Głównym zadaniem oleju jest zmniejszanie tarcia między poszczególnymi elementami silnika. Na dobrą pracę jednostki napędowej wpływa odpowiednia lepkość cieczy smarnej i właściwości danego produktu. Należy zatem stosować specyfik, który zaleca producent. Dlaczego?
Poszczególne konstrukcje silników niekiedy mocno różnią się między sobą. W praktyce przekłada się to między innymi na konsumpcję oleju. Większość producentów zabezpiecza się wpisując w instrukcji dopuszczalne zużycie lubrykatu na poziomie litra na każdy 1000 kilometrów.
Ale w praktyce, gdy silnik zużywa tak dużą ilość oleju, oznacza to, że jednostka napędowa może kwalifikować się do poważnego i kosztownego remontu. Z drugiej strony, ASO może w takiej sytuacji odmówić podjęcia naprawy gwarancyjnej zasłaniając się przyjętymi normami.
Ponadto, jednostki TSI koncernu VAG lub 1.4 16V autorstwa Fiata, potrafią zużywać około 0,5 litra oleju na każdy tysiąc kilometrów. Taka ich uroda i nic na to nie można poradzić. Ten typ tak ma. Po prostu.
Czemu o tym piszemy? Żeby użytkownik miał świadomość konieczności regularnego sprawdzania poziomu środka smarnego. Jego niedobór nie wróży nic dobrego, natomiast stosowanie oleju o odpowiedniej lepkości pomoże utrzymać jego poziom w normie lub przynajmniej ograniczyć zużycie.
Zobacz także: Nowa usługa w sieci - sprawdzisz przeszłość swojego samochodu
Poza nadmiernym zużywaniem oleju wynikającym ze specyfiki danej jednostki napędowej, może go też ubywać z powodu rozszczelnienia (małe wycieki), awarii turbosprężarki lub układu wtryskowego.
Niewielki ubytek w układzie, który ma pojemność 6-7 litrów, nie przyniesie niepożądanych efektów. Gorzej, jeśli w małych silnikach ubędzie go pół litra, co może stanowić nawet 20% pojemności obiegu.
Wówczas, należy być gotowym na zniszczenie panewek, kolejnych elementów układu korbowo-tłokowego, a w skrajnym przypadku, zatarcia motoru. W każdej wymienionej sytuacji, naprawa zamknie się kwotą przekraczającą tysiąc złotych.
Kłopotliwa w skutkach może też być jazda ze zbyt wysokim poziomem oleju. W silnikach benzynowych może dojść do uszkodzenia uszczelnień. Z kolei w dieslach groźnym zjawiskiem jest tak zwane „rozbieganie”. To niekontrolowany wzrost obrotów jednostki napędowej.
W efekcie, do komór spalania przedostaje się zbyt dużo środka smarnego, co może doprowadzić do jego dewastacji. Kilkuminutowe, samoistne utrzymywanie obrotów na końcu czerwonej skali obrotomierza wywoła zatarcie motoru.
Jeśli agregat okaże się zbyt skomplikowany w budowie, jego naprawa stanie się nieopłacalna, bo przekroczy wartość całego pojazdu. W takiej przypadku, wyjściem z patowej sytuacji będzie kupno używanego silnika. Koszt? Przynajmniej kilka tysięcy złotych.
Zobacz także: Nowe przepisy dotyczące kierowców. Od 4 czerwca 2018 r. duże zmiany w redukcji punktów karnych
To kolejny grzech wynikający coraz częściej z zaleceń samych producentów. Sugerują oni stosowanie oleju typu Long Life i ustalenie interwału wymiany na 30-35 tysięcy kilometrów.
Taka praktyka ma uzasadnienie jedynie w przypadku, gdy samochód eksploatowany jest w długich trasach. W mieście, gdzie środek smarny pracuje w trudnych warunkach, dość szybko traci swoje właściwości. Zużywa się już po 10-12 tysiącach kilometrów i nie jest w stanie zapewnić optymalnych warunków pracy w bardzo wysokich lub niskich temperaturach. Wolniej się rozchodzi po wnętrzu silnika, czym zwiększa tarcie i w konsekwencji zmniejsza trwałość jednostki napędowej.
Należy więc zdroworozsądkowo podchodzić do tematu wymiany oleju. Bagatelizowanie tej czynności przerodzi się w szereg bolesnych dla kieszeni kierowcy objawów. Jedną z częstszych przypadłości jest obrócenie się panewek korbowodowych. Niewłaściwe smarowanie i wypłukane dodatki uszlachetniające środek smarny w większym stopniu obciążają panewki.
Wzrost temperatury lubrykatu doprowadzi do jej przesunięcia, co w efekcie doprowadzi do zatkania kanału olejowego.
Zobacz także: Zarysowałeś komuś auto i odjechałeś? Może cię to sporo kosztować
Wyeksploatowany olej odciska również piętno na turbosprężarce. Wolnossące jednostki napędowe stanowią obecnie margines sprzedaży, więc problem dotyczy zdecydowanej większości samochodów z ostatnich kilku lat.
Zużyty środek smarny uszkadza wirnik, wyciera bieżnię wałka doładowania oraz łożysk, wskutek czego powstają głębokie rysy lub bruzdy. Zaniedbania odbijają się też rykoszetem na łożyskach (rozkalibrowanie), co z kolei wywołuje uszkodzenie wałka i obudowy.
W wielu sytuacjach, następuje także powstanie czopu w kanalikach smarowania turbiny. Wynik? Zatarcie elementu i konieczność regeneracji (800-2000 zł) lub wymiana na nowy – od 2 do 8 tysięcy złotych.
Niewłaściwe ciśnienie wypracowanego oleju może spowodować natomiast niedrożność smoku olejowego. Gęsta maź zbierająca się na dnie miski olejowej zanieczyszcza układ i w rezultacie doprowadza do obrócenia panewek korbowodowych. Zatarcie silnika gwarantowane i remont na kwotę przynajmniej kilku tysięcy złotych.
Do zatarcia dojdzie też w wyniku pogorszenia smarowania przez zbyt małą lepkość oleju. W takiej sytuacji może nastąpić zerwanie tak zwanego filmu olejowego między cylindrem a tłokiem.
Zużyty lubrykant nie jest w stanie zagwarantować odpowiedniego rozpraszania sadzy i eliminacji kwaśnych związków pochodzących ze spalania. Tym samym, może dojść do zauważalnego wzrostu temperatury poszczególnych elementów składowych jednostki napędowej i w skrajnym przypadku, stopienia się współpracujących ze sobą części.
Zobacz także: Zamarzł mi płyn do spryskiwaczy. Co robić?
Chęć zaoszczędzenia przekładająca się na zwlekanie z wymianą oleju odbije się finansową czkawką. Większość popularnych jednostek napędowych pomieści ok 4-5 litrów oleju. Syntetyczny środek smarny kosztuje od 15 do 40 złotych za litr.
Mechanik za wymianę wystawi rachunek w wysokości 30 złotych. Do tego dochodzi założenie nowego filtra, co podniesie wartość faktury o kilkadziesiąt złotych. Dużo? Na pewno mniej, niż wspomniane awarie.
Dodatkowo, należy też pilnować odpowiedniego poziomu cieczy. Przyjmuje się, że poziom pleju należy sprawdzać co dwa tankowania lub co najmniej raz w miesiącu. Weryfikacja zajmie dosłownie kilka minut, a pozwoli w porę zdiagnozować ewentualne problemy i zgłosić się na interwencję do mechanika.