Poradnik | Nie wszystkich powypadkowych aut należy się bać. Podpowiadamy dlaczego

Poszukując samochodu z drugiej ręki narażeni jesteśmy na wiele niebezpieczeństw wynikających niejako z charakterystyki rynku pojazdów używanych. Tuszowanie uszkodzeń po przebytych wypadkach, stłuczkach, czy też bezczelne cofanie wskazań liczników, to tylko niektóre z nich. Nie wszystkich aut należy się jednak bać. Cześć uszkodzeń nie powinna dyskwalifikować danego auta.

Zalew aut używanych

Przez pierwszych pięć miesięcy bieżącego roku, do Polski trafiło blisko 380 tysięcy samochodów używanych. Średni wiek każdego egzemplarza to 11 lat i 7 miesięcy. Największą popularnością cieszą się niemieckie konstrukcje: Opel Astra III, VW Golf V, Audi A4 B6, BMW serii 3 E46 oraz Opel Corsa C. Porównując oferty na krajowych i zagranicznych portalach ogłoszeniowych, dość szybko można dojść do wniosku, że na Zachodzie pojazdy w dobrym stanie są nieznacznie droższe. Sytuację dobrze obrazuje stan floty przemierzającej autostrady na lawetach. Część aut jest uszkodzona lub w stanie kompletnego rozkładu. Trafiają się też spalone lub mocno zdekompletowane sztuki. Tych zdecydowanie radzimy unikać, bo przywrócenie ich do akceptowalnej sprawności graniczy z cudem.

Uwaga na nowe

Co ciekawe, czasem też dochodzi do sytuacji gdy fabrycznie nowy samochód może mieć wypadkową przeszłość. To wynik długiej drogi transportowej lub zdarzeń losowych. Znane są przypadki wypadku lawety, niewłaściwego zabezpieczenia przewożonych aut, a także parkingowych obcierek lub pogodowych załamań w postaci gradobicia niszczącego dach oraz lokalnych podtopień. Wobec powyższego, warto na odbiór pojazdu salonowego udać się ze specjalistą. Zatuszowanie ewentualnych szkód zazwyczaj jest przeprowadzone zgodnie z procedurą narzuconą przez producenta, co nie powinno dyskwalifikować danego samochodu. Ponadto, to również korzystna informacja dla klienta, który może domagać się dodatkowego rabatu lub akcesoriów wymagających sporej dopłaty.

Dobry miernik to podstawa

Udając się na oględziny używanego auta, powinniśmy zabrać ze sobą kompetentną osobą. Przyda się także możliwie dokładny miernik grubości powłoki lakierniczej (200-400 zł). Pamiętajmy, by nie oszczędzać na sprzęcie. Urządzenie potrafiące dokonać pomiaru zarówno na stalowym, aluminiowym i plastikowym nadwoziu, odkryje ewentualne naprawy lakiernicze. Jeśli pada, weźcie ze sobą ściągaczkę do wody. Jedynie pomiar czystej karoserii da miarodajne wyniki. Przyda się też latarka i zaczep do zdejmowania uszczelek. To właśnie pod nimi często ukryte są niedoskonałości w postaci innego lakieru lub śladów spawania.

Jedną z przyczyn ponownego lakierowania samochodu jest obecność głębokich rys na powłoce lakierniczej, otarć jak i ogólnego zmatowienia. Jeśli warstwa lakieru jest już zbyt cienka aby poddać ją polerowaniu, jedynym sposobem na przywrócenie dawnego blasku jest właśnie lakierowanie. Odczyt będzie wówczas dwukrotnie większy niż fabryczna wartość, co z całą pewnością zwróci uwagę zainteresowanych. Taką operacją nie musimy się przejmować, jeżeli przeprowadzona została w odpowiedni sposób – wszystkie elementy zostały uprzednio zdemontowane i oczyszczone z ozdobnych części plastikowych. Prowizoryczne zabezpieczanie klamek, listew i szyb taśmą malarską, dyskwalifikuje dany egzemplarz, bowiem końcowy efekt nie będzie ani trwały, ani estetyczny. Profesjonalne prostowanie wgniecionych paneli nadwozia z wykorzystaniem cienkiej warstwy szpachli również możemy zaakceptować. Miejsce naprawy dokładnie powinniśmy sprawdzić miernikiem w poszukiwaniu niedopuszczalnie grubych warstw. Występuje wówczas duże ryzyko, że lakier będzie pękać po czasie. Pamiętajmy, że fabryczna grubość powłoki lakierniczej zawiera się w przedziale 100-180 mikronów.

Uszkodzone elementy poszycia karoserii łatwo wymienić

Na rynku wtórnym znajdziemy wiele ofert sprzedaży samochodów po niegroźnych kolizjach i stłuczkach, które nie zostały naprawione. Wbrew pozorom, nawet poważnie wyglądające uszkodzenia mogą okazać się tylko powierzchowne. Jeżeli zniszczone są tylko drzwi, pokrywa bagażnika, maska czy zderzaki, możemy je po prostu wymienić na nowe elementy. Przy odrobinie szczęścia i samozaparcia, znajdziemy części w pożądanym kolorze. Dzięki temu zaoszczędzimy nie tylko pieniądze na przygotowanie powierzchni i lakierowanie, ale również unikniemy w przyszłości pytań o wypadkową przeszłość auta.

Wystrzelona poduszka

Kierowców odstrasza również informacja o wystrzelonych poduszkach powietrznych przy okazji stłuczki sprzed lat. W powszechnej opinii, poduszki wybuchają dopiero przy potężnych uderzeniach. Nic bardziej mylnego. Mogą się one aktywować nawet przy niegroźnym najechaniu, uderzeniu w tył i mocniejszej obcierce. O wszystkim decyduje czułość i sprawność czujników. Sprawną poduszkę na rynku wtórnym kupimy za kilkaset złotych, co razem z profesjonalnym montażem nie pochłonie dużej sumy. Śladów wymiany tego elementu należy szukać na zaślepkach na kierownicy i spasowaniu plastików na desce rozdzielczej przed pasażerem. Można też zajrzeć pod fotele, by sprawdzić stan przewodów.

Z niewielkimi kosztami odbudowy wiąże się również zakup auta z uszkodzoną przednią częścią nadwozia i chłodnicą. Znalezienie używanych części poszycia nie jest kłopotliwe, podobnie jak kupno nowej chłodnicy na gwarancji. Całość po dokładnym złożeniu będzie prezentować się i funkcjonować bez kłopotów.

Summa Summarum

Bezwypadkowych aut na rynku wtórnym jest naprawdę niewiele. Sporo egzemplarzy ma za sobą większe lub mniejsze naprawy blacharsko-lakiernicze, które przeważnie nie mają żadnego wpływu na walory trakcyjne i bezpieczeństwo użytkowania. Wybierając samochód po drobnej stłuczce, musimy zwracać uwagę na staranność, z jaką została przeprowadzona naprawa. To od niej zależy trwałość uszkodzonego elementu, a tym samym stan fabrycznej strefy zgniotu, która w razie kolizji może uratować nam życie.

Więcej o: