Volkswagen ID. Buzz Cargo. Dostawcze też sprawdzamy w Moto.pl. Także te na prąd

To jedno z nielicznych aut, które wzbudzało tyle uśmiechów na twarzach kierowców i podróżujących. Nie mogłem również narzekać na brak drogowej życzliwości przy włączaniu się do ruchu czy zmianie pasa. Przyznaję, że z żalem rozstawałem się z Volkswagenem ID. Buzz w roboczej wersji Cargo. Przez kilka dni sprawdzałem, jak podróżuje się brygadówką na prąd.

Większość oglądających była zgodna. Z przodu elektryczny Volkswagen ID. Buzz kojarzy się z uśmiechem. Nie zabrakło jednak komentarza, że styliści stworzyli przód, który wygląda jak pojazd zrzucony z dużej wysokości. Cóż, nie wszystkim można dogodzić.

Zobacz wideo Najbardziej uśmiechnięty samochód na świecie - ID Buzz [AUTOPROMOCJA]

Z pewnością nie każdy będzie w pełni zadowolony po wejściu do auta. ID. Buzz, jakim jeździłem to bowiem wersja stworzona do ciężkiej pracy, a nie na długie wakacyjne podróże. Innymi słowy elektryczny dostawczak Cargo przerobiony na tzw. Mixt, czyli brygadówkę. Miejsca starczy na pięcioosobową brygadę (włącznie z kierowcą) i ładunek na dość solidnie zabudowanej pace. A co to za ładunek? Pewnie niezbyt ciężki (weź pod uwagę ładowność 686 kg). Przyjmując, że każdy członek brygady waży ok. 100 kg, to wówczas rezerwa zmniejszy się do nieco ponad 180 kg. Na pakę wrzucisz zatem 7 worków cementu. Im lżejsza ekipa, tym więcej ładunku. Proste.

Volkswagen ID. Buzz Cargo
Volkswagen ID. Buzz Cargo Tomasz Okurowski
Volkswagen ID. Buzz Cargo
Volkswagen ID. Buzz Cargo Tomasz Okurowski

W kabinie dostawczaka może być przyjemnie. Z przodu

Dostawcze auto zwykle kojarzy się z ponurym szarym wnętrzem wykonanym tak tanio jak to możliwe. Czy tak w jest w ID. Buzz Cargo? Nie. Projektantom udało się stworzyć dość eleganckie wnętrze z twardych tworzyw, które powinny wystarczyć na lata. Nieźle kontrastuje z nimi duży ekran radia multimedialnego. O dostawczym przeznaczeniu świadczy jednak wykładzina z tworzywa łatwego do utrzymania w czystości (z przodu brak dywaników) i kierownica z tworzywa. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem to uświadomiłem sobie, że dawno nie widziałem podobnej. W samochodach osobowych kierownica obszyta skórą to już niemal tzw. oczywista oczywistość. Łatwo przyzwyczaić się do dobrego.

Z przodu w ID. Buzz jest bardzo wygodnie. Doceniam komplet podłokietników po obu stronach dwóch foteli. Zapamiętałem jednak, że potrzebowałem więcej czasu niż w innych samochodach na znalezienie wygodnej pozycji za kierownicą. Jazda z tyłu? Trochę jak za karę. Małe siedzenia są twarde i wąskie. Choć przestrzeni na nogi (i nad głową) nie brakuje, to jednak siedzi się w dość wyprostowanej pozycji. Na dłuższą podróż nie będzie wygodnie. Na osłodę pozostaje komplet podłokietników.

Volkswagen ID. Buzz Cargo
Volkswagen ID. Buzz Cargo Tomasz Okurowski

Zadziwiająco dobrze prezentuje się nagłośnienie. To element, który jest najczęściej traktowany po macoszemu w segmencie samochodów dostawczych. Okazało się jednak, że konstruktorom udało się uzyskać całkiem przyjemne dla uszu tony niskie (jest nawet wrażenie niewielkiej głębi), dość klarowną średnicę i niezbyt agresywne tony wysokie. Stąd bez względu na to czy słuchasz radia, czy muzyki z telefonu to bez trudu zrozumiesz przekaz, czy rozpoznasz artystę.

Niestety platforma multimedialna wciąż pozostawia sporo do życzenia. W ID. Buzz zastosowano radio znane z wielu modeli grupy Volkswagena. To oznacza znienawidzony pasek dotykowy do kontroli głośności czy temperatury układu ogrzewania i klimatyzacji. Radio multimedialne regularnie zrywało także połączenie z Apple CarPlay i Android Auto w trybie bezprzewodowym. Znacznie stabilniejsze było połączenie przewodowe. Kłopoty sprawiło raz, ale niestety aż na kilka godzin (przy każdej próbie połączenia z telefonem pojawiał się komunikat o błędzie).

Volkswagen ID. Buzz Cargo
Volkswagen ID. Buzz Cargo Tomasz Okurowski
Volkswagen ID. Buzz Cargo
Volkswagen ID. Buzz Cargo Tomasz Okurowski

Komfort w cargo. Tak. Istnieje!

Nawet odmiana cargo może być komfortowa. Hałas w trakcie jazdy nie jest aż tak dokuczliwy jak mogłoby się wydawać. Jak na swoją klasę jest zadziwiająco cicho (mam na myśli przede wszystkim szumy wiatru, opływającego powietrza czy odgłosy od kół i zawieszenia). Zabudowa i odgrodzenie części pasażerskiej od ładunkowej sprawiło, że we wnętrzu jest przyjemnie pod względem akustyki. To duży plus.

Wygoda to jednak nie tylko akustyka. A jak kwestia wrażeń z jazdy i pracy usztywnionego zawieszenia? Komfort resorowania był zadziwiająco wysoki nawet wówczas, gdy jechałem z pustą paką. Ciężkie auto zaskakująco skutecznie izolowało od drobnych ubytków w nawierzchni i nie podskakiwało na pofałdowanej trasie (typowe dla spalinowych dostawczaków bez cięższego ładunku). Progi zwalniające musiałem jednak pokonywać dość wolno. Przy próbie szybszej jazdy przód mocno nurkował.

 

Z manewrowaniem bez większych problemów (łatwo o wrażenie, że niejedno auto osobowe nie jest tak zwinne jak ID. Buzz). Sam układ kierowniczy nie jest zbyt mocno wspomagany. Trzeba zatem trochę wysilić się przy kręceniu, ale łatwiej wówczas o wrażenie lepszej kontroli nad zadziwiająco poręcznym samochodem (4,7 m długości to tyle, co w wielu popularnych SUV).

Volkswagen ID. Buzz Cargo
Volkswagen ID. Buzz Cargo Tomasz Okurowski
Volkswagen ID. Buzz Cargo
Volkswagen ID. Buzz Cargo Tomasz Okurowski

Czołg w zwinnej wersji

Oczywiście o cuda ciężko. Sporą masę samochodu czuć. Odnoszę wrażenie, że zespół inżynierów Volkswagena poświęcił jednak sporo wysiłku, by zamaskować wrażenie jazdy masywnym autem na miarę czołgu. Ciężki akumulator ma jednak swoje zalety. W przeciwieństwie do zwykłych spalinowych aut dostawczych jeżdżących z pustą paką ID. Buzz zachowuje stoicki spokój bez ładunku. Stąd odporność na silne podmuchy wiatru jest zaskakująco dobra. Ale jednego nie sposób zniwelować. Masa i gabaryty kiosku z gazetami oznaczają, że trudno o rekordy w zużyciu energii. Przyznaję, że ID. Buzz ma mniejszy apetyt na prąd niż niejeden elektryczny SUV premium. Trzeba się jednak liczyć ze średnią na poziomie ok. 25-27 kWh/100 km. Na autostradzie przy prędkości 120 km/h zasięg szybko spada. Po przejechaniu 50 km drogi szybkiego ruchu licznik zasięgu spadł o 100 km. W praktyce zatem trzeba liczyć się z dystansem rzędu 300-350 km w wersji z akumulatorem 77 kWh (maksymalna moc ładowania to 170 kW).

Volkswagen zadbał nawet o wyposażenie w kilka trybów jazdy. W praktyce nie ma jednak większej różnicy pomiędzy trybem comfort a sport. Auto jest całkiem żwawe (zerknij w lusterko i przekonasz się jak reszta zostaje daleko w tyle), ale na pewno nie jest wyścigówką. Sprawnie nabiera prędkości (do wykorzystania 204 KM, ale nie na tyle, by od razu wyrywało przed siebie przy każdym wdepnięciu pedału gazu do podłogi. Pod tym względem reakcje złagodzono. Nie powinno to dziwić. Im gwałtowniejsze reakcje, tym większe szanse na to, że kiepsko przymocowany ładunek przyczyni się do zdemolowania dość eleganckiej zabudowy.

Volkswagen ID. Buzz Cargo
Volkswagen ID. Buzz Cargo Tomasz Okurowski
Volkswagen ID. Buzz Cargo
Volkswagen ID. Buzz Cargo Tomasz Okurowski

Garnitur przy betoniarce

Elegancka zabudowa w aucie roboczym brzmi jak garnitur do pracy przy betoniarce. Trzeba jednak uszanować pracę ekipy odpowiedzialnej za doposażenie samochodu. Wnętrze wykończono bardzo solidnie, o czym najłatwiej przekonać się podczas jazdy po fatalnej nawierzchni czy progach zwalniających. Nic nie jęczy ani nie trzeszczy. Mocowanie skrzyni na narzędzia w prowadnicach w podłodze bez zastrzeżeń. Jestem ciekaw czy w trakcie dłuższej eksploatacji materiał okaże się wystarczająco odporny na urazy mechaniczne (o co łatwo w aucie dostawczym). Ucieszyłem się przy tym jak zobaczyłem sporo zaczepów, by porządnie zamocować ładunek. Nawet wyższe meble były dobrze zabezpieczone przed przemieszczaniem. Nieźle.

Otwartą kwestią pozostaje tylko jedno. Czy masz dobre zabezpieczenie finansowe w przypadku zakupu? Volkswagen ID. Buzz Cargo z zabudową to wydatek aż 302 tys. zł brutto lub 5,2 tys. zł netto w ofercie autonajmu (roczny limit to 20 tys. km). W cenie 5-letnia gwarancja z limitem przebiegu do 150 tys. km. Akumulator objęto zaś 8-letnią ochroną (pojemność użyteczna netto nie spadnie poniżej 70 proc.) z limitem do 160 tys. km przebiegu (wygasa z chwilą co nastąpi pierwsze). Samochód do testów użyczył nam Volkswagen. Nikt nie miał wglądu w treść publikacji.

Więcej o: