Legenda, która otacza Moto Guzzi zawsze mnie irytowała. To niezbyt popularna marka, ale wszyscy, którzy mieli kontakt z motocyklami znad jeziora Como, opowiadają, jakie one są wyjątkowe. Że trzeba się przejechać, aby to zrozumieć. Po tygodniu spędzonym z Moto Guzzi V7 muszę przyznać, że mają rację. Ten klimat trzeba poczuć.
Więcej testów motocykli znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Myślałem, że nie jestem fanem motocykli w klasycznym stylu. Byłem przekonany, że lubię osiągi i zwinność nowoczesnych motocykli. Sądziłem, że jednoślady retro są dla pozerów. Tak bardzo się myliłem, bo przecież nie jestem jednym z nich!
Po jeździe Moto Guzzi V7 Special zacząłem się zastanawiać nad sobą i moim stereotypowym osądem, bo teraz sam chcę mieć taką maszynę w garażu. Moto Guzzi V7 Special 850 daje mnóstwo frajdy z jazdy, ale to przyjemność innej kategorii. Jej odkrycie wymaga pewnej dojrzałości.
W sprzedaży jest wiele motocykli w stylu retro, które się znacznie różnią od siebie. Większość to współczesne jednoślady w stylowych ciuszkach, niektóre są po prostu godnie starzejącymi się modelami, a zaledwie nieliczne prawdziwymi klasykami, które przeszły niezbędne w dzisiejszych czasach modyfikacje. Moto Guzzi V7 Special należy do tej ostatniej ekskluzywnej grupy. Przy nim motocykle neoretro wydajają się trochę fałszywe.
Moto Guzzi to najstarsza europejska marka produkująca w tym samym miejscu motocykle nieprzerwanie od 1921 roku. Włosi z Mandello del Lario nad jeziorem Como wytwarzają niezbyt nowoczesne, ale wyjątkowe motocykle. Ze względu na klimat w czasie jazdy trudno uniknąć porównania do stylu amerykańskiego Harleya-Davidsona, tylko przystosowanego do europejskich warunków.
Motocykle Moto Guzzi są lżejsze i mniejsze od amerykańskich cruiserów, opracowane na kręte wąskie drogi, zamiast prostych, szerokich "hajłejów", ale zapewniają podobne wrażenia z jazdy i bardzo charakterystyczne wibracje. Również pozycja w czasie jazdy jest zupełnie inna. Wygodna, ale bardziej sportowa: nogi są przesunięte do tyłu a plecy lekko pochylone w stronę kierownicy.
Moto Guzzi V7 w wersji Special jest pięknym, ale jednocześnie skromnym motocyklem. Tylko Włosi potrafią tak zgrabnie połączyć jedno z drugim. V7 Special nie epatuje blichtrem, ale ocieka stylem. Wygląda wyjątkowo, ale z klasą. To klimat, który nie każdy zauważy, bo wymaga sporej wrażliwości na proporcje, unikalne detale i surowe piękno sztuki użytkowej.
Jedyny element, który go psuje, to tylne diodowe światła. Reszta pasuje do siebie. Przednia lampa w modelu Special jest halogenowa, zestaw podwójnych okrągłych wskaźników skrywa mały ekran LCD, a długie symetryczne wydechy błyszczą się z daleka.
Moto Guzzi V7 ma wyjątkowy zespół napędowy, którego układ zaskakująco przypomina klasyczne samochody. Silnik jest umieszczony wzdłużnie, chociaż większość osob myśli, że poprzecznie. To nieprawda. Orientację silnika względem ramy określa się po położeniu wału korbowego, a nie cylindrów. Te są umieszczone w poprzek tak jak w samochodach z silnikami V6, czy V8, tyle że w Moto Guzzi znajdziemy tylko dwa. Za to jego motor jest chłodzony wyłącznie powietrzem, ma tylko po dwa zawory na cylinder i popychaczowy rozrząd, co zdarza się coraz rzadziej we współczesnej motoryzacji, niezależnie od liczby kół i osi.
Napęd też jest przekazywany tak, jak w aucie: za pośrednictwem suchego jednotarczowego sprzęgła i wału kardana. Taki zestaw cech to ewenement w świecie jednośladów i sprawia, że motocyklami Moto Guzzi jeździ się trochę inaczej, niż innymi.
Na naciśnięcie prawą ręką rollgazu stojący motocykl reaguje lekkim przechyłem w prawą stronę. Również w czasie jazdy chętniej skręca w prawo, ale różnica jest właściwie niezauważalna, dopóki nie puścisz kierownicy i nie przeszkadza w czasie jazdy. Przez cały czas też czuć wyraźne i charakterystyczne wibracje przenoszące się z motoru na ramę.
Przy ruszaniu okazuje się, że suche sprzęgło z jedną tarczą inaczej niż tradycyjne motocyklowe mokre wielotarczowe. Po puszczeniu klamki napęd załącza się zaskakująco szybko i bez poślizgu. Dlatego trzeba robić to ostrożniej i wiedzieć, jaki bieg wcześniej wybraliśmy, bo wskaźnik nie pokazuje go na postoju. Zresztą w czasie jazdy też robi to ze sporym opóźnieniem.
Włączanie biegu neutralnego jest trudniejsze, niż w większości motocykli. Trzeba szukać go delikatnie i z dużym wyczuciem. Po kilku dniach to staje się naturalne, ale komuś przyzwyczajonemu do idiotoodpornych japońskich precyzyjnych mechanizmów początkowo może sprawiać problem. Tak było ze mną. Za to skrzynia informuje o włączaniu kolejnych przełożeń w czasie jazdy charakterystycznym stuknięciem, które budzi zaufanie.
Silnik ma fantastyczne brzmienie, ale jest zdecydowanie za ciche. Cień jego możliwości słychać dopiero po pełnym otworzeniu przepustnicy. Gdyby to był mój "gutek" raczej zmieniłbym w nim tłumiki, mimo że nie lubię zbyt głośnych motocykli. Dwucylindrowy silnik w układzie widlastym nie zapewnia wysokiej mocy, bo osiąga zaledwie 65 KM, ale za to oferuje spory moment obrotowy 73 Nm i bardzo przyjemnie przyspiesza w średnim zakresie obrotów. Jego możliwości się kończą w okolicach 7 tys. obr./min, ale czerwona lampka sygnalizująca konieczność zmiany biegu zaczyna nerwowo błyskać o wiele wcześniej.
Moto Guzzi V7 nie jest specjalnie szybkim motocyklem, ale na pewno nie będzie miejskim zawalidrogą. Przyspiesza lepiej od większości aut i robi to bez wysiłku, a przejeżdżanie między stojącymi na pasach autami nie sprawia żadnego problemu. Zużycie paliwa nawet przy takiej jeździe nieznacznie przekracza 5 l/100 km, a pojemny zbiornik (mieści 21 l benzyny) pozwala na przejechanie ponad 400 km bez tankowania.
Z jego powodu masa motocykla "na mokro" (z płynami i zbiornikiem paliwa pełnym w 90 proc.) jest spora, nie czuć tego w czasie jazdy, ani parkingowych manewrów. Aż trudno uwierzyć, że waży 223 kg, pewnie dlatego, że większość tej masy jest bardzo nisko.
Jednostka napędowa V-twin o poj. 853 cm3 ma wtrysk i inne wyposażenie pozwalające spełnić wymogi normy Euro 5, ale nic ponadto. Pozostałe nowinki techniczne w Moto Guzzi V7 Special, to ABS, dwustopniowa kontrola trakcji z możliwością wyłączenia i komputer pokładowy, którego większość wskazań jest nieprzydatna. Za to nie ma wskaźnika ilości paliwa w zbiorniku, a zasięg trzeba policzyć sobie samodzielnie. Nic nie szkodzi.
Jak się jeździ tym motocyklem? Zaskakująco przyjemnie. Moto Guzzi V7 chętnie przechyla się na zakrętach, chociaż trzeba go do tego zachęcić i przypilnować, żeby nie wyprostował się w trakcie ich pokonywania. Gdy trochę zmienimy technikę jazdy, pokonywanie wiraży będzie sprawiać dużo przyjemności, chociaż to nie jest sportowy motocykl.
Świadczą o tym przeciętne hamulce Brembo oraz zawieszenie, które jest dość komfortowe, ale łatwo traci kontakt z nawierzchnią na wybojach. Włoskim klasykiem jeździ się najlepiej po równych krętych drogach.
Co jeszcze warto wiedzieć? Szerokie siedzenie jest umieszczone nisko (780 mm), stylowe i wygodne. Moto Guzzi V7 Special 850 prowadzi się lekko, łatwo i pewnie. To znakomity motocykl dla początkujących, ale ostrzegam: jest szansa, że nigdy go nie sprzedacie i zostaniecie fanami marki na zawsze. Moto Guzzi produkuje jednoślady dla specyficznych kierowców, ale jeśli włoski styl trafi w wasz gust, po prostu się w nim zakochacie.
Jakie są największe wady "gutka"? To mało precyzyjne przełączenie pomiędzy dwoma pierwszymi biegami. W połączeniu ze wskaźnikiem biegu, który nie działa na postoju, sprawia, że czasem dość długo próbujemy trafić w luz. Zdecydowanie lepiej robić to w czasie jazdy. Poza tym nie wszystkie mechanizmy i przełączniki działają z idealną precyzją. Jego silnik lekko poszarpuje na niskich obrotach, zwłaszcza jeśli nie jest rozgrzany, na co trzeba wziąć poprawkę przy manewrowaniu z niską prędkością.
To są detale, do których trzeba się przyzwyczaić, jeśli chcecie jeździć Moto Guzzi, ale wybierając motocykl tej marki, chyba nikt nie oczekuje zegarmistrzowskiej precyzji. W zamian dostaniecie wspaniałą maszynę do jazdy, która jest wyjątkowa pod każdym względem: konstrukcji, brzmienia napędu, wyglądu, a nawet historii marki.
Za eleganckim, ładnie polakierowanym V7 Special 850 prawie każdy się obejrzy na ulicy, ale mimo to jest bezpretensjonalnym motocyklem. W przeciwieństwie do innych marek, na temat Moto Guzzi nie utrwaliły się żadne stereotypy.
Włochom udało się uzyskać idealne proporcje pomiędzy klimatem klasycznego motocykla, a użytkowością i wygodą jazdy na co dzień. Za każdym razem, kiedy na niego wsiadasz, czujesz się wyjątkowo, ale "gutek" jest bardzo przyjazny i nie wymaga zbyt wielu wyrzeczeń w porównaniu z nowoczesnym motocyklem.
Dobrą wiadomością jest też cena tego modelu. W przypadku testowanej przeze mnie wersji V7 Special 850 wynosi 46 900 zł, a skromniej wyglądającą odmianę Stone można teraz kupić w promocji poniżej 40 tys. zł. Jeśli zestawić ją z przeciętnymi osiągami, to sporo. Jeżeli wziąć pod uwagę, że za tyle kupicie stylowy, dobrze zaprojektowany i wykonany motocykl, którego nie spotkacie często na drogach, to niesamowita okazja.
Poza tym to V7 bardzo ciekawy model, bo może zainteresować wiele osób. Od niego może się zacząć wasza motocyklowa przygoda i na nim może zakończyć. Dla wielu osób może być motocyklem ostatecznym, takim, którego nigdy nie będziecie chcieli zmienić na inny.