Czas na nowy bezprzewodowy odkurzacz samochodowy. I to nie byle jaki, bo za projekt zabrał się jeden z najbardziej cenionych ekspertów od technologii sprzątania. Projekt V8 Car+Boat firmuje brytyjski Dyson, który od lat cieszy się zasłużoną renomą na rynku. Ale skoro to Dyson to z pewnością tanio nie będzie. I tak też jest. Sugerowana cena to 1249 zł. Sporo.
Pora przyjrzeć się bliżej brytyjskiej nowości. I tu pierwsza dość zaskakująca niespodzianka. Łatwo o wrażenie, że Dyson wybrał drogę na skróty i sięgnął po najtańszy odkurzacz w swojej ofercie i z bazowego zestawu usunął zbędne akcesoria. I tak oto dobrze znany kompaktowy i relatywnie lekki V8 (1,9 kg) po uwzględnieniu małej elektroszczotki, końcówki szczelinowej oraz combi (szersza końcówka szczelinowa oraz nakładka z włosiem) i ładowarki zmienił się w sprzęt samochodowy Car+Boat. Sprytne.
Czy Dyson Car+Boat poradzi sobie ze wszystkim, co trzeba usunąć z auta? Niestety nie. To odkurzacz, którym możesz sprzątać tylko suche powierzchnie. Sprzęt nie jest przystosowany do wciągania wody czy różnych płynów (lepiej zatem uważać zimą, gdy tapicerkę łatwo przemoczyć). Do tego trzeba już bardziej specjalistycznego odkurzacza piorącego.
Wbudowany akumulator powinien wystarczyć nawet 50 minut pracy bez utraty mocy. Tak przynajmniej obiecuje producent. A jak to wygląda w praktyce? Energii powinno spokojnie starczyć na dokładne wysprzątanie samochodu. Sprzątanie zacząłem od szczotki z włosiem i końcówki szczelinowej, by pozbyć się kurzu z deski rozdzielczej i siedzeń. W przypadku podłogi zacząłem od końcówek szczelinowych (niestety trochę brakuje wąskiej i giętkiej ssawki, by łatwiej dotrzeć do różnych zakamarków) a skończyłem na elektroszczotce, która odczuwalnie drenuje baterię. Mimo obaw do większości zabrudzeń (piasek, sierść, okruszki z pieczywa i ciastek oraz kurz) na podłodze wystarczyły niższe obroty i skromniejsza siła ssania. Tryb Max uruchamiałem tylko wtedy, gdy nie wszystko chciało się odczepić od dywaników welurowych z większym włosiem.
Całe sprzątanie dużego SUV-a klasy średniej zajęło mi ok. 25 min. Po tym czasie na trzystopniowym wskaźniku poziomu naładowania baterii widoczna była już tylko ostatnia dioda. W tym czasie kilka razy zwiększyłem moc do maksimum (ok. 3-4 min łącznej pracy) oraz dość długo używałem elektroszczotki na dywanikach z większym włosiem. Akumulatora jednak nie rozładowałem do końca. A ile czasu potrzeba by naładować do pełna? Dyson deklaruje ok. 5 godzin i tak też było podczas testu.
Początkowo obawiałem się, że relatywnie niewielki zbiornik na brud (0,54 l) to za mało. Zapewne w aucie pełnym piachu (np. po letnim wyjeździe na plażę) trzeba będzie w trakcie sprzątania opróżnić zbiornik. Po sprzątaniu nieznacznie zabrudzonego samochodu, wykorzystałem tylko niewielką część zbiornika. Samo opróżnianie nie jest trudne, ale jeśli robisz to na wolnym powietrzu, to lepiej umieść odkurzacz jak najniżej, by wiatr nie rozniósł większości zabrudzeń po najbliższej okolicy. Co ważne zbiornik łatwo się zdejmuje, by w razie potrzeby przemyć. Podstawowy filtr można myć pod bieżącą wodą (producent zaleca z częstotliwością raz w miesiącu). Wszystkie akcesoria (końcówki do odkurzacza) wygodnie i szybko się mocuje i zdejmuje (świetne rozwiązanie z czerwonymi przyciskami do zdejmowania blokady).
Dobry sprzęt z wysokiej półki cenowej. Sprawdzi się w roli odkurzacza samochodowego, ale nie jest wolny od wad. Przede wszystkim brakuje mu przynajmniej jednej dłuższej i elastycznej ssawki. Ponadto to nie jest sprzęt dla każdego. Jeśli już w domu korzystasz z dobrego odkurzacza bezprzewodowego, to wystarczy do niego dokupić niezbędne akcesoria samochodowe. Wtedy sprzęt przyda się w domu jak i w aucie. Odkurzacz udostępniła do testu firma Dyson Polska. Firma nie miała wpływu na powyższą treść, ani wglądu w tekst przed publikacją.