O samochodach autonomicznych słyszymy w mediach coraz częściej. Nic dziwnego, wszystko wskazuje na to, że przyszłość motoryzacji jest już przesądzona. Kierowcy staną się zupełnie zbędni, a auta będą pozbawione kierownicy, pedału gazu i hamulca.
Docelowo, gdy już wszystkie (lub przynajmniej większość) pojazdów będzie autonomicznych kolosalnie wzrośnie bezpieczeństwo na drogach. Na wyeliminowaniu drogowych incydentów między 2035 a 2045 rokiem światowe gospodarki zaoszczędzą około 235 miliardów dolarów.
Do pojawienia się w pełni autonomicznych samochodów na ulicach europejskich i amerykańskich miast jednak jeszcze daleka droga. Do tej pory żadnemu producentowi nie udało się wprowadzić do sprzedaży takiego pojazdu. Na razie przystosowanie konkretnego samochodu do samodzielnej jazdy określamy więc w sześciostopniowej skali.
Skal określających autonomię samochodu jest kilka. USA stosuje swoją, a w Europie najczęściej używa się innej, stworzonej przez SAE International, obejmującej 5 poziomów zaawansowania autonomii i jeden poziom nieautonomiczny.
Pojazdy poziomu 0 to szczególnie starsze (lub niższej klasy) samochody, w które w najbliższych latach na drogach będą powoli znikać z ulic. Jadąc takim autem za każdy możliwy aspekt prowadzenia pojazdu odpowiedzialny jest kierowca.
Jedyne technologie dopuszczone przy poziomie 0 to systemy takie jak ABS, ASP lub tempomat. Pojazd może informować kierowce o zagrożeniach lub pomagać mu w utrzymaniu prędkości, ale w żadnym stopniu nie przejmie całkowitej kontroli nad pojazdem.
Jedynka to najniższy poziom autonomii stosowanych w dzisiejszych samochodach. Poza technologiami "dopuszczonymi" w nieautonomicznym poziomie 0 obejmuje też systemy takie jak asystent pasa ruchu.
Samochody z pierwszym poziomem autonomii wspomagają więc kierowcę podczas jazdy autostradą lub drogą szybkiego ruchu. Potrafią samodzielnie przyspieszać i zwalniać tak, aby dostosować prędkość do poprzedzającego pojazdu oraz utrzymać prosty tor jazdy.
Drugi poziom automatyzacji jest w zasadzie rozszerzeniem pierwszego. Samochód przejmuje więc nie tylko funkcję przyspieszenia / zwalniania, ale także sterowania kierownicą w określonych warunkach.
Wciąż kierowca jest jednak zobowiązany stale obserwować sytuację na drodze i trzymać ręce na kierownicy. W razie takiej potrzeby gotowy jest w każdym momencie przejąć kontrolę nad pojazdem. To ostatni z trybów, w którym to człowiek obserwuje otoczenie.
Poziom 3 to najprostszy tryb, w którym maszyna przejmuje kontrolę nad prowadzeniem pojazdu. Komputer może więc samodzielnie prowadzić samochód w określonych warunkach.
Auto samo obserwuje otoczenie i nie wspomaga już kierowcy, a prowadzi samochód. Człowiek musi jednak znajdować się przed kierownicą w awaryjnej sytuacji przejąć kontrolę nad samochodem.
W kolejnym, czwartym poziomie samochód kontroluje wszystkie aspekty prowadzenia pojazdu. Jest też gotowy na to, że siedzący wewnątrz kierowca - pomimo odpowiednich komunikatów - nie przejmie kontroli w awaryjnej sytuacji.
Auto poziomu czwartego jest już praktycznie całkowicie autonomiczne. Człowiek wciąż ma jednak możliwość kierowania takiego samochodu, jeśli zechce.
Najwyższy, piąty poziom autonomii w samochodach to coś, co znamy wyłącznie z filmów science fiction, targów technologicznych i salonów samochodowych. Auto, które porusza się zupełnie samodzielnie w każdych możliwych warunkach.
Nie musi mieć żadnych przyrządów umożliwiających kierowanie człowiekowi. Jego samego może też w ogóle nie być wewnątrz pojazdu. Jedynym zadaniem ludzkiego kierowcy będzie przekazanie (choćby zdalnie) miejsca docelowego.
Dwa najwyższe poziomy to jak na razie pieśń przyszłości. Na ten moment trwają dopiero testy aut z systemami kwalifikującymi je do poziomu trzeciego, a zdecydowana większość krajów na świecie nawet nie pozwala poruszać się takimi pojazdami.
Na samochody, które poradzą sobie na drodze zupełnie same i nie mogą liczyć na pomoc człowieka będziemy musieli jeszcze długo czekać. Tym bardziej pojazdy bez kierownicy, pedałów i elementów deski rozdzielczej (jak na zdjęciu powyżej) to dość abstrakcyjna pieśń przyszłości.
Czytaj też: Auto Tesli przejechało prawie 600 tys. km i wciąż trzyma się świetnie. To rekord