Audi R8 i Święty Mikołaj | Wigilijna opowieść Moto.pl

Strajki pracownicze to w ostatnim czasie popularne zjawisko. Strajkują górnicy, pielęgniarki, a nawet piloci linii lotniczych. W tym roku do tej grupy dołączyły też... renifery Świętego Mikołaja. Blady strach padł na ich przełożonego, który na kilka dni przed gwiazdką miał do dostarczenia jeszcze setki prezentów

- Co robić? Ani jeden z tych "jeleni" nie chce ze mną lecieć. Sanie z prezentami polecą tylko wtedy, gdy wszystkie renifery będą podpięte pod lejce. Ich przejście na emeryturę, której się domagają, to dla mnie ogromny kłopot. Przecież prezenty dzieciom trzeba jakoś dostarczyć - martwił się Mikołaj.

Nadzieja umiera ostatnia, ale Mikołaj tracił już wiarę w powodzenie tegorocznych świąt. Wtedy przyszedł do niego jeden ze skrzatów i zaproponował:

- Może damy sobie już spokój z tymi złośliwymi reniferami i zastąpimy je nowoczesną technologią? Ze składek członkowskich klubu Świętego Mikołaja możemy kupić samochód, pod który podepniemy sanie z prezentami.

- Samochód? Jakie auto da radę uciągnąć sanie i dodatkowo szybko się przemieszczać - zapytał Mikołaj.

- Może nowe Audi R8 Plus?! Reniferów było dziesięć, a ono ma 10 cylindrów, które w sumie generują moc aż 610 KM. Będzie szybsze od Rudolfa i jego kumpli - wykrzyknął skrzat.

- Poradzi sobie przy starcie, bo ma napęd quattro i procedurę startu. Przy lądowaniu też nie powinno być tragedii, bo mimo tego, że to niskie i sportowe auto, to przedni zwis jest krótki, a karbonowa dokładka nie ociera o wszystko, co tylko wystaje lekko ponad asfalt. Dobra myśl, skrzacie - dodał rozentuzjazmowany Święty Mikołaj i od razu ruszył w stronę salonu Audi.

Kilka godzin później pod siedzibą mikołajowego przedsiębiorstwa stała już biała R-ósemka. Żeby nie trwonić zbytnio pieniędzy Święty zdecydował się na wersję demonstracyjną, która była do sprzedania z lekkim rabatem. Nie zmienia to jednak faktu, że na nowy napęd sani wydano prawie milion złotych. Skrzaty były zachwycone. Nie mogły napatrzeć się na sportowe linie nadwozia, centralny silnik, który wyeksponowano za szklaną szybą, i karbonowe listwy oraz spojler. Chociaż śnieg jeszcze nie spadł, biały kolor wydał im się najlepszym wyborem dla nowych supersań.

To co spodobało się skrzatom, nasiliło tylko protesty reniferów. Rudolf uznał, że taki samochód to uderzenie w tradycję i oskarżył Mikołaja o marnowanie środków finansowych. Jednak czego nie robi się dla dzieci, żeby dostały na czas prezenty? Zresztą Świętemu w końcu też należy się coś od życia. Tym bardziej że w R8 można doszukać się elementów tradycyjnych. W końcu w czasach turbodoładowanych jednostek Audi nadal napędza wolnossące V10 o pojemności 5,2 l.

Co przypadło Świętemu do gustu w nowym Audi R8? Przede wszystkim napęd quattro i 7-biegowa skrzynia S tronic z łopatkami, które ogromną moc 610 KM i 560 Nm momentu obrotowego przenoszą na asfalt w niewyobrażalny sposób. Trakcji nie brakuje nawet w momencie, w którym włączymy tryb "performance" odłączający kontrolę stabilizacji jazdy i wyostrzający wszystkie zmysły R8, a co za tym idzie - także kierowcy. Znacie śmiech zadowolenia Mikołaja, czyli brzmiące "ho ho ho"? Kiedy Święty po raz pierwszy ruszył z procedurą startu, ten głos słyszalny był w całej Laponii.

- Jak to się odpycha! Nawet Rudolf nie był w stanie zapewnić mi takich wrażeń. Kiedyś nie spieszyło mi się z powrotem do sań, a teraz marzę o tym, żeby znowu ruszać w drogę. Ho, ho, ho, ho, ho!

Jeżeli jesteśmy już przy dźwiękach, to Mikołaj nie ukrywał też swojej radości z tego, jak "gada" jego nowe auto. Ustawione w trybie "performance", z otwartymi klapkami wydechu, wydaje z siebie łoskot, który dodatkowo rozsierdził Rudolfa i resztę protestującego związku zawodowego reniferów. Na szczęście Audi wyposażyło R8 w system drive select, dzięki któremu można regulować m.in. pracę silnika, zawieszenia i skrzyni biegów. Wystarczy zmiana trybu, by nie budzić dzieci, gdy nocą podjeżdża się pod ich domy, aby dostarczyć im prezenty. W trybie "comfort", na niskich obrotach silnika, R8 porusza się cicho i łagodnie. Do latania w przestworzach przyda się za to tryb "dynamic".

Mikołaja zachwyciła również świetnie leżąca w dłoniach kierownica, którą obsługuje się dosłownie wszystko. Znajdziemy na niej przyciski do uruchamiania silnika, przełączania trybów jazdy, obsługi komputera MMI i wielu innych elementów wyposażenia. Połączono z nią ciekłokrystaliczny wyświetlacz zegarów, nawigacji i wszystkich funkcji komputera pokładowego o przekątnej 12,3 cala, który znajduje się centralnie przed kierowcą. Święty Mikołaj uwielbia opcję wyświetlania na nim mapy nawigacji, dzięki czemu łatwo trafia do celu i przy prędkościach dochodzących do 330 km/h nie ma problemu, żeby znaleźć domy z dobrymi dzieciakami, którym wiezie prezenty. To poza przyspieszeniem i prędkością maksymalną opcja, która dodatkowo pomoże usprawnić proces dostarczania nocą podarunków pod choinkę. Nowoczesny minimalizm wnętrza również spodobał się Świętemu. Gdy Mikołaj będzie wracał już do swojej siedziby, na pewno przełączy ekran w tryb z ogromnym obrotomierzem na środku.

Mimo radości z nowych "sań", nie wszystko w Audi R8 przypadło do gustu Świętego Mikołaja. Z racji na swoje spore rozmiary ciężko jest mu siedzieć wygodnie w stosunkowo wąskim fotelu. Oczywiście docenił on świetne trzymanie boczne siedziska, ale za wąskie oparcie słabo podpierało jego ramiona. Problemem, do którego Mikołaj świadomie musiał się przyzwyczaić, było także trudniejsze wysiadanie z auta. Sanie pod tym względem były znacznie wygodniejsze, ale kto jak nie Mikołaj ma świadomość, że nie wszystko w życiu można mieć? Za sportowe linie nadwozia trzeba płacić komfortem.

Jak na mikołajowe auto, mały w R8 jest także bagażnik. Przednia komora bagażowa mieści tylko 112 litrów. Mimo to podstawowe zakupy na święta się mieszczą, a samo auto to przecież nie dostawczak tylko rasowy sportowiec z krwi i kości. W końcu ważniejsze są w nim dobre prowadzenie i np. ogromne przeciążenia, gdy do akcji wkraczają ceramiczne tarcze hamulcowe i ogromne zaciski lub gdy Mikołaj wciska gaz w podłogę, a silnik wkręca się do prawie 9000 obr./min. Po zakupie R8 Mikołaj po wielu latach odkrył w sobie ducha sportowej rywalizacji. Już myśli, czy nie poprosić w przyszłym roku o wyścigową wersję R8 LMS...

Problemem, z którym Mikołaj kazał się uporać swoim pomocnikom, był brak możliwości zamontowania haka holowniczego, do którego miano podczepić sanie. Jednak sprytne skrzaty wykorzystały do tego celu dolne mocowania konstrukcji nadwozia i bez problemu podpięły wysłużone drewniane sanie pod nową "lokomotywę" Świętego. Teraz wystarczyło już tylko dodać do baku gwiezdnego pyłu, który pozwoli po rozpędzeniu unieść się mikołajowemu zaprzęgowi XXI wieku w przestworza i Mikołaj będzie mógł wyruszyć w drogę. Kto wie, kiedy i czy w ogóle będzie chciał z niej wrócić? Łoskot silnika i strzały z wydechu przy zmianie biegów mogą być słyszane w przestworzach jeszcze bardzo długo po Wigilii. I tylko renifery zaczęły żałować, że w ogóle rozpoczęły ten głupi strajk...

ZOBACZ PEŁNĄ GALERIĘ ZDJĘĆ NOWEGO AUTA ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA

ZOBACZ TAKŻE:

Lamborghini Huracan LP 610-4 | Test | Warto mieć marzenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA