GDDKiA chwali się, że czwórki i piątki w pięciostopniowej skali przyznano co trzeciemu (32 proc.) przejściu dla pieszych. To prawda. Ale w komunikacie dotyczącym kontroli znajduje się sporo nieścisłości. I nie jest to jedyny problem
- pisałem w poniższym artykule, do którego w mailu do redakcji odniósł się rzecznik GDDKiA Szymon Piechowiak.
W przytoczonym wyżej artykule wytknęliśmy GDDKiA kilka błędów. Pisaliśmy m.in., że w komunikacie informującym o wynikach audytu przejść dla pieszych prawie wszystko jest prawdą, z tą różnicą, że pominięta ocena 1 została przyznana 8 proc., przejść dla pieszych, a przytoczona ocena 2 - aż 23 proc. przejść. Innymi słowy, niespełna co trzecie (31 proc.) skontrolowane przejście dla pieszych oceniono na 1 lub 2. Tymczasem GDDKiA podkreślało, że co trzecie przejście uzyskało oceny 4 i 5 w pięciostopniowej skali. To prawda. Ale prawie tyle samo otrzymało oceny 1 i 2.
Dziękuję na zwrócenie uwagi na błąd, jaki pojawił się w naszym komunikacie. Omyłkowo przypisaliśmy wartość procentową przejść ocenionych na 1 - duże ryzyko - do przejść ocenionych na 2 - przeciętne ryzyko. Nie było naszym celem zniekształcanie wyników audytu czy tym bardziej wprowadzanie opinii publicznej w błąd
- napisał rzecznik GDDKiA w odpowiedzi na ten fragment tekstu, zachęcając do kontaktu w przyszłości. W przypadku ww. artykułu do kontaktu nie doszło. Nie bez powodu. Moje doświadczenia w wymianie informacji z Ministerstwem Infrastruktury, któremu podlega GDDKiA, kazały przypuszczać, że odpowiedzi nie otrzymam. Wytknięcie błędu w artykule uznałem za najlepszą metodę sprowokowania kontaktu. Jak się okazało, skuteczną.
GDDKiA poprawiło błędy, które pojawiły się w jej komunikacie. Ale na tym sprawa się nie skończyła. Wytknięto też nasze "gafy", do których odnosimy się poniżej.
Zdjęcie użyte do zilustrowania mojej opinii na temat bezpieczeństwa pieszych w Polsce (to z poprzedniego artykułu, do którego odniosła się GDDKiA) okazuje się nie przedstawiać przejścia, którym zarządza GDDKiA... Tak. Powtórzę: To zdjęcie, na którym widać skutki wypadku z udziałem pieszego, nie przedstawia przejścia zarządzanego przez GDDKiA. Nie wiem, jakim cudem Czytelnik ma odróżnić przejście, którym zarządza GDDKiA, od przejścia, którym GDDKiA nie zarządza. Nie wiem też, jakie to ma znaczenie w kontekście całości artykułu. Zdaniem rzecznika nie jest to jednak do końca rzetelne przedstawienie sytuacji, dlatego podkreślam raz jeszcze, by tym razem być rzetelnym: Zdjęcie artykułu, o którym piszę, i do którego odniosła się GDDKiA, nie przedstawia przejścia zarządzanego przez GDDKiA. Ponadto zdjęcie, które otwiera ten artykuł, jest zdjęciem przejścia zarządzanego przez GDDKiA.
Jak pisze rzecznik Piechowiak:
W Polsce dochodzi do zbyt wielu wypadków na przejściach dla pieszych. Ginie zbyt wiele ludzi. To są fakty. Natomiast nie za wszystkie przejścia w kraju odpowiada GDDKiA.
Podkreśla jednocześnie, że GDDKiA zarządza około 5 proc. wszystkich dróg publicznych w Polsce. Nie do końca jednak wiem, co by to miało zmienić, ponieważ audyt dotyczył przejść dla pieszych, którymi zarządza GDDKiA. Tylko takich przejść dotyczył raport i tylko o ocenach tych przejść napisałem w artykule. To audytorzy ponad 30 proc. z nich wystawili oceny 1 i 2, a 37 proc. z nich ocenę 3, oznaczającą przeciętne ryzyko niechronionych użytkowników ruchu. Ja tylko opisałem raport i rozbieżności między nim a komunikatem.
Przytoczyłem też dane dotyczące wypadków w Polsce (w tym tych z udziałem pieszych), przypominając, że pod względem ich liczby na milion mieszkańców jesteśmy niechlubnymi rekordzistami w Unii Europejskiej, ustępując jedynie Rumunii i Bułgarii. Podkreśliłem, że przeciętne ryzyko wypadku w Polsce (czyli poziom oceny 3 w skali, w której audytorzy oceniali przejścia dla pieszych) jest większe niż przeciętne ryzyko wypadku na Zachodzie. Czy na przejściach zarządzanych przez GDDKiA jest bezpieczniej niż na przejściach zarządzanych przez inne instytucje czy organy? Tego nie wiemy, bo policyjne statystyki o tym nie mówią.
Chcąc jednoznacznie wyjaśnić Czytelnikom pewne wątpliwości i zarzuty płynące z wiadomości otrzymanej od GDDKiA, piszę, co następuje: