Czasem Japończykom udaje się wyprzedzić wszystkich. I to na tyle, że debiutują w chwili, gdy rynek nie jest jeszcze gotowy na nowy model auta. Tak było w przypadku małej Toyoty Urban Cruiser. W latach 2007/2008 Japończycy pokazywali światu małego crossovera, zanim wspomniany segment stał się modny. Pierwszy był Scion na rynku amerykańskim (2007 r.), a potem debiutował krewniak z logo Toyoty. Urabn Cruiser pojawił się na salonie samochodowym w Genewie u w 2008 r. I co? I wielkiego sukcesu nie było. Po kilku latach sprzedaży samochód zniknął z rynku bez następcy.
Trzeba było dekady, by Toyota Urban Cruiser wróciła. Z poprzednikiem nie ma nic wspólnego prócz nazwy. Nowy model to już wyłącznie elektryczna konstrukcja. Poprzednik bazował jedynie na napędach spalinowych. I nie były to tylko benzynowe motory 1,3 l., 1.5 l i 1,8 l, ale nawet i jakże udany diesel 1,4 l o mocy 90 KM (to był jeden z najlepszych silników wysokoprężnych w historii Toyoty).
Cóż, nowy Urban Cruiser to tylko elektryk. Pierwszy tak mały elektryk japońskiego koncernu. Innymi słowy, samochód, jakiego w gamie Toyota jeszcze nie miała. Owoc współpracy z Suzuki trafi do salonów w trzech wersjach. Dwie to odmiany z napędem na przód (144 KM i akumulator 49 kWh oraz 174 KM i bateria 61 kWh). Ukoronowaniem ma być wersja AWD z o mocy 184 KM i akumulatorem 61 kWh. Która z nich przejedzie najwięcej? Wersja z napędem na przód i większą baterią. Szacowany zasięg to 400 km. Najsłabsza pokona zaś 300 km a wersja AWD nie więcej niż 350 km. Bez względu na pojemność akumulatora (w obu przypadkach to technologia litowo-żelazowo-fosforanowa) gwarancja będzie taka sama. Ochrona przysługuje na okres 8 lat (lub 160 tys. km) i może być przedłużona o kolejne dwa lata (limit przebiegu to milion km).
Mała elektryczna Toyota powstała na zupełnie nowej platformie. A to oznacza ciekawą konstrukcję, w której zrezygnowano z poprzecznych belek w podłodze. Nietrudno zgadnąć, że to akumulatory wbudowane w nadwozie będą pełnić rolę dodatkowego usztywnienia całej konstrukcji. Niestety nie zdradzono zbyt wielu szczegółów.
Mały nie znaczy ciasny. Przyjrzałem się z bliska nowej Toyocie Urban Cruiser podczas konferencji japońskiej marki w Brukseli. Na żywo auto wygląda lepiej niż na zdjęciach. Elektryczna Toyota jest nieco większa od europejskiego bestsellera, jakim jak Yaris Cross. Mierzy bowiem 4,28 m długości, 1,8 m szerokości, 1,64 m wysokości. Z rozstawem osi sięgającym aż 270 cm (tyle, co w Toyocie Avensis czy Corolli kombi) można oczekiwać przestronnego wnętrza. I takie też ono jest. Jakość materiałów jest na poziomie, do którego Toyota przyzwyczaiła swoich użytkowników. A to oznacza dominację twardych tworzyw. Ale na solidność montażu próżno narzekać, mając na uwadze miejsce produkcji. Auto trafi do naszych salonów z zakładów Toyoty w Indiach. Niestety trzeba będzie na nie długo czekać. Sprzedaż ruszy w wybranych rynkach UE pod koniec 2025 r. Polski debiut przewidziano dopiero na pierwszy kwartał 2026 r. Materiał został zrealizowany na wyjeździe sfinansowanym przez Toyota Central Europe Sp. z o.o. Firma nie miała wpływu na powyższą treść, ani wglądu w tekst przed publikacją.