Żeby zachęcić ludzi do samochodów elektrycznych rządzący wykorzystują przeróżne sposoby. Mogą to być wyższe opłaty lub podatki dla kierowców wybierających auta spalinowe, a może to być też system dopłat do zakupu elektryka. Ludzi kusi się też pewnymi przywilejami. Oczywistym, a budzącym spore kontrowersje, jest np. bezproblemowy wjazd do stref czystego transportu. SCT to w Polsce ostatnio temat bardzo gorący, ponieważ pierwsze miasta szykują się do ich wprowadzania. Są jednak i mniej kontrowersyjne przywileje.
W Polsce kierowcy samochodów elektrycznych mogą bezpłatnie parkować w strefach płatnego parkowania. To wygodne, a czasem potrafi przełożyć się na naprawdę spore oszczędności. Drugi z przywilejów, z których kierowcy elektryków mogą w Polsce korzystać to oczywiście jazda buspasami. W godzinach szczytu to również bardzo wygodna opcja, która pozwala zaoszczędzić sporo czasu.
Jednak bezkarna jazda buspasami dla elektryków ma w Polsce datę ważności. Jest zagwarantowana do końca 2025 r. Możliwe, że zostanie przedłużona, ale na razie nie jest to jeszcze tematem żadnej dyskusji. Dlaczego wpisano datę graniczną? Liczba elektryków ma się dynamicznie zwiększać. Kiedy będzie ich coraz więcej, to w końcu kierowcy zaczną blokować buspasy, przeszkadzając autobusom w sprawnej jeździe. Zagrożą więc sensowi buspasów... Z takimi problemami borykają się już kraje, gdzie BEV-ów jest dużo. Ciekawe wieści płyną z Norwegii.
Poinformował o tym specjalizujący się w Norwegii polskojęzyczny portal wataha.no, do którego wklejamy tu oczywiście link. Stolica Norwegii będzie mierzyć się z utrudnieniami w ruchu z powodu zamknięcia obwodnicy Ring1 - modernizowany jest tunel Vaterlands, a Hammersborg jest przebudowywany. To oznacza, że więcej samochodów będzie musiało przedzierać się przez miasto. W Polsce skończyłoby się na korkach. W Norwegii, gdzie elektryki są powszechne? Pewnie również, ale kierowcy samochodów elektrycznych doprowadziliby do paraliżu komunikacji miejskiej.
Dlatego podjęto decyzję, że od 6 maja w Oslo i Akershus elektryki zostaną wyproszone z buspasów. Ich kierowcy stracą jeden z bardzo przydatnych przywilejów. Zakaz ma być tymczasowy i podobno kiedyś wrócić, ale kiedy tego nie podano. Najpoważniejsze prace budowlane mają ruszyć w lipcu i potrwać przez trzy lata. Działania Norweskiego Zarządu Dróg Publicznych i władz Oslo wydają się rozsądne. Sprawne działanie transportu publicznego może pomóc mieszkańcom w przetrwaniu utrudnień. Władze prognozują, ze względu na korki więcej osób będzie zainteresowanych komunikacją.
Ciekawe, kiedy u nas dojdziemy do takiej liczby elektryków, że mogłoby dojść w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu do analogicznej sytuacji. Na razie trudno to sobie wyobrazić, ale liczba samochodów elektrycznych stale rośnie. I to dynamicznie. W takich sytuacjach nieocenione jest Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności i jego Licznik Elektromobilności. Najnowszy wskazuje, że w Polsce jest dokładnie 56 270 samochodów elektrycznych. To jednak dane do końca marca tego roku. Patrząc na poniższy wykres, możemy być pewni, że elektryków jest już więcej.