Statek z samochodami płonie już tydzień. Straty rosną z godziny na godzinę

Właśnie mija tydzień od ewakuacji na statku Felicity Ace służącym do transportu samochodów. Pojawiają się już pierwsze szacunki wartości przewożonych samochodów. Wstępnie mówi się o kwocie przekraczającej pół miliarda dolarów

Statek Felicity Ace transportował samochody z Europy do USA. Pożar pojawił się dokładnie tydzień temu, gdy jednostka znajdowała się w odległości 300 km od wyspy Terciera na Azorach. Tego samego dnia załoga została ewakuowana przez portugalskie służby wojskowe, a pożar nieustannie trawi dryfującą maszynę.

Więcej informacji motoryzacyjnych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Ponad pół miliarda dolarów strat

Dopóki pożar na statku nie zostanie ugaszony, a jednostka ściągnięta do portu – trudno mówić o ostatecznej wysokości strat. W sieci pojawiły się już pierwsze wyliczenia firmy Skytek, według której wartość Felicity Ace wynosi 24,5 mln dolarów, ale już sam ładunek na jego pokładzie (3965 pojazdów) jest warty ponad 500 mln dolarów.

Zobacz wideo

Zupełnie inne liczby podaje firma analityczna Russell Group – straty oszacowano na ok. 155 mln dolarów. Nieco mniejszą kwotę podaje za to brytyjski Insurance Insider. Na całkowitą liczbę samochodów na pokładzie składa się 189 egzemplarzy Bentleya, sporo egzemplarzy Lamborghini, ponad tysiąc Porsche i jeszcze więcej modeli Audi i Volskwagena. Niemiecki koncern nie skomentował do tej pory informacji podawanych w mediach.

Statek płonie i czeka na pomoc

Na stronie zarządcy statku, firmy MOL Ship Management, można poznać aktualny status jednostki. Armator informuje, że nie stwierdzono wycieku oleju, a kadłub pozostaje stabilny. Ugaszenie pożaru nie jest łatwe, ponieważ jest cały czas podsycany przez akumulatory z samochodów elektrycznych. Dlatego wejście na pokład statku do tej pory nie jest możliwe, ponieważ cały czas jest duże zagrożenie wybuchem.

Dwa duże holowniki ściągnięte z Gibraltaru cały czas kontrolują pozycję statku i spryskują burty, żeby schodzić kadłub. Warto przy tej okazji wspomnieć, że tradycyjne gaśnice wodne nie są skuteczne przy tłumieniu pożaru akumulatorów litowo-jonowych. Na pomoc wezwano już statki ratowniczo gaśnicze, które przybędą dziś i w następnych dniach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.