Interesują cię nowinki techniczne na temat motoryzacji? Znajdziesz je na gazeta.pl
Testy takiego rozwiązania trwają już od 21 miesięcy w pobliżu Lubeki w północnych Niemczech i wnioski, które z nich płyną, są pozytywne. Technologia nie jest nowa, znamy ją choćby z trolejbusów. Jednak po raz pierwszy ma zostać zastosowana w samochodach ciężarowych na tak dużą skalę.
O tej ciekawej koncepcji opowiada na swoim kanale w portalu YouTube Tom Scott. Projekt nazywa się "eHighway Lubeck", a trakcja na razie ma dwa testowe odcinki o długości pięciu kilometrów każdy. Za kilka lat ma tak wyglądać jedna trzecia niemieckich autostrad.
Nad prawym pasem będą wisiały przewody zasilające, po których ślizga się pałąk będący odbierakiem prądu. Według estymacji pozwoli to zredukować emisję dwutlenku węgla w ciężkim transporcie drogowym w Niemczech o dwie trzecie.
Ciągniki siodłowe z pantografami wyglądają dziwacznie, ale rozwiązanie się sprawdza w praktyce. Urządzenie nie jest na stałe połączone z trakcją, dlatego ciężarowy zestaw może w każdej chwili opuścić pas ruchu, żeby wykonać manewr wyprzedzania, omijania albo po prostu zjechać do magazynu.
Wtedy ciężarówka będzie korzystać z własnych akumulatorów, ale dzięki takiemu rozwiązaniu mogą być o wiele mniejsze, co obniża ich masę własną oraz cenę. Rozważa się również koncepcję hybrydowego napędu plug-in z silnikiem diesla.
W każdym przypadku mamy do czynienia z ogromną redukcją emisji oraz kosztów w porównaniu z kalkulacją produkcji ciągników siodłowych z potężnymi akumulatorami. Takie rozwiązanie ma sens, tym bardziej że ciężarówki poruszają się po stałych trasach.
Dlatego nie zdziwcie się, kiedy na niemieckiej autostradzie zobaczycie ciągniki siodłowe z pantografami. Wkrótce to może być normalny widok. W przyszłości może to oznaczać problem dla firm spedycyjnych korzystających z klasycznych ciągników siodłowych. Teoretycznie ich wjazd do Niemiec mógłby zostać obciążony dodatkową opłatą ze względu na duży ślad węglowy w porównaniu z nowym rozwiązaniem.