Samochodowe kamerki cieszą się ogromną popularnością, bo stanowią swego rodzaju ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej kierowcy. Na bieżąco tworzą dokumentację w czasie jazdy, która może przydać się po niebezpiecznej sytuacji na drodze albo wypadku. Takie nagranie może później posłużyć jako dowód winy albo odwrotnie: niewinności. Tylko że kamerkę trzeba kupić, a smartfon niemal każdy i tak ma przy sobie.
Więcej technologicznych nowinek dla kierowców znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Widocznie z takiego założenia wyszła firma Google. Serwis 9to5google poinformował, że w testowej wersji oprogramowania Android pojawiła się nowa wersja apki pilnującej bezpieczeństwa użytkownika (Personal Safety). Do tej pory jej zadaniem było zawiadamianie wybranych osób, jeśli czujniki telefonu wykryły, że jego użytkownik mógł mieć wypadek oraz sprawdzanie bezpieczeństwa na inne sposoby, m.in. przez potwierdzanie co jakiś czas statusu przez użytkownika lub nagrywanie dźwięku w tle. Wkrótce apka Personal Safety ma zostać wyposażona w funkcję Dashcam, automatycznie nagrywającą obraz wideo podczas jazdy.
Można stwierdzić, że taka funkcja jest niepotrzebna, bo każdy może włączyć nagrywanie w aplikacji aparatu, kiedy rusza w podróż, ale to nieprawda. Uruchamianie kamery za każdym razem jest kłopotliwe i trzeba o tym pamiętać. Poza tym wtedy trudno korzystać z innych funkcji smartfonu, a jeśli jest w uchwycie, można to robić nawet podczas jazdy. Dodatkowo nagrywanie w normalny sposób bardzo szybko wyczerpuje baterię.
Rozwiązanie Google ma działać zupełnie inaczej. Apka Personal Safety po odpowiednim skonfigurowaniu będzie uruchamiać nagrywanie automatycznie po ruszeniu autem lub jednośladem. Zrobi to kiedy telefon podłączy się do zestawu głośnomówiącego w aucie przez Bluetooth. Kiedy zakończymy podróż, nagrywanie się zakończy, bo telefon rozłączy się z zestawem lub wykryje to swoimi czujnikami: GPS oraz akcelerometrem. Co więcej, nagrywanie będzie przebiegać w tle i bez włączonego ekranu.
To oznacza minimalne zużycie energii oraz możliwość komfortowego korzystania z pozostałych funkcji smartfonu. Aplikacja będzie zachowywać nagranie w zoptymalizowany sposób, tak aby nie zajmowało zbyt dużo miejsca w pamięci (minuta nagrania ma "ważyć" zaledwie 30 MB), a po trzech dniach automatycznie je kasować. W razie wypadku zaufane kontakty będą mogły otrzymać nie tylko zawiadomienie oraz lokalizację smartfonu, ale dodatkowo podgląd ostatnich chwil przed zdarzeniem. Genialne, prawda?
Podszedłem do nowego pomysłu Google z entuzjazmem, ale widzę również jego wady. Przede wszystkim, żeby nagrywanie miało sens, telefon musi być umieszczony w uchwycie, a nie np. na bezprzewodowej ładowarce. Co więcej, trzeba to zrobić w odpowiedni sposób, tak żeby obiektyw kamery obejmował całą szerokość jezdni. To nie wszystko, bo problemem może być również wykorzystywanie funkcji Dashcam w nieetyczny sposób, pozwala, bo wiem na nagrywanie w ukryciu. Mam nadzieję, że deweloperzy Google o tym pomyśleli i wyposażą apkę Personal Safety w odpowiednie zabezpieczenie.
Pozostaje jeszcze wątpliwość związana z konsekwencjami prawnymi, bo smartfon z taką funkcją trzeba zacząć traktować jak wideorejestrator. W niektórych krajach (np. Austrii, Niemczech, Norwegii, Szwajcarii i Portugalii) nie wolno korzystać z wideorejestratorów w ogóle, używać ich w trybie ciągłym lub montować ich w polu widzenia kierowcy. Kara za złamanie tego przepisu w Austrii może sięgnąć 25 tys. euro! W takich rejonach funkcja Dashcam pewnie będzie automatycznie blokowana. Na koniec ostatni potencjalny kłopot. Nowa wersja apki Personal Safety została wykryta na smartfonie z serii Google Pixel, firmowanym przez giganta z Mountain View.
To może oznaczać, że początkowo lub nawet docelowo Dashcam będzie działał tylko na nich albo na urządzeniach wyłącznie wybranych producentów. To powszechna praktyka, że niektóre funkcje są dostępne wyłącznie na smartfonach Google w celach testowych lub aby w ten sposób przyciągnąć klientów. Warto też dodać, że urządzenia Pixel wprawdzie można kupić w Polsce, ale wciąż są dostępne w naszym kraju w oficjalnej dystrybucji Google. Mimo tych wątpliwości bardzo podoba mi się sposób myślenia deweloperów Google, którzy krok po kroku starają się zmienić smartfony w wielofunkcyjne urządzenia, takich osobistych cyfrowych asystentów. Niedługo w ogóle nie będzie można bez nich żyć.