Zamieszanie z silnikami Diesla dotyczy prawie wszystkich marek wchodzących w skład koncernu. W silnikach montowanych w autach marki Volkswagen, Seat, Audi, Skoda i Porsche stosowano oprogramowanie, które włączało się podczas czas testów poziomu zużycia paliwa i emisji dwutlenku węgla. Silnik emitował wtedy mniej szkodliwych substancji. Podczas akcji serwisowej zainstalowano nowe oprogramowanie pozbawione tej funkcji.
Użytkownicy samochodów w Wielkiej Brytanii sygnalizują większą awaryjność i spore problemy techniczne z silnikami, w których zainstalowano nowe oprogramowanie. Organizacja „Volkswagen Diesel Customer Forum” zrzeszająca użytkowników wadliwych samochodów domaga się, żeby instytucje państwowe dokładniej monitorowały poczynania Volkswagena w sprawie Dieselgate.
Członkowie grupy informują, że w samochodach pojawiają się problemy techniczne i awarie, a niektóre podzespoły silnika zużywają się szybciej. Powodem tych kłopotów mają być właśnie zmiany w oprogramowaniu. Na dodatek zwracają uwagę, że komunikat wystosowany przez Volkswagena do klientów sugerował, że wizyta w serwisie jest obowiązkowa. Podobnego zdania są użytkownicy samochodów w Niemczech.
Brytyjska firma prawnicza Harcus Sinclair poinformowała, że około 5 tys. z 10 tys. właścicieli samochodów zgłaszało problemu po wprowadzeniu poprawek. Ponad połowa zwróciła uwagę na zwiększone zużycie paliwa, a 41 proc. odnotowało pogorszenie mocy i dłuższy czas przyspieszenia do setki. Z kolei kilkanaście procent użytkowników zwracało uwagę, że ich auta dużo częściej niż przedtem przechodzą w tryb awaryjny nie pozwalając na jazdę szybszą niż 30 km/h. Prawnicy reprezentujący tych użytkowników zapowiadają pozwy sądowe.
Brytyjski oddział Volkswagena twierdzi, że problemu nie ma, a na 700 tys. napraw problemy są jednostkowe. Podobnie wygląda sytuacja na polskim rynku. W całej Europie wezwano już do serwisów ponad 5 mln samochodów.