Pomysł z buspasami nie jest nowy. W Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie z powodzeniem funkcjonuje od połowy lat 60. W Polsce od niedawna, ale wzbudza wiele kontrowersji. Poza autobusami, mogą z niego korzystać taksówkarze. W niektórych miastach udostępniono ten pas również motocyklistom. Z tego przywileju mogą korzystać w Krakowie, Bydgoszczy, Łodzi, Gdańsku, Szczecinie i Rzeszowie.
To główny argument przeciwników buspasów. Na drogach zwężonych do dwóch lub jednego pasa ruchu, powstały spore korki. W dużych miastach pokroju Warszawy, Poznania, czy Krakowa, w godzinach szczytu łatwiej wydostać się z centrum pieszo, niż samochodem. W związku z tym, każde zarezerwowanie obszaru jezdni dla uprzywilejowanych jednostek, będzie wzbudzać wiele kontrowersji. W stolicy większość buspasów funkcjonuje tylko w godzinach szczytu – 7-10 i 14-19. Jednak nie wszyscy kierowcy (zwłaszcza przyjezdni) orientują się, że takie regulacje obowiązują. Tabliczki są niewielkich rozmiarów, przez co nie każdemu uda się odczytać ich treść.
Idea carsharingu zrodziła się wiele lat temu w Stanach Zjednoczonych, ale dopiero w ostatnim czasie przybrała na sile w Europie. W Polsce prężnie rozwija się wiele aplikacji zrzeszających ludzi poruszających się na tej samej trasie. Tym tropem poszli włodarze Rzeszowa i teraz Poznania. Wynika to z prostego faktu. Większość pracujących Polaków w dużych miastach ma samochód. Gdyby każdy jeździł nim do pracy, korki uniemożliwiałyby jazdę nie tylko w godzinach szczytu, lecz również w pozostałej części dnia. W związku z tym, wprowadzenie korzyści dla pojazdów przynajmniej z trójką pasażerów na pokładzie, było tylko kwestią czasu. W stolicy Wielkopolski, w ten sposób można korzystać jedynie z buspasa na ulicy Mostowej. Jeżeli pomysł się sprawdzi, uprzywilejowany obszar prawdopodobnie rozszerzy się o kolejne fragmenty miasta. Samorządowcy rozprawiają o tym pomyśle również w Krakowie i Sosnowcu. Na ostateczne regulacje przyjdzie nam pewnie jeszcze trochę poczekać.
W zależności od kraju, regulacje dotyczące buspasów mocno się różnią. Niektóre, proekologiczne rządy udostępniają je pojazdom niskoemisyjnym lub typowo elektrycznym. W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie funkcjonują też „High-occupancy vehicle lane”. To nic innego, jak pierwowzór pomysłu Rzeszowian i Poznaniaków. Tego typu pasy można spotkać na drogach szybkiego ruchu i autostradach. Wydzielona przestrzeń jest dostępna tylko dla pojazdów, w których podróżuje wiele osób. W zależności od stanu, przynajmniej dwóch lub trzech pasażerów. Zazwyczaj to skrajny lewy pas ruchu, na których można swobodnie wjechać i szybko ominąć korek. Za nieprzestrzeganie przepisów, Amerykanom grożą wysokie mandaty. Tamtejsza policja słynie z braku pobłażliwości, więc należy spodziewać się najwyższej kary w wysokości 1000 dolarów. W Polsce za niestosowanie się do obowiązujących lokalnie regulacji, kierowcy grozi mandat w wysokości 100 złotych. Do tego należy doliczyć jeden punkt karny.