Mapy Google to coś więcej niż nawigacja. Przy pomocy tej apki można dotrzeć do wielu informacji na temat miejsc, w których kiedyś byliśmy, jesteśmy w tej chwili albo dopiero się wybieramy. Dowiemy się, jaka jest tam pogoda, czy klienci polecają wybraną restaurację i czy jest w niej tłok. Oprócz tego Google zapisuje w chmurze historię naszej każdej podróży, do której możemy się później cofnąć. Oczywiście tylko jeśli mu na to wcześniej pozwoliliśmy. Chodzi o funkcję "oś czasu" zwaną po angielsku "timeline".
Dla mnie oś czasu to jedna z najlepszych cech Map Google, z powodu której nie mogę się bez nich obyć. Dzięki temu, że Google zapisuje historię podróży, mogę sprawdzić, gdzie byłem każdego dnia swojego życia. W ten sposób da się odszukać ciekawą trasę, którą kiedyś jechaliśmy, przypomnieć sobie, czy kiedykolwiek odwiedziliśmy dane miejsce, czy jak się nazywa restauracja, którą minęliśmy po drodze. Dodatkowo mapy zapisują, jak wiele kilometrów pokonaliśmy w czasie podróży, ile zajęło to czasu oraz pozwalają dowiedzieć się mnóstwa innych rzeczy. Funkcja jest na tyle inteligentna, że automatycznie rozpoznaje środek transportu, którego używamy oraz zapisuje miejsca, w których byliśmy. Oś czasu to cyfrowy zapis naszego życia, który bywa niezwykle przydatny, ale równocześnie budzi duże kontrowersje, bo nas "śledzi", a dodatkowo wiąże się przechowywaniem na serwerach giganta z Mountain View ogromnej ilości naszych prywatnych danych.
Rzecz jasna oś czasu można wyłączyć w ustawieniach tego programu, ale to wylewanie dziecka z kąpielą. Dlatego, aby wyjść naprzeciw potrzebom użytkowników, spełniać coraz bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące przechowywania prywatnych informacji oraz uniknąć kolejnych spraw sądowych, firma wprowadza 15 września br. nową funkcję. Dane zbierane przez oś czasu będą przechowywane bezpośrednio na urządzeniach, w których zalogowaliśmy się naszym kontem Google (może być ich kilka), a nie w chmurze. Przy dużej ilości pamięci dyskowej we współczesnych smartfonach to przestaje być problemem, ale po takiej zmianie pojawia się nowy: kiedy zmienimy albo zgubimy urządzenie, stracimy całą wieloletnią historię naszych podróży.
Co ważne, zmiana nastąpi automatycznie. Google poinformuje o tym użytkowników swojej nawigacji w mailach i powiadomieniach wysyłanych na smartfony. Niektórzy już takie dostali. Jeśli ktoś je przegapi, może się później okazać, że w odpowiednim momencie nie zadbał o zabezpieczenie swoich danych przed straceniem. Jak to zrobić, żeby później nie żałować? Do ustawień dotyczących naszej lokalizacji i jej historii, które są później prezentowane w formie osi czasu, bardzo łatwo się dostać. Żeby to zrobić, wystarczy w Mapach Google dotknąć palcem niebieskiej kropki, która symbolizuje nasze aktualne położenie.
Wówczas pojawią się wszystkie ustawienia dotyczące lokalizacji. Tam można zobaczyć, czy jest włączona, jaka jest jej dokładność oraz które aplikacje jej używają. Również tam decydujemy, czy urządzenie zapisuje historię naszej lokalizacji, a także, w jaki sposób to robi. W tej chwili możemy ją wyłączyć, usunąć aktywność oraz ustawić opcję automatycznego usuwania historii lokalizacji po określonym czasie. Aktualnie domyślny okres jej przechowywania to 18 miesięcy, ale można to zmienić albo z tego zrezygnować. Wkrótce domyślnie zostanie ustawione likwidowanie historii podróży po upływie kwartału. Jeśli tego nie chcemy, trzeba będzie ręcznie zmienić tę opcję w ustawieniach.
Sytuacja wygląda tak samo z funkcją backupu danych do chmury. Gdy przyjdzie czas na zmiany, czyli na początku września w menu dostępnym po dotknięciu niebieskiej kropki, pojawi się możliwość zgrania ich na serwer w pełni zaszyfrowanej formie. Każdy użytkownik Map Google, niezależnie od rodzaju systemu (Android Google lub Apple iOS) będzie mógł to zrobić ręcznie. Natomiast jeśli nie wykona takiej operacji samodzielnie, może się okazać, że straci cyfrową historię swojego życia. Warto o tym pamiętać i na początku września 2024 roku podjąć decyzję, której później nie będziemy żałować.