O "chińskim maluchu" pisaliśmy na początku marca 2021 roku. Jest prosty, małym i tanim elektrycznym samochodem chińskiego koncernu SAIC. Wuling Hongguang Mini EV jest opracowany z myślą lokalnym rynku i najwyraźniej idealnie trafia w potrzeby klientów z Państwa Środka. W styczniu i lutym 2021 roku Chińczycy kupili ponad 56 tys. tych samochodów.
Pozwoliło to Hongguangowi Mini EV odebrać palmę pierwszeństwa wszystkim światowym konkurentom, włącznie z Teslą Model 3, Volkswagenem ID.3, Nissanem LEAF-em oraz innymi modelami, które w pierwszej chwili przychodzą do głowy. Dla porównania: Chińczycy kupili w lutym 2021 roku 104 tys. samochodów elektrycznych, sześciokrotnie więcej niż rok temu.
Na pierwszym miejscu oczywiście znalazł się Wuling Hongguang EV Mini (20167 szt.), a dopiero za nim Tesla Model 3 (4630 szt.) oraz inne auta chińskiej produkcji. Jaka jest recepta na sukces Wulinga Hongguang? Idalnie trafia w potrzeby klientów, do których jest skierowany. A rynek chiński jest niesamowicie chłonny.
Całkowita dotychczasowa sprzedaż Wulinga Hongguang Mini EV, który zadebiutował na rynku w lipcu 2020 roku przekroczyła już 200 tys. sztuk. Samochód ma kanciastą sylwetkę i trzydrzwiowe nadwozie w stylu hatchback o długości 292 cm. Silnik umieszczony z tyłu napędza koła tylnej osi, a w środku mieszczą się cztery osoby.
Wuling Hongguang Mini EV fot. Wuling
Głównym atutem autka jest oczywiście atrakcyjna cena. W przeliczeniu na złotówki zaczyna się od niecałych 17 tys. zł. Jest najtańszym samochodem elektrycznym dostępnym w Chinach i chyba na całym świecie.
Tak atrakcyjną cenę udało się osiągnąć dzięki prostej konstrukcji i niedużym wymiarom. W zatłoczonych chińskich miastach nie jest potrzebny większy środek transportu. Wręcz przeciwnie. Małym pojazdem łatwo wcisnąć się w każdą uliczkę i zaparkować go na spłachetku wolnej przestrzeni.
Również zasięg, który wynosi raptem 170 km w takim samochodzie jest wystarczający. Udało go się osiągnąć nie dzięki pojemnym akumulatorom tylko niskiej wadze (665 kg) i silnikowi o małej mocy. Jednostka napędowa Wulinga Hongguanga Mini EV osiąga raptem 17,5 KM i rozpędza się do 100 km/h, ale to w zupełności wystarcza do sprawnej jazdy po mieście.
Poza tym osiąganie wyższej prędkości autem, które ma niecałe trzy metry długości i jest pozbawione jakichkolwiek zdobyczy techniki z zakresu bezpieczeństwa, wydaje się cokolwiek ryzykowne. Przynajmniej z perspektywy europejskiego kierowcy. Chińczycy są najwyraźniej zadowoleni.
Wuling Hongguang Mini EV fot. Wuling
Krążą plotki, że łotewska firma Dartz (znana z produkcji dziwacznego opancerzonego auta o tej samej nazwie) przymierza się do sprzedaży tego modelu pod nazwą Dartz FreZe Nikrob na wybranych europejskich rynkach.
Nie zdradzają jak chcą ominąć przepisy dotyczące obowiązkowego wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa. Gdyby były homologowane jako mikrosamochody, w niektórych krajach (np. Francji) mogłyby zrobić furorę. Przewidywana cena w Europie miałaby nie przekraczać 10 tys. euro.
Na razie Hongguanga Mini EV można kupić tylko w Chinach, gdzie rozchodzi się jak świeże bułeczki. A przy okazji egzotyczny Wuling dał lekcję zachodnim koncernom. A nawet dwie: przypomniał jaki rynek gra na świecie pierwsze skrzypce i pokazał jak się robi masowo kupowany elektryczny samochód.