Więcej o drogach piszemy regularnie na stronie głównej gazeta.pl. W naszym dziale "Podróże" pokazujemy wam najpiękniejsze i najciekawsze drogi w Polsce oraz w Europie. W rankingach polecanych europejskich tras, które kierowca musi zobaczyć, zwykle znajdziemy wciąż te same alpejskie przełęcze oraz rumuńską Drogę Transfogarską. Owszem, są niesamowite, ale dzisiaj chcieliśmy wam pokazać wybór mniej oczywisty, a równie zapierający dech w piersiach - Gruzińską Drogę Wojenną.
Gruzja leży daleko od nas, ale znacznie przybliżyła ją siatka połączeń lotniczych. Z Polski można polecieć do kilku gruzińskich miast, a ze znalezieniem biletu nie powinniście mieć problemu. Często są na promocjach. Tak do Tbilisi trafiłem ja. Polski LOT skusił mnie i znajomych bardzo niską ceną. Poleciałem tam, nie spodziewając się, do jak pięknego i ciekawego kraju lecę. Także z punktu widzenia kierowcy.
Gruzińska Droga Wojenna ma ponad 200 kilometrów, w większości leży w Gruzji i łączy Władykaukaz w Rosji ze stolicą Gruzji Tbilisi. Biegnie w poprzek Wielkiego Kaukazu i łączy regiony Południowego i Północnego Kaukazu. Swoją złowieszczą nazwę zyskała podobno po przebudowie w 1861 r., której dokonali robotnicy pod okiem polskiego inżyniera Bolesława Statkowskiego. Wojsko korzystało jednak z tej przeprawy już od starożytności - w zamierzchłych czasach trasę pokonywały armie rzymskie, perskie oraz mongolskie. W tych bliższych nam korzystały z niej głównie wojska rosyjskie. Najwyższy punkt na trasie to Przełęcz Krzyżowa na wysokości 2379 m n.p.m.
Na Drogę Wojenną wybraliśmy się, żeby dojechać do przepięknej cerkwi Cminda Sameba (Świętej Trójcy), która położona jest na wysokości 2170 m n.p.m., a góruje nad nią potężna góra Kazbek. To jeden z najwyższych szczytów Kaukazu na granicy Gruzji z Rosją. Szczyt znajduje się na wysokości 5054 m n.p.m. Cerkiew z XIV wieku i malownicze krajobrazy Kaukazu to niejedyne atrakcje na trasie. Zaczynając od południa: możecie zobaczyć twierdzę Ananuri, wspomnianą przełęcz Krzyżową, monument przyjaźni, ośrodek narciarstwa w Gudauri czy Wąwóz Darialski.
Jednak zdecydowanie najbardziej imponują niesamowite widoki:
Czeka go jedna z ciekawszych motoryzacyjnych przygód w życiu. Gruzińska Droga Wojenna wije się przez wysokie góry. Imponuje więc nie tylko widokami (te są absolutnie urzekające), lecz także rzuca kierowcy wyzwanie - zakrętów jest mnóstwo. Pokonywanie kolejnych kilometrów to czysta przyjemność. Jeśli lubicie prowadzić, to będziecie usatysfakcjonowani. Piszę to jako kierowca, który wybrał się tam amerykańskim fordem fiesta z wypożyczalni. Nawet mający swoje lata świetności wysłużony mały sedan dawał mi naprawdę dużo frajdy z jazdy.
Jeśli chodzi o trudność trasy, to Gruzińska Droga Wojenna ma dwa oblicza. Jest dość prosta, ponieważ zaskakuje tym, że jest bardzo szeroka. Oczywiście w skali dróg górskich. To nie Alpy, gdzie minięcie się z kimś może stanowić ogromne wyzwanie, a kierowcy niektóre manewry muszą planować i się przepuszczać. Nie, tutaj ciaśniejsze momenty się zdarzają, ale przez większość trasy miejsca każdy ma sporo.
Z drugiej strony trasa potrafi być bardzo wymagająca. Przerażające są być głównie ciężarówki, a raczej styl jazdy ich kierowców. Jeśli narzekacie na naszych i ich wyprzedzanie się, to w Gruzji trzeba zachować dwa razy tyle czujności. Zdarzyło nam się nie raz, a ze trzy razy, że jedna ciężarówka wyprzedzała drugą na górskiej drodze - kierowca nie przejmował się, że ktoś (my) jedzie naprzeciwko. Dosłownie trzeba było wyhamować do zera, żeby uniknąć staranowania. Reakcja kierowcy ciężarówki na to, że hamowaliście z duszą na ramieniu? Uśmiech i uniesiona ręka w przepraszającym geście. "Tu tak się jeździ". Dlatego na widok dużego pojazdu, który może chcieć wyprzedzić, warto założyć, że kierujący... wykona jakiś z naszej perspektywy szokujący manewr. Jeśli będziecie gotowi na wszystko, to nagle okaże się, że nad sytuacją da się zapanować, a z trasy znowu czerpać przyjemność. To może być zaskakujące, ale na tle wielu krajów polska kultura jazdy stoi na bardzo wysokim poziomie.
Inna z pułapek to zwierzęta. Prawie na pewno choć raz natkniecie się na pasterza przeprowadzającego swoje wielkie stado przez drogę. Im bliżej granicy, tym to częstsze. Bycie otoczonym przez zwierzęta, które dosłownie ocierają się o twój samochód, to kolejne z niezwykłych doświadczeń, jakich przysporzy wam Droga Wojenna. Tu też o sobie może dać krewki charakter kierowców. Lubią trąbić i pospieszać, żeby już przebijać się przez stado. Doradzamy jednak zachować spokój i pamiętać, jak zawsze, o bezpieczeństwie. Armia krów czy owiec nie będzie się ciągnęła w nieskończoność.
Mniej oczywisty wybór na urlop? Warto pomyśleć o Gruzji, a na liście "do zobaczenia" na pewno zaznaczyć kilka atrakcji wzdłuż Gruzińskiej Drogi Wojennej. To przepiękna i wciąż nieodkryta przez wielu Polaków trasa. Nie jest może tak wymagająca dla kierowcy (dla jego umiejętności), jeśli chodzi o umiejętności jak słynne alpejskie przełęcze, ale nadrabia widokami. Kaukaz jest imponujący.