Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę (przed godz. 3) w Wyszkowie (niespełna 60 km od Warszawy). Grupa kilku osób przechodziła tam przez pasy i została potrącona przez 23-letniego kierowcę forda, który następnie uciekł z miejsca wypadku. Mężczyzna został odnaleziony i zatrzymany już po kilku godzinach.
Pieszych było czworo i prawidłowo weszli i przechodzi na drugą stronę jezdni po pasach. Policja zaznacza, że przejście dla pieszych było oświetlone i prawidłowo oznakowane. Gdy weszli na przejście, kierowca miał jeszcze przynajmniej kilkanaście metrów do skrzyżowania. Początkowo zaczął zjeżdżać na pas do skrętu w lewo, ale ostatecznie zdecydował się jechać prosto.
Kolejne sekundy nagrania, które udostępniała policja są szokujące (publikujemy je poniżej). Kierowca forda focusa wjeżdża na przejście dla pieszych bez wytracania prędkości i uderza w grupę osób. Nie jechał szybko, dlatego piesi mogli odnieść wrażenie, że ustąpi im pierwszeństwa. Kierujący przyhamował dopiero kawałek dalej, już po uderzeniu w przechodniów, jednak po chwili kontynuował jazdę.
Pomimo że ranni upadli na jezdnię, a auto zostało poważnie uszkodzone, 23-latek nie pofatygował się, aby zatrzymać się i udzielić pomocy poszkodowanym. Uciekł z miejsca zdarzenia. Z czworga osób, które przechodziły po pasach tylko jeden mężczyzna zdołał odskoczyć i uniknąć uderzenia.
Poszkodowanych zostało troje pozostałych (dwóch mężczyzn i kobieta), w ty jedna bardzo poważnie. 37-latek został ciężko ranny i leżał na pasach nieprzytomny. Jego stan policja określiła jako ciężki, a obrażenia jako stanowiące zagrożenie dla życia i zdrowia.
Zdarzenie widział tylko świadek, któremu udało się uniknąć uderzenia. Jak zeznał, zapamiętał jedynie, że samochód był koloru srebrnego. Nie zauważył ani marki, ani modelu pojazdu. Dopiero później policjanci dotarli do powyższego nagrania, które pochodzi z miejskiego monitoringu. W tym samym czasie trwały oględziny miejsca zdarzenia, sporządzanie szkiców zdarzeniowych i poszukiwania rozbitego auta.
Szybko udało je się znaleźć, bo kierowca porzucił je zaledwie kilka ulic dalej - ok. 2-2,5 km od miejsca zdarzenia. Z łatwością udało się też ustalić potencjalnego kierowcę, bo kilka dni wcześniej został on wylegitymowany do kontroli, gdy prowadził ten sam samochód. 23-latka udało się odnaleźć i zatrzymać już w niedzielny poranek.
W chwili zatrzymania mężczyzna miał w organizmie pół promila alkoholu. Przyznał, że w poprzedni wieczór pił piwo i wódkę, ale twierdził, że jego auto najpewniej zostało skradzione. We wtorek sąd nakazał 3-miesięczny areszt dla pirata drogowego, w którym poczeka on na rozprawę sądową.
Kierowca usłyszał do tej pory dwa zarzuty - spowodowania wypadku drogowego w stanie nietrzeźwości, gdzie obrażenia jednego z poszkodowanych stanowiły ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz ucieczki z miejsca wypadku. Grozi mu do 12 lat więzienia, dożywotni zakaz kierowania pojazdami oraz wysoka kara finansowa.