Aplikacja Google Maps to prawdziwy kombajn, który ma w sobie kilka (albo i więcej) innych aplikacji. To nie tylko mapy i nawigacja, ale też m.in. miejsce, gdzie sprawdzicie natężenie ruchu, rozkład jazdy komunikacji miejskiej, kupicie bilet, zamówicie taksówkę, zgłosicie zdarzenia na drodze, znajdziecie atrakcje w okolicy a także błyskawicznie zapoznacie się z opiniami o restauracji. Pewnie o czymś zapomniałem. Natłok funkcji sprawia, że Mapom czasem zdarzają się wpadki. Jedną na pewno znają kierowcy, którzy ruszyli choć raz w dłuższą trasę. Więcej porad dla kierowców znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl.
Mapy Google chyba nie słyszały o powiedzeniu, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Ten błąd czy głupia wpadka podczas nawigowania wynika właśnie z tego. Na pewno natknęliście się nie raz na przedziwny komunikat. Np. jedziecie sobie darmową S7 nad morze i macie do celu godzinę, a tu nagle Google proponuje wam skręcić na płatną autostradę A1, a do tego wyświetla komunikat, że na miejsce dojedziecie np. 45 minut później.
To tylko przykład, ale takie propozycje są nagminne, kiedy jedziemy dłuższą trasę. Google może wam wskazywać alternatywy z absurdalnie dłuższym czasem dojazdu, a jeśli w okolicy jest płatna droga, to także z koniecznością opłaty. To nie do końca przemyślana przy długich trasach funkcja alternatywnych tras, które Google proponuje kierowcom. Czasem jest zdecydowanie w to zbyt zaangażowane i dochodzi do absurdów. Mapy tak bardzo chcą wam coś podrzucić, że się ośmieszają. Aplikacja zawsze musi coś pokazać.
Google ma potężne serwery, a algorytm może pracować cały czas. Większość konkurencji nie może sobie pozwolić na aż tak szczodre korzystanie z tych zasobów. Aplikacja proponuje alternatywne trasy przy wyznaczaniu celu, a potem trzyma się wybranej wersji. Alternatywy pokazuje rzadko, kiedy coś się na trasie stanie albo naprawdę wyliczy coś ciekawego. Google nie musi się ograniczać. Mapy na bieżąco nie tylko was prowadzą do celu, ale co chwile pokazują inne trasy. Zwykle szare i mało widoczne. Chyba, że na naszej aktualnej trasie coś się stało, wtedy Mapy reagują powiadomieniem. Tak naprawdę cały czas Mapy są gotowe pokazać wam inną. Czasem są to dwie na raz.
Na długich trasach drogami szybkiego ruchu dochodzi do absurdów, bo, o ile nic się nie stało, to po prostu jedziemy optymalnie. Trudno o choć porównywalną alternatywę. Google się jednak nie poddaje i trochę go ponosi. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy tę funkcję skreślić. Wręcz przeciwnie. Poza długimi przejazdami eskami i autostradami radzi sobie znakomicie.
Funkcja alternatywnych tras skrzydła rozwija na wolniejszych drogach i szczególnie w miastach. Jeśli czas przejazdu jest podobny, to warto pojechać którąś z nieoczywistych. Nawet w swoim mieście można poznać wiele ciekawych miejsc, skrótów i dróg, o których byście nigdy nie pomyśleli. Co więcej, szare trasy to znakomity sposób na nudę. Czasem warto zjechać z nudnej drogi szybkiego ruchu, a do celu dotrzeć malowniczymi krajówkami.
Nie raz wspominaliśmy także o trasach z listkiem. Jeśli pojawi się wam taka propozycja na szaro, to warto ją przemyśleć. To droga, na której nasz samochód zużyje mniej paliwa lub energii. Nowy algorytm planowania tras bierze pod uwagę wiele czynników takich jak natężenie ruchu i pochylenie nawierzchni. Przy wielu przejazdach można coś zaoszczędzić, a przy okazji emitować mniej CO2.