Bardzo blisko granicy określonej przez polskie przepisy. I to nie Audi ma nadwagę, a wszystkie elektryki. Dłuższa wersja Mercedesa EQV, vana na prąd, ma wpisane równe 3500 kg DMC. Elektryczne są także przecież dostawczaki.
Z czasem elektrycznych wersji doczeka się znacznie więcej samochodów, także tych większych i wykorzystywanych do przewozu wielu pasażerów lub ciężkiego ładunku. Podniesienie DMC do 4,25 tony umożliwi korzystanie z nich większej liczbie kierowców. Trzeba tylko pamiętać, że nowy limit dotyczy tylko aut z napędem alternatywnym i nie oznacza, że teraz każdy z nas będzie mógł jeździć większymi dostawczakami i busami, do których trzeba mieć prawo jazdy wyższej kategorii. Wyższa masa musi wynikać z zastosowania alternatywnego napędu.
Podniesienie DMC do 4,25 t sprawi, że będziemy mogli prowadzić wiele dostawczaków, vanów, SUV-ów czy pikapów, które w wersjach "e" wymykałyby się aktualnym przepisom. Pojawienie się takich wersji to tylko kwestia czasu.