Gdyby ktoś chciał kupić mocnego sedana klasy średniej za ponad 200 tysięcy złotych i spytał mnie o radę, to prawdopodobnie odesłałbym go do BMW. Nowa trójka to, obiektywnie, chyba najbardziej kompletny i najlepszy samochód segmentu. Jednak jakbym miał wybrać któryś model dla siebie, to bez chwili zawahania postawiłbym na Alfę Romeo Giulię.
Włoskiej marce udało się zachować coś, co sprawia, że Alfa Romeo zawsze wyróżniała się w klasie premium - Giulia ma własny charakter. I kilka wad, ale niekoniecznie istotnych. W notesie po tygodniowym teście zapisałem sobie tak naprawdę dwie:
Obydwie te wady Alfa Romeo postarała się skasować przy okazji liftingu. Na Giulię po poprawkach trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać:
Alfa Romeo Giulia w porównaniu z niemieckimi rywalami jest znacznie bardziej analogowa. Odstaje pod względem technicznych nowinek, systemów czy wszechobecnych ogromnych ekranów, ale w tym jej urok. Przykład? Patrzymy na piękne, analogowe zegary. Ekranik umieszczono pomiędzy nimi i nie potrafi wyświetlić aż tylu informacji, co rozwiązania konkurencji. Czy to przeszkadza? Zdecydowanie nie, a klasyczne zegary są o wiele przyjemniejsze dla oka od nawet najbardziej zaawansowanego wirtualnego kokpitu. Przynajmniej dla mnie.
Tak samo nie przeszkadzał mi brak zaawansowanych funkcji systemu multimedialnego, bo do szczęścia wystarczy mi możliwość podłączenia telefonu i czasem nawigacja. Głośniki Giulii Veloce grają bardzo dobrze, a nawigacja się nie gubi i w przejrzysty sposób prowadzi do celu.
No i sam projekt wnętrza jest wyjątkowy. Moim zdaniem, po prostu piękny i czułem się w fotelu Giulii znakomicie. Włosi narysowali kabinę trochę inaczej niż Niemcy, więc jeśli nie przepadacie za konserwatywnym i do bólu poprawnym stylem (a ostatnio też z manią wielkich wyświetlaczy) zza naszej zachodniej granicy, to Giulia może was do siebie przekonać. No i nie zabrakło tu kilku wspaniałych detali - srebrnego znaczka na kierownicy, działającego z oporem pokrętła DNA do wyboru trybu jazdy czy napisu po włosku "Giri" na obrotomierzu.
Ale to co mnie ujęło chyba najbardziej, to sposób, w jaki Alfa Romeo Giulia Veloce jeździ. Jest precyzyjna, pewna i, co najważniejsze, angażująca. Nie mam pojęcia, czy jeździ obiektywnie lepiej od takiego BMW serii 3, ale bawarską trójką byłem zachwycony, Giulia spodobała mi się pod tym względem jeszcze bardziej. Każda przejażdżka to czysta przyjemność, a Alfa to jeden z tych samochodów, którym chce się pokonywać kolejne kilometry. Nieważne, po mieście, na drodze krajowej czy drodze szybkiego ruchu. I wcale nie trzeba jechać szybko, żeby cieszyć się jazdą.
A Giulia potrafi być bardzo szybka. W końcu właśnie to po włosku oznacza słowo "veloce". Benzynowa Giulia w tej wersji ma pod maską dwulitrowy silnik 2.0 GME MultiAir o mocy 280 KM i 400 Nm maksymalnego momentu. Standardem jest napęd 4x4 przez Włochów nazwany Q4 oraz automatyczna skrzynia o ośmiu przełożeniach. Dziwne tylko, że w sportowej wersji zabrakło łopatek przy kierownicy.
Przyspieszenie do 100 km na godz.? 5,2 sekundy. Prędkość maksymalna? 240 km/h. Na osiągi więc nikt nie powinien narzekać. Jeżeli spytacie o spalanie, to Włosi powiedzą 7,6 l/100 km, ja bym raczej wskazał na okolice 10 l/100 km. Będziecie jeździć spokojnie zużycie spadnie poniżej dziesiątki, dynamiczniej - przekroczy tę granicę. Tak naprawdę, to normalne spalanie dla dwulitrowych silników o tej mocy przy normalnej jeździe. Niezależnie od producenta.
Klasa średnia to segment, który lubię najbardziej w klasie premium, a Alfa Romeo to producent, który od zawsze mnie fascynował. Może dlatego Giulia Veloce aż tak mi się spodobała. Z pewnością nie jest to najlepszy samochód, jaki w tym roku przyjechał do redakcji, ale zdecydowanie mój ulubiony. Nie wiem nawet, czy to nie testówka, którą jeździło mi się najprzyjemniej w ogóle. Wliczając w to superdrogie samochody z samego motoryzacyjnego szczytu. Stąd aż taka laurka. Pisząc o Giulii Veloce po prostu nie potrafiłem być obiektywny.
Podsumowując, Alfa Romeo Giulia to porządne auto klasy średniej. Z własnym, wyjątkowym charakterem (np. pięknym wnętrzem i angażującym prowadzeniem), który może was do siebie przekonać. Tak jak mnie. Ale wcale nie musi.
W Europie w statystykach sprzedaży tego segmentu pierwsze skrzypce będą grać oczywiście BMW, Mercedes i Audi, ale na rynku są ciekawe alternatywy. Każdemu, kto szuka luksusowego sedana polecałbym sprawdzenie nie tylko niemieckich producentów, ale także Lexusa, Volvo i Alfy Romeo. Mi w tej klasie jeździ się najprzyjemniej właśnie Giulią.