Przez długie lata BMW przyciągało nowych kierowców dopracowanymi silnikami benzynowymi, zapewniającymi aksamitną pracę w każdym zakresie obrotów, elastyczność i wytrzymałość przy zachowaniu fachowego serwisu. W 1998 roku kolejną pożądaną kategorią jednostek bawarskiego producenta stały się diesle. Najmniejszy wśród nich – 2.0d, zadebiutował pod maską serii 3 E46. Wbrew oczekiwaniom, wprowadzane systematycznie modyfikacje nie wpłynęły pozytywnie na jego trwałość i odporność na trudy eksploatacji.
Zaprezentowana w 1998 roku czterocylindrowa jednostka napędowa wytwarza 115 lub 136 KM mocy maksymalnej.
Pierwszą, daleko idącą modyfikacją w tym silniku była zmiana układu wtryskowego.
Hałaśliwy i niezbyt wydajny układ z pompą zastąpiono bezpośrednim wtryskiem common-rail – początkowo generującym 150 KM.
W kolejnych latach pojawiały się inne warianty mocy: 115, 122, 163 KM trafiające do większości modeli BMW.
Standardowo, najmniejszy diesel Bawarczyków łączono z sześciostopniową przekładnią manualną, lub automatami pięciostopniowymi (produkcji General Motors lub ZF) i sześciostopniowym (ZF).
Następna poważna ingerencja w konstrukcję jednostki miała miejsce w 2007 roku (N57). Każda z generacji silnika otrzymała 16-zaworową głowicę, napęd rozrządu wykorzystujący łańcuch oraz turbosprężarkę o zmiennej geometrii łopat.
Przeczytaj także: Czy trzeba wymieniać łańcuch rozrządu i ile to kosztuje?
Sprawny diesel BMW z rodziny M47 i N57 w codziennym użytkowaniu urzeka mnogością zalet. Więcej niż wystarczająca elastyczność, wysoka moc i kultura pracy, a także zaskakująco niskie zużycie oleju napędowego.
Całość dopełniają wspomniane, doskonale funkcjonujące skrzynie biegów pozwalające wykorzystać potencjał silnika.
Niestety, problemy eksploatacyjne generujące pokaźne koszty zaczynają się zaskakująco szybko. Specjaliści na co dzień zajmujący się serwisowaniem niemieckich konstrukcji zdecydowanie odradzają zakup aut ze wspomnianą jednostką z przebiegiem przekraczającym 150 tysięcy kilometrów.
Po przekroczeniu tego kilometrażu niemiecki diesel z dużym prawdopodobieństwem będzie wymagał pokaźnych nakładów finansowych.
Po przebiegu 150-200 tysięcy kilometrów nawet w zadbanym egzemplarzu, posłuszeństwa może odmówić pompa wysokiego ciśnienia. Jest wysoce prawdopodobne, że pojawią się wycieki paliwa w układzie, a silnik straci moc, zwiększy się spalanie i zadymienie.
Nowa pompa wtryskowa to koszt około 4 tysięcy złotych. Regeneracja kosztująca 900-1200 złotych daje niestety krótkotrwałe rezultaty, natomiast zakup używanej pompy nigdy nie gwarantuje skuteczności naprawy. To poważny wydatek sięgający w niektórych przypadkach aż 50% wartości samochodu.
Przeczytaj także: Co ile wymieniać pasek rozrządu?
W silniku M47 wyposażonym we wtrysk bezpośredni common-rail po wspomnianym przebiegu reanimacji wymagać mogą wtryskiwacze oraz pompa elektryczna wstępnego ciśnienia.
Koszt regeneracji wtryskiwaczy oscyluje wokół 600-800 złotych za sztukę, a fachowa naprawa pompy tysiąc. Wspomniana usterka daje analogiczne objawy do uszkodzonej pompy wysokiego ciśnienia. W tej generacji silnika 2.0d, łańcuch rozrządu okazuje się trwałym i bezobsługowym rozwiązaniem.
Sytuacja zmieniła się drastycznie wraz z wprowadzeniem rodziny silników N57. Inżynierowie BMW w trosce o lepsze rozłożenie masy, przenieśli napęd rozrządu silnika na tylną część. W efekcie, dostęp jest niezwykle utrudniony. Większość z pozoru prostych czynności serwisowych wymaga wyjęcia jednostki z auta – koszt samej operacji poza ASO wynosi 1000 złotych.
Przeczytaj także: Jak dbać o turbosprężarkę?
W przeciwieństwie do poprzedniej generacji, wprowadzony w 2006 roku N57 boryka się z licznymi wadami konstrukcyjnymi i niską trwałością wielu mechanizmów.
Największą bolączką silnika jest nietrwały napęd rozrządu. W teorii bezobsługowy łańcuch wraz z napinaczami, rolkami i ślizgami, może wymagać wymiany po 200 tysiącach kilometrów.
Zużyty łańcuch daje o sobie znać głośną pracą jednostki, zwłaszcza tuż po uruchomieniu zimnego silnika. Zaniedbany rozrząd może przeskoczyć na kołach zębatych, a nawet zerwać się – koszt wymiany to 3 tysiące złotych. Wcześniej uszkodzeniu ulec mogą jednak koła zębate.
Przeczytaj także: Które silniki nadają się do instalacji LPG?
Wiele trudności przysparzają też sterowane elektronicznie klapy w układzie dolotowym. Zamykając i otwierając się, sterują długością kanałów dolotowych silnika.
Po latach użytkowania pojawia się ryzyko ich zerwania. W efekcie, z łatwością trafiają do komór spalania prowadząc do uszkodzeń tłoków, zaworów i turbosprężarki. Jedynym sposobem na pokonanie problemu jest profilaktyczna wymiana klap kosztem 2 tysięcy złotych lub niepolecany przez mechaników ich demontaż.
Niezależnie od roku produkcji, niską trwałość prezentuje turbosprężarka i dwumasowe koło zamachowe. Turbo rzadko wytrzymuje więcej niż 200 tysięcy kilometrów bez konieczności regeneracji.
Niemniej, trafiają się egzemplarze, które pokonały ponad 300 tysięcy kilometrów bez ingerencji mechanicznej. Koszt ewentualnej reanimacji tego podzespołu to 1,5-2 tysiące złotych.
Zużyta turbina daje o sobie znać spadkiem mocy, wzrostem spalania i ubywaniem oleju silnikowego. W przypadku dwumasowego koła zamachowego, rachunek wyniesie 3 tysiące złotych – równocześnie konieczna jest wymiana kompletnego sprzęgła.
Przeczytaj także: Nowe czynniki chłodzące do klimatyzacji. Będzie drożej?
Jeśli szukamy oszczędnego diesla z myślą o codziennej eksploatacji i rozsądnych kosztach użytkowania, to nie jest to zbyt dobra propozycja. Jedynie samochody z niskim i udokumentowanym przebiegiem dadzą przez pewien czas spokój od kosztownych bolączek.
Można też zaryzykować i kupić auto z kilometrażem rzędu 300-350 tysięcy kilometrów. W takim przypadku należy jednak wnikliwie przestudiować historię napraw. Jeśli użytkownik na bieżąco eliminował usterki, warto rozważyć kupno takiego pojazdu.