Myślisz, że tylko w Polsce urzędników skarbowych oskarża się o walkę z przedsiębiorcami i skłonność do naliczania tak wysokich opłat, by doprowadzić przedsiębiorcę do bankructwa? Oto przykład z regionu, który zyskuje na popularności wśród turystów z naszego kraju. Indyjskie władze dopatrzyły się nieprawidłowości w dotychczasowych rozliczeniach i nałożyły na Volkswagena rekordowy podatek.
Ile musi zapłacić indyjski oddział Volkswagena? Niemało. Władze oczekują aż 1,4 mld dolarów (ale po uwzględnieniu wszystkich kar i podatków kwota rośnie do 2,8 mld. dolarów) z tytułu należnych opłat w związku z importem wybranych modeli samochodów Audi, Skody i Volkswagena. Urzędnicy uznali, że firma przez lata (sprawdzono okres do 12 lat wstecz) bezpodstawnie korzystała z niższych stawek podatkowych (5-15 proc.) wobec pojazdów przeznaczonych do końcowego montażu w indyjskich zakładach. Jeden z zarzutów dotyczy praktyki importowania niemal gotowych pojazdów (zależnie od modelu do zmontowania było od 700 do 1,5 tys. części), by uniknąć wyższych stawek celnych w wysokości 30-35 proc. (taka obowiązuje w przypadku pojazdów przeznaczonych do montażu CKD).
Według przedstawicieli firmy tak wysoki podatek (w latach 2023-2024 firma sprzedała w Indiach samochody o łącznej wartości ledwie 2,19 mld dolarów) może wpłynąć na decyzję o zamknięciu indyjskiego biznesu (wspomina się o możliwości przetrwania filii Volkswagena i kwestii życia i śmierci). A to oznacza utratę wielu miejsc pracy. W Indiach koncern zatrudnia łącznie aż 6 tys. pracowników. Na trzecim co do wielkości rynku świata wciąż jest jednak skromnym graczem (ledwie 0,8 proc. udziałów w styczniu 2025 r.), który przegrywa rywalizację z chińskimi debiutantami (MG ma 1,1 proc.). Rządzi na nim Maruti Suzuki (w styczniu 2025 r. firma miała 43 proc. udziałów w rynku). W czołówce są także Hyundai (13,4 proc.), Mahindra (12,6 proc.), Tata (12 proc.), Toyota (6,5 proc.) oraz KIA (6,2 proc.).
Niemcy nie chcą jednak tak łatwo odpuścić perspektywicznego rynku. Pod koniec stycznia 2025 r. skierowali sprawę do sądu. W pozwie (według depeszy Reutersa dokumentacja liczy ponad 100 stron) wskazali m.in., że tak wysoki podatek pokrzyżuje plany nowych inwestycji w wysokości 1,5 mld dolarów. Ponadto powołali się na wcześniejsze ustalenia z indyjskimi władzami. Wedle prawników już w 2011 r. ustalano z odpowiednimi służbami kwestie importu komponentów do montażu samochodów w Indiach. Czy sąd uwzględni żądania koncernu? Prawnicza batalia trwa.