Z dwóch powodów. Po pierwsze, na każdym kroku jesteśmy straszeni końcem samochodów spalinowych. Natłok informacji o kolejnych ostrzejszych normach i miastach, które już za X lat mają się zamykać na silniki Diesla i benzynowe jest tak duży, że po prostu staje się to irytujące. Zwłaszcza, że te najostrzejsze przepisy to kwestia nie kilku, a kilkunastu lat. Czasem można odnieść wrażenie, że już za miesiąc na wjeździe do centrum Krakowa, Poznania, Łodzi czy Warszawy przywitają nas szlabany.
Po drugie, sami producenci promują swoje samochody z silnikami elektrycznymi bardzo nachalnie. Muszą to robić, żeby napędzić sprzedaż i spełniać narzucone im normy, ale ta promocja często idzie po prostu o krok za daleko. Atakowani zewsząd jakimś tematem możemy się do niego zrazić. Sam widzę to po sobie i powtarzających się reklamach w serwisie YouTube. Zamiast mnie do czegoś zachęcić, to działają wręcz przeciwnie. Niektórzy zaczynają tak samo reagować na elektryki. Nie bez znaczenia jest też fakt, że często producenci chcą nas na siłę przekonać do tego, że ich e-autem spokojnie można jechać na wakacje całą rodziną na drugi koniec Europy... A dobrze wiemy, że do tego elektryki jeszcze się nie nadają. Zamiast podkreślać ich zalety, skupiają się na wadzie.
W 2021 r. (i jeszcze kilku następnych latach) silniki elektryczne to kolejna propozycja na rynku. Możecie wybrać taki samochód, ale nie musicie. Nie ma więc powodu do narzekania i kruszenia kopii w internetowych bojach. Wybór jest prosty:
Dotyczy to i nowych samochodów, i używanych. Zawsze kupując samochód powinniście zadać sobie pytanie, jak będziecie z niego korzystać. Kiedyś kierowcy wpadali w pułapkę diesli, sięgając po auto z takim silnikiem, myśląc tylko o tańszym paliwie i niższym spalaniu, a potem jeździli nim głównie po mieście na krótkich odcinkach. Płacili więcej przy zakupie, a potem w warsztacie, ponieważ diesel takiej pracy nie lubi. Dokładnie tak jest z silnikami elektrycznymi. Są kierowcy, którzy pluginem będą zachwyceni i szybko uznają go za najlepszy samochód, jaki mogli kupić. Inni, pozbawieni możliwości regularnego podpięcia auta na noc, będą zauważali tylko jego wady.
Elektryk w mieście (wpiszcie tu jakikolwiek inny model i markę) po prostu zachwyca. Nawet, jeśli przyspieszenie na papierze nie robi na was wrażenia, to podczas jazdy - zrobi na pewno. Jazda z silnikiem elektrycznym znacząco różni się od tej zwykłym autem. Samochód błyskawicznie reaguje na pedał przyspieszenia. Nieważne przy jakiej prędkości zawsze ma zapas mocy i rozwija ją harmonijnie. Trudno na drodze znaleźć szybsze auto i wcale nie mam na myśli dynamicznej, sportowej jazdy. Tak błyskawiczne reakcje to po prostu komfort jazdy. Dużo łatwiej zmienić pas, kogoś wyprzedzić, włączyć się do ruchu - w mieście to nieocenione. Imponuje też cisza i kultura, z jakimi to wszystko się dzieje. Nie ma mowy o szarpaniu, warczeniu czy chwili zawahania. Naprawdę jest coś w powiedzeniu, że samochodów elektrycznych nie lubi ten, kto nigdy nimi nie jeździł. Z każdym kolejnym testem się o tym przekonuję.
Wy też to poczujecie, kiedy spędzicie z jakimś elektrykiem dzień i zaskoczy was komfortową i przyjemną jazdą. Samochody elektryczne kuszą też paroma przywilejami - choćby jazdą po buspasie czy darmowym parkowaniem w płatnych strefach.
Zasięg i ładowanie. To dwie największe wady samochodów elektrycznych, zdaniem wielu osób. Trzeba jednak pamiętać, że w właściciele samochodów elektrycznych wcale nie ładują ich na stacjach szybkiego ładowania. Te są kluczowe dla długich tras i przydatne w podbramkowych np. zapomnimy podpiąć auta, to je podładujemy podczas zakupów. Znakomita większość kierowców ładuje swoje e-auta w domu i w pracy. Tak jest taniej i bezpieczniej dla akumulatora. Tak naprawdę dla właściciela elektryka ważniejszy jest wallbox w domu niż technologia ultraszybkiego ładowania w 15 minut.
Stuprocentowo elektryczna motoryzacja to perspektywa, która może się ziścić, ale elektryfikacja wszystkiego, co się porusza na czterech kołach nie dokona się nagle. Żyjemy w przejściowych czasach, w których jeszcze przez długi czas będziemy mieli spory wybór. Producenci będą mieli w swojej ofercie propozycje dla każdego kierowcy. Samochody elektryczne rozwijają się na tyle szybko, a inwestycje w infrastrukturę są na tyle duże, że za te kilkanaście lat rzeczywiście powinny być gotowe do zdominowania naszych dróg.
Na razie te będą wyglądały tak: