Kompresory do pompowania samochodowych opon to coraz częstsze wyposażenie współczesnych aut. Producenci zastępują nimi zapasowe koła z co najmniej czterech powodów. Kompresory są tańsze, lżejsze, zajmują w bagażniku mniej miejsca, a poza tym współczesne opony stały się bardzo odporne na uszkodzenia. Dlatego wielu kierowców i tak ma kompresor w aucie. Po co w takim razie kupować wersję akumulatorową, taką jak Baseus Mega EnergyPump? Wbrew pozorom są ku temu powody, chociaż większość osób nie musi tego robić.
Przede wszystkim urządzenie marki Baseus jest znacznie porządniejsze od typowych samochodowych kompresorów zasilanych z gniazda zapalniczki, które są w wyposażeniu wielu aut. One zwykle są wykonane z cienkiego plastiku i mało wydajne. Nawet jeśli się szybko nie zepsują (mój prywatny wytrzymał już kilkanaście lat sporadycznego używania), to tłoczą powietrze wolno, a ich używanie jest mało wygodne. W przypadku urządzenia Baseus sprawa wygląda zupełnie inaczej.
Tak jak wszystkie produkty tej firmy i Baseus Mega EnergyPump został wykonany bardzo solidnie. Dotyczy to użytych tworzyw sztucznych, złożenia wszystkich elementów w całość, ale przede wszystkim komfortu używania. Wystarczy wziąć go do ręki, żeby poczuć solidny ciężar (ok. 1,3 kg), któremu łatwo zaufać. Na zewnątrz jest nawet gumowy uchwyt do przenoszenia, a w środku kryje się akumulator o poj. 6000 mAh i wydajna pompka o mocy 250 W i dwóch cylindrach. Podobno są wykonane ze stali, a tłoczysko z teflonu - wyjątkowo gładkiego tworzywa (fizycy nazywają to małą swobodną energią powierzchniową) o dużej odporności na wysokie temperatury.
Z tego powodu napełnianie opon powietrzem nie trwa długo, a dzięki złączu USB-C ponowne ładowanie jest równie szybkie. Jedna z cech, za które cenię chińskich producentów elektroniki użytkowej, to fakt, że szybko wprowadzają nowinki techniczne. Często, zanim firmy w Europie zorientują się, że jest nowa generacja jakiegoś podzespołu, Chińczycy oferują kolejną.
Baseus Mega EnergyPump ma cztery programy pracy, które przełącza się przyciskami na obudowie. Są oznaczone następującymi ikonkami: auto, motocykl, rower i piłka, ale tak naprawdę każdy z nich można dowolnie skonfigurować, ustawiając wstępne ciśnienie i jednostki. Oprócz tego kompresor jest wyposażony w diodę na obudowie, która może pełnić funkcję lampki, albo wysyłać sygnał awaryjny, np. gdy wymieniamy oponę po ciemku na poboczu drogi. W komplecie oprócz szmacianego pokrowca, kabla USB-C i przykręcanego węża z końcówką do samochodowych wentyli są też trzy dysze do piłek i materaców.
Dużą zaletą urządzenia jest prosta obsługa i efektywna praca. Uzupełnianie powietrza w oponach wymaga tylko przypięcia końcówki i włączenia. Po uzyskaniu ustawionego ciśnienia kompresor automatycznie przerwie działanie. Nie pompowałem nim świeżo założonych opon od zera, ale producent twierdzi, że energii wystarczy na uzyskanie wymaganego ciśnienia w trzech przeciętnych oponach. Szkoda, że nie w czterech, bo tyle ma większość aut. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że to bardzo orientacyjne określenie jego możliwości, bo samochodowe koła różnią się wielkością i ciśnieniem powietrza. Poza tym takie kompresory jak Baseus Mega EnergyPump są przeznaczone do użytku amatorskiego, a nie warsztatu wulkanizacyjnego. Do takich potrzeb jego wydajność i sprawność są w zupełności wystarczające, pod warunkiem że będziemy pamiętać o uprzednim naładowaniu akumulatora.
Zastanawiałem się, jakie są zalety akumulatorowej pompki w porównaniu z tradycyjnym kompresorem do momentu, gdy okazało się, że muszę ożywić auto stojące na parkingu od kilku miesięcy z kompletnie rozładowanym akumulatorem. Wtedy zrozumiałem, że własne źródło energii to duża zaleta, bo mogłem niemal jednocześnie uruchamiać silnik boosterem i uzupełniać powietrze w oponach. Wówczas uznałem, że to znakomite rozwiązanie dla osób, które mają kilka samochodów albo motocykli i niezbyt często nimi jeżdżą. Każdy zbieracz starych samochodów powinien mieć zestaw, składający się z boostera i pompki na baterie.
Poza tym w przeciwieństwie do tradycyjnego kompresora taki można zabrać ze sobą praktycznie wszędzie i pompować nim koła w rowerach, piłki, materace itp. Baseus Mega EnergyPump to dobre urządzenie na plażę albo biwak, ale trzeba pamiętać o tym, że sporo waży. Trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś je wozi ze sobą w trakcie rowerowych wycieczek. W takich sytuacjach są znacznie lepsze rozwiązania, np. pompki rowerowe na naboje z CO2.
Kompresor Basuesa to bardzo porządne i dobrze działające urządzenie, które ma dużo zalet, ale również kilka wad. Dioda świeci niezbyt jasno, więc może pełnić funkcję lampy tylko w awaryjnych sytuacjach. Mimo akumulatora o sporej pojemności producent nie przewidział możliwości używania go w charakterze power banku. Zawsze narzekałem, że to bez sensu, ale gdy zabrakło takiej funkcji, zacząłem żałować. Poza tym w komplecie zabrakło końcówki do rowerowych wentyli Presta, a urządzenie pracuje dość głośno, co może przeszkadzać podczas używania go w domu.
Baseus Mega EnergyPump kosztuje 319 zł. To dosyć wysoka, ale w pełni uzasadniona cena, bo mowa o kompresorze naprawdę wysokiej jakości. Na pewno da się bez niego obyć w niemal każdej sytuacji, która może spotkać kierowcę, czy rowerzystę, ale gdy mamy taką pompkę pod ręką, dbanie o różne środki transportu staje się o wiele łatwiejsze. Urządzenie udostępniła do testu firma Magnum RF Sp. z o.o. - polski dystrybutor marki Baseus.