Tablice rejestracyjne dla rowerów w Polsce? Pomysł wcale nie jest głupi

Bartłomiej Pawlak
W miejskim ruchu rowerowym panuje chaos. Rowerzyści jeżdżą chodnikami i drogami dla rowerów, dzielą też jezdnie z samochodami. Często przy tym nie przejmują się przepisami. Być może rozwiązaniem jest obowiązek montowania tablic rejestracyjnych? Apelują o to aktywiści.
Zobacz wideo

Coraz częściej aktywiści oraz internauci podnoszą, że rowery powinny mieć tablice rejestracyjne, dzięki czemu łatwo byłoby je zidentyfikować. Niektórzy twierdzą, że to właśnie z powodu ich braku nieodpowiedzialni rowerzyści stwarzają zagrożenie na drogach. Ostatnio podobna opinia pojawiła się na facebookowym profilu stowarzyszenia "Lubię Miasto".

TRWA PLEBISCYT THE BEST OF MOTO. ZAGŁOSUJ NA SAMOCHÓD ROKU MOTO.PL I WYGRAJ NOWĄ HONDĘ CIVIC

Brak tablic rejestracyjnych sprawia, że użytkownicy jednośladów są kompletnie anonimowi, co zachęca tych nierozsądnych do łamania prawa. W efekcie wielu rowerzystów nie zważa na pozostałych uczestników ruchu i stwarza niebezpieczne sytuacje.

Anonimowość, którą obecnie dysponują rowerzyści, zachęca nieodpowiedzialne osoby do łamania prawa i zachowań ryzykownych. Kierowcy regularnie zalewają internet nagraniami nieodpowiedzialnych rowerzystów, zupełnie nie przejmujących się czymś takim jak zasady ruchu drogowego

- czytamy na profilu "Lubię Miasto".

Rowerem po jezdni, nie chodniku

Jazda na rowerze jest oczywiście w prawie uregulowana, choć niektóre z zapisów ustawy najwyraźniej nie są powszechnie znane, bo są nagminnie łamane.

Zgodnie z polskim prawem rowerzysta musi w pierwszej kolejności korzystać z drogi dla rowerów. Jeśli jej nie ma, ma obowiązek dzielić jezdnię z większymi pojazdami. Jazda chodnikiem jest dozwolona (i obowiązkowa) jedynie w trzech przypadkach:

  • podczas jazdy z dzieckiem poniżej 10. roku życia,
  • gdy chodnik jest szerszy niż dwa metry, a równoległa jezdnia ma ograniczenie prędkości powyżej 50 km/h i nie ma pasa dla rowerów,
  • przy złej pogodzie zagrażającej bezpieczeństwu.

Warto dodać, że w takim przypadku rowerzyści muszą ustępować miejsca pieszym, tak aby poruszanie się chodnikiem było bezpieczne.

DLOLUDLOLU Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl

Tak wygląda teoria, jednak w praktyce nietrudno spotkać rowerzystów rozganiających pieszych na chodniku, podczas gdy zobowiązani są korzystać z jezdni. Jest też druga strona medalu - część rowerzystów korzysta z jezdni, nawet gdy obok dostępna jest ścieżka rowerowa.

Naczelnym przykładem takiego zachowania w ostatnich dniach stał się rowerzysta jadący czteropasmową Trasą Toruńską, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do... 120 km/h.

Przypisy to wymóg, nie sugestia

Oczywiście rowerzyści uczestniczący w ruchu drogowym muszą przestrzegać tych samych przepisów, co samochody. Niestety nie zawsze to robią. Co więcej, można śmiało powiedzieć, że część osób zupełnie się nimi nie przejmuje.

Głównymi grzechami rowerzystów jest wymuszanie pierwszeństwa na skrzyżowaniach równorzędnych, przejeżdżanie przez przejście dla pieszych na czerwonym świetle (np. w celu zjechania na ścieżkę rowerową) i włączanie się do ruchu w niedozwolony sposób. Wielu kierowców alarmuje też, że rowerzyści często nie korzystają z oświetlenia po zmroku, przez co są słabo widoczni.

Z jednej strony to zapewne brak znajomości przepisów. Użytkownicy jednośladów nie muszą bowiem zdawać jakichkolwiek egzaminów (np. na kartę rowerową) pod warunkiem, że mają ukończone 18 lat. Więcej na ten temat pisaliśmy w maju tekście "Czy powinniśmy wprowadzić prawo jazdy na rower? Cykliści są uczestnikami ruchu, a nie znają przepisów":

Druga strona medalu to świadome łamanie przepisów. Jednym z powodów jest właśnie wspomniane poczucie anonimowości na drodze. Osobę nieodpowiedzialnie korzystającą z roweru na drodze ciężko ukarać mandatem, jeśli nie zostanie zatrzymana na gorącym uczynku.

Kierowcy narzekają też, że rowerzysta, który spowoduje wypadek, może odjechać z miejsca zdarzenia, a w efekcie uciec od odpowiedzialności. Nawet jeśli został nagrany, ciężko będzie do niego dotrzeć. W takiej sytuacji to kierowca samochodu zostaje z problemem.

VeturiloVeturilo Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

Skoro wprowadzić tablice, to dla kogo?

Niestety akcja zarejestrowania wszystkich rowerów w kraju prawdopodobnie byłaby niezwykle trudna i kosztowna. Zarówno dla władz, jak i indywidualnych właścicieli jednośladów.

Co więcej, nietrudno zauważyć, że luźne podejście do przepisów najczęściej mają użytkownicy rowerów należących do miejskich wypożyczalni, które w ostatnich latach stały się w dużych miastach bardzo popularne. Być może zatem to właśnie miejskie jednoślady powinny zostać wyraźnie oznakowane.

Stowarzyszenie "Lubię Miasto" w swoim poście wspominało właśnie o nich (Veturilo to system rowerowy działający w Warszawie):

Piesi narzekają, że użytkownicy Veturilo jeżdżą po chodnikach, roztrącają pieszych, pchają się w tłum. Na zachowania użytkowników Veturilo skarżą się dość powszechnie także... rowerzyści.

Jeden z popularnych przykładów nieodpowiedzialnego zachowania na drodze możemy zobaczyć poniżej:

 

Skoro rowery to i hulajnogi elektryczne

Akcja montowania tablic rejestracyjnych w rowerach miejskich byłaby nieporównywalnie mniejszym przedsięwzięciem. Co więcej, już niebawem uregulowany zostanie ruch hulajnóg elektrycznych. Wprowadzenie tablic rejestracyjnych powinno objąć zatem również te pojazdy.

Stosowny przepis wymuszający montowanie widocznych oznaczeń na każdym egzemplarzu z wypożyczalni byłby stosunkowo łatwy do wprowadzenia i objąłby prawie wszystkie hulajnogi spotykane na ulicach. To dlatego, że przeważająca część pojazdów należy nie do użytkowników prywatnych, ale do operatorów. A w tym przypadku to również okazjonalni użytkownicy wypożyczonych elektrycznych jednośladów stwarzają największe zagrożenie. 

Takie "minitablice" są zresztą standardem w niektórych miastach, gdzie ruch hulajnóg został uregulowany prawem, np. w Berlinie:

Hulajnogi na minuty w Berlinie mają tablice rejestracyjneHulajnogi na minuty w Berlinie mają tablice rejestracyjne fot. Bartłomiej Pawlak

Czy wprowadzenie tablic dla rowerów coś zmieni?

Czy jednak wprowadzenie tablic rejestracyjnych dla rowerów poprawi bezpieczeństwo na drogach w mieście? W teorii nieodpowiedzialni rowerzyści zaczęliby przestrzegać przepisów i szanować innych uczestników ruchu. Co więcej, poruszaliby się tą częścią drogi, z której mają obowiązek korzystać. 

Przeciwnicy tego rozwiązania twierdzą jednak, że montowanie tablic rejestracyjnych w rowerach nic nie zmieni. Dodają, że to jedynie bezsensowny pomysł generujący kolejne kłopoty i koszty.

Być może jednak rozwiązanie leży gdzieś pośrodku. Kluczem do pilnowania porządku jest ściganie i karanie niesfornych uczestników ruchu. A tablice rejestracyjne mogą w tym pomóc. Możemy więc założyć, że montowanie ich w rowerach przynajmniej w pewnym stopniu przyniosłoby poprawę. Więc chyba warto?

Czy rowery miejskie powinny mieć zamontowane tablice rejestracyjne?
Więcej o:
Copyright © Agora SA