Tesla tak łatwo nie pęka w sporze z klientem. Poważne zarzuty w raporcie Reutersa

Nawet najbardziej innowacyjny producent samochodów prędzej czy później musi zderzyć się z brutalną rzeczywistością i koniecznością usuwania usterek w wyprodukowanych autach. Reuters wysuwa poważne zarzuty przeciw Tesli, którą oskarża o zatajanie wad konstrukcyjnych i obciążanie klientów konsekwencjami błędów podczas projektowania podzespołów.

To bardzo poważny zarzut. Tesla świadoma wad konstrukcyjnych obwinia klientów za niewłaściwe użytkowanie, zamiast uznać roszczenia gwarancyjne. Tak twierdzi Reuters w obszernym raporcie na temat technicznych problemów z samochodami amerykańskiej marki (twórcy przeanalizowali tysiące dokumentów Tesli oraz przeprowadzili rozmowy z byłymi pracownikami czy kierownikami serwisów).

Autorzy raportu wspominają o powtarzających się problemach z zawieszeniem, które ma ogromny wpływ na bezpieczeństwo podróżowania. Na liście zgłaszanych usterek wskazano pękające wahacze i półosie, kłopoty z układem kierowniczym, drążkami i łącznikami czy brakujące elementy mocujące sworznie w wahaczu (konsekwencją może być utrata kontroli nad pojazdem). Co gorsza, dość poważne wpadki odnotowano nawet w nowych pojazdach z przebiegiem zaledwie kilkuset km.

Problemy już na gwarancji

Co powinien zrobić klient, gdy auto jest objęte gwarancją? Zgłosić się do serwisu. Z raportu Reutersa wynika, że firma nie zawsze uwzględniała roszczenia a z czasem praktyką stało się obciążanie klientów kosztami. Za to trudno winić jednak tylko Teslę. Niejeden producent samochodów na świecie broni się jak tylko może, by uniknąć naprawy na własny koszt. Reuters wspomina nawet o strategii odrzucania roszczeń w Tesli. Tak firma broniła się przed ponoszeniem kosztów gwarancyjnych, które mają wpływ na rentowność (koszty ponoszone przez serwis tylko w jednym kwartale 2019 r. znacząco przewyższyły zyski firmy w tym samym czasie).

Oczywiście im więcej odmów naprawy na koszt producenta tym więcej skarg. W raporcie wspomniano, że problem dostrzegły m.in. odpowiednie organy w Chinach (administracja ds. regulacji rynkowych, czyli w dużym uproszczeniu lokalny odpowiednik amerykańskiej agencji bezpieczeństwa ruchu drogowego NHTSA), które nalegały na wprowadzenie stosownych akcji serwisowych. Sprawą zajmuje się także amerykańska NHTSA i norweska NPRA (według depeszy z grudnia 2023 r. agencja rozważa zalecenie napraw, a w przypadku odmowy nawet zarządzenia wycofania produktów z rynku). Rozstrzygnięcie w Norwegii może mieć kluczowe znaczenie dla całego europejskiego rynku. Dlaczego? Stosowne powiadomienie może trafić również do unijnego systemu ostrzegania o produktach niebezpiecznych (w Polsce bazę komunikatów dla konsumentów prowadzi UOKiK).

Tesla ma problem czy klient ma problem?

Czy Tesla stoi na przegranej pozycji? Wbrew pozorom to nie jest takie oczywiste. W raporcie wspomniano o sporze sądowym w Kalifornii. Sędzia oddalił roszczenia jednego z powodów, który w ocenie sądu nie udowodnił, że producent samochodu mógł wiedzieć o danej usterce. Oczywiście orzeczenie jednego sądu nie jest wiążące dla innych. Warto o tym pamiętać decydując się na spór przed sądem w przypadku klientów indywidualnych oraz pozwów zbiorowych. Co innego, jednak gdy sprawą zajmą się organy odpowiedzialne za bezpieczeństwo konsumentów. Takie podmioty prawne jak NHTSA czy NPRA mają wystarczającą moc sprawczą, by zmusić firmę do ustępstw na rzecz klientów.

Oczywiście im więcej sporów rozstrzyganych na drodze sądowej tym większe straty wizerunkowe dla firmy. A nie ma nic gorszego niż rozczarowani klienci. O tym powinny pamiętać wszystkie firmy. Nie tylko Tesla.

Więcej o: