Hyundai Seven to nowy model koncepcyjny koreańskiego producenta. Dużo szkła, LED-ów (bardzo dużo szkła i LED-ów), a w kabinie fotele które wyglądają bardziej jak wygodne, futurystyczne krzesła do salonu, a nie siedzenia samochodowe.
Widać, że projektantom przyświecała jedna myśl - jak najwięcej luksusowej przestrzeni. Model Seven wygląda jak podniesione kanciaste kombi, dzięki czemu kabina sprawia wrażenie naprawdę ogromnej. Auto bazuje na modułowej platformie E-GMP i ma aż 3,2 metra rozstawu osi (IONIQ 5 ma równe 3 metry). Zatem owszem, będzie przestronnie.
Mocno przeszklone nadwozie (o ile przód i boki mogą przejść do modelu seryjnego, tak panoramiczna tylne szyba raczej nie bardzo) zaskakuje brakiem słupka B i drzwiami otwieranymi jak w Rolls-Royce - tylne otwierają się "pod wiatr".
We wnętrzu zastosowano takie materiały jak drewno bambusowe, naturalne tworzywa i takie filtry powietrza, jakie stosuje się w samolotach. Dzięki temu powietrze w kabinie ma być czyste i "zdrowe".
Hyundai Seven ma korzystać z tych samych rozwiązań napędowych co IONIQ 5. Mówimy zatem o 800-woltowej architekturze, która pozwoli na korzystanie z ładowarek o mocy 350 kW. Zasięg ma wynosić ponad 480 kilometrów, a czas ładowania od 20 do 80 proc. ma zmieścić się w - uwaga - 20 minutach. Problemem (przynajmniej w Polsce) może być jednak ograniczona dostępność tak szybkich ładowarek. U nas mamy zaledwie trzy.