Jak opisać Kawasaki Z900 SE jednym zdaniem? To znakomity model, dla tych, którzy chcą wrócić do jazdy motocyklem po latach. Mają odpowiednio dużo pieniędzy i oleju w głowie. To doskonały jednoślad dla dojrzałych ludzi. Są szybsze motocykle klasy naked bike i jest wiele tańszych, ale żaden, którym jeździłem nie łączy tak zgrabnie osiągów z pewnością jazdy.
Więcej recenzji nowych motocykli znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W Kawasaki Z900 SE najbardziej podobało mi się, jak jego wszystkie elementy i układy ze sobą współgrają. Silnik nie przerasta możliwości zawieszenia ani hamulców, które dobrze radzą sobie z jego osiągami. Poza tym japoński motocykl robi bardzo solidne wrażenie, kiedy go oglądamy na parkingu i podczas jazdy. Dzięki takiej kombinacji cech Kawasaki Z900 SE budzi zaufanie od pierwszych przejechanych metrów.
Na początku nie podobało mi się, jak wygląda ten model. Na żywo uznałem, że jego stylistyka jest tak bardzo japońska i pasuje do marki oraz charakteru motocykla idealnie, więc trudno jej nie polubić. Poza tym to bardzo porządnie wykonany motocykl, w którym każdy detal wygląda dobrze. Dotyczy to zwłaszcza wersji SE ze złotymi lagami widelca, tylnym regulowanym amortyzatorem Ohlins i hamulcami Brembo z radialną pompą oraz przewodami w stalowym oplocie.
Od razu widać, że to poważny sprzęt, dla kogoś, kto dba o takie szczegóły, nawet jeśli w czasie ulicznej jazdy nie mają znaczenia. Poza tym Kawasaki jest najbardziej egzotyczną marką z motoryzacyjnej japońskiej wielkiej czwórki. Pewnie dlatego za kierownicą modelu Z900 SE usłyszałem więcej komplementów, niż w przypadku jakiegokolwiek innego motocykla. Motocykliści i przechodnie chwalili jego wygląd na światłach i unosili w górę kciuki. Trochę byłem tym zaskoczony, ale zgodzę się z nimi, że Z900 SE wygląda wyjątkowo rasowo. Jest na wskroś japoński i właśnie tak zachowuje się w czasie jazdy.
Czterocylindrowy rzędowy motor o dużej pojemności, to konstrukcja klasyczna dla jednośladów z Kraju Japońskiej Wiśni od czasu Hondy CB750 i protoplasty Z900, czyli kultowego modelu Kawasaki Z1. W Z900 SE ma pojemność 948 cm3, osiąga moc 125 KM i wydaje z siebie rasowe dźwięki, częściowo dzięki akcesoryjnemu tłumikowi Akrapovic.
Przy masie własnej 210 kg 125-konny silnik jest elastyczny i zapewnia znakomite osiągi, a jednocześnie nie sprawia, że odkręcając manetkę, czujemy strach. Przyczynia się to tego bardzo pewne prowadzenie w zakrętach i precyzyjne, mocne hamulce. Wystarczy przechylić Z900 SE, a przejedzie każdy wiraż jak po sznurku. Skrzynia biegów i sprzęgło pracują bardzo dobrze, dzięki czemu manewrowanie przy niskich prędkościach jest dziecinnie łatwe.
Przeszkadzało mi tylko dość skokowe otwieranie się przepustnicy w pierwszej fazie odkręcania gazu. Przez to było dość łatwo szarpnąć przy ruszaniu albo zmianie pierwszych biegów, zwłaszcza że motocykl nie był zaopatrzony w quikshifter. Trochę mi go brakowało, bo pasowałby idealnie do bogatego wyposażenia. Trzecia drobna wada, to wyższe niż się spodziewałem zużycie paliwa, które ustabilizowało się na poziomie 6,6 l/100 km.
Kawasaki Z900 SE kosztuje prawie 60 tys. zł. To wysoka, ale uczciwa cena, jeśli zestawić ją z konkurentami. Kawasaki Z900 SE ma trochę spokojniejszy od nich temperament, dlatego znacznie łatwiej żyć z nim na co dzień. To idealny naked bike dla dojrzałych kierowców, którzy nie porównują cyferek, ale szukają wysokiej jakości i przyjemności z jazdy, połączonych z japońskim charakterem. Nie zawiedziecie się. Samochód udostępniła do testu firma Kawasaki Polska.