Plakaty "Warszawa chce oddychać" to element kampanii informacyjnej zorganizowanej przez Urząd m. st. Warszawy. Jej celem jest "zmiękczenie" mieszkańców stolicy przed rozpoczęciem konsultacji społecznych. Będą dotyczyć wprowadzenia na terenie Warszawy Strefy Czystego Transportu. Ratusz musi to zrobić. Obowiązek nakłada go Program Ochrony Powietrza przyjęty przez radnych woj. mazowieckiego w 2020 r. Władze stolicy mają czas do 2026 r. Więcej informacji na temat stołecznego transportu znajdziesz na stronie Gazeta.pl.
Jak będzie wyglądać warszawska Strefa Czystego Transportu? Wkrótce się okaże. Jej kształt i obowiązujące wewnątrz zasady zostaną dopiero ustalone. Wpływ na to mogą mieć m.in. zapowiadane konsultacje społeczne.
Na razie ratusz ma raport Najwyższej Izby Kontroli, który został sporządzony na podstawie badania jakości warszawskiego powietrza. Zostało przeprowadzone przez Międzynarodową Radę Czystego Transportu (International Council on Clean Transportation) na zlecenie TRUE Initiative i przy współpracy z Urzędem m.st. Warszawy.
Wnioski, które z niego płyną, mogą zaskoczyć niektórych lobbystów przemysłu motoryzacyjnego. Z raportu wynika, że to stare samochody, przede wszystkim z silnikami diesla, odpowiadają za dużą część zanieczyszczeń powietrza.
Dotyczy to głównie tlenków azotu NOx, które emitują przede wszystkim silniki wysokoprężne. Z raportu NIK z 2020 r. wynika, że za około trzy czwarte emisji dwutlenku azotu w największych polskich miastach odpowiada transport.
Chodzi przede wszystkim o samochody wyprodukowane przed 2006 r. Autorzy raportu twierdzą, że stanowią 17 proc. aut jeżdżących w Warszawie, ale odpowiadają za aż 37 proc. emisji tlenków azotu oraz 52 proc. pyłów zawieszonych. Pomiary Międzynarodowej Rady Czystego Transportu wskazują, że emisje szkodliwych gazów wzrastają nawet kilkukrotnie wraz z wiekiem pojazdów.
Dodatkowo z raportu można się dowiedzieć, że samochody z silnikiem diesla emitują znacznie więcej zanieczyszczeń niż pojazdy benzynowe. To szczególnie widoczne w przypadku pyłów PM pochodzących z rur wydechowych. W tym przypadku różnica między emisjami emitowanymi przez samochody z silnikami wysokoprężnymi a benzynowymi z tej samej kategorii jest od czterech do jedenastu razy większa!
Od lat słyszymy od zwolenników motoryzacji, że poziom pyłów zawieszonych najbardziej rośnie w trakcie mrozów przy małym ruchu i że za tę emisję odpowiadają przede wszystkim domowe piece spalające najtańsze produkty węglopochodne albo jeszcze gorsze paliwo.
To też może być prawda, ale jedno nie wyklucza drugiego. Poza tym wymiana tzw. kopciuchów niespełniających wymogów emisji (klasy 3-5) zgodnie z prawem powinna zakończyć się do 2023 r, czyli ten problem teoretycznie mamy z głowy.
Udział motoryzacji w całkowitej emisji pyłów PM jest stosunkowo nieduży, ale wciąż znaczący i odpowiadają za niego przede wszystkim stare diesle. Za to udział samochodów w produkcji trujących tlenków azotu jest bardzo wysoki, zgodnie z wcześniej podanymi wynikami badań może wynosić aż 75 proc. całości ich emisji.
Dlatego zgodnie z logiką i wynikami ekspertyzy zakaz wjazdu do Strefy Czystego Transportu w Warszawie powinien objąć przede wszystkim auta z silnikami wysokoprężnymi zarejestrowane przed 2006 r. W 2005 r. w Europie została zatwierdzona norma Euro 4, która wymusiła niższe normy emisji. Zaczęła obowiązywać 1 stycznia 2006 r. i dotyczyła nowych samochodów rejestrowanych po raz pierwszy.
Dlaczego to ważne? Norma Euro 4 ograniczyła przede wszystkim emisję tlenków azotu przez silniki wysokoprężne, wymuszając obowiązek montażu filtrów cząstek stałych w układach wydechowych takich aut. Graniczna data zakazująca wjazdu autom z dieslami zarejestrowanym przed 2006 r. nie została wybrana przypadkowo, bo te pojazdy trują najbardziej.
Na razie to tylko jedna z propozycji, ale całkiem sensowna i zgodna z ustawodawstwem wprowadzanym w większości krajów Unii Europejskiej. Oprócz niej możliwa jest też druga, bardziej radykalna opcja — zakazu wjazdu do SCT aut z silniami diesla zarejestrowanymi przed 2011 r. oraz spalinowych przed 2006 r. Jeden i drugi zakaz obejmowałby zarówno samochody osobowe, jak i ciężarowe oraz autokary.
Również obszar, który ma objąć Strefa Czystego Transportu, nie został jeszcze określony. W 2019 r. ratusz proponował ścisłe centrum Warszawy włącznie ze Starym Miastem. Chodziło głównie o ulice: Nowy Świat (od al. Jerozolimskich na północ), Krakowskie Przedmieście i inne aż do wysokości mostu Śląsko-Dąbrowskiego.
To jednak nic pewnego, bo jak słusznie twierdzą przedstawiciele kampanii na rzecz stworzenia SCT zorganizowanej przez Fundację Promocji Pojazdów Elektrycznych, im większy obszar zostanie objęty strefą, tym większa redukcja zanieczyszczeń, które przecież rozprzestrzeniają się z powietrzem.
O ostatecznym kształcie Strefy Czystego Transportu zdecyduje rada miasta po konsultacjach społecznych, które wkrótce mają się rozpocząć. Przygotowaniem do nich jest kampania informacyjna zorganizowana przez miejskich urzędników. To dlatego na wiatach przystankowych i stołecznych autobusach pojawiły się plakaty informujące, że największymi trucicielami są właściciele "starych diesli".
Jeśli strefa ostatecznie zostanie wyznaczona, nie będzie można nimi wjechać na jej teren. Samochody, które spełniają wymogi wjazdu do SCT powinny być oznaczone w widoczny sposób, najczęściej bywa nim naklejka na szybę. Ewentualnie w grę wchodzi też wprowadzenie opłaty za wjazd dla właścicieli aut, które nie spełniają wyznaczonych norm. Jej koszt powinien być wystarczająco wysoki, aby skutecznie zachęcać kierowców do zmiany środka transportu albo omijania centrum.
Co z właścicielami starszych samochodów, którzy mieszkają na terenie SCT? Wygląda na to, że dostaną 12 miesięcy na pozbycie się samochodów, które nie spełniają wymagań. Potem będą musieli je zmienić na nowsze lub przesiąść się do komunikacji zbiorowej. W innym przypadku czekają ich wysokie kary.
Aż tyle i tylko tyle można wyczytać z plakatów "Warszawa chce oddychać", które coraz częściej będziecie widzieć na stołecznych autobusach i wiatach przystankowych. Właściciele samochodów skazanych na banicję mogą zgrzytać zębami, ale większość badań opinii dowodzi, że mieszkańcy stolicy chcą utworzenia Strefy Czystego Transportu, bo za jeden z największych problemów uważają niską jakość powietrza w stolicy.