Duże samochody w mieście nie mają lekko. Nieważne czy mówimy o długiej limuzynie, rodzinnym vanie, 7-osobowym SUV-ie czy pick-upie. Parkowanie w galerii handlowej to zawsze dylemat – z dala od wszystkich i długi spacer do wejścia albo wciskanie się między auta z nadzieją, że sąsiad nie stuknie nas drzwiami. Nie inaczej jest w przypadku Forda Rangera, który mierzy 5,37 metra długości, czyli o 8 cm więcej niż S Klasa w wersji Long i o 37 cm więcej niż standardowe miejsce parkingowe w Polsce. Aby bez problemu wjeżdżać do większości garaży podziemnych, konieczne było wykręcenie anteny. Średnica zawracania to 13-metrów, a więc tam, gdzie kompaktowe samochody "łamią się" na raz, my musimy trochę nakręcić się kierownicą. I wiecie co? Wcale mi to nie przeszkadzało.
Odpowiedź brzmi: tak, ale to bez sensu. W czasie tygodniowej przygody Ranger nie zdążył mnie zmęczyć, ale perspektywa takiej jazdy przez kilka najbliższych lat nie brzmi zachęcająco. Dobra widoczność i zestaw kamer 360 stopni ułatwiają zadanie, ale nie oszukujmy się - jeśli większość życia spędzacie w mieście, to pewnie nawet nie rozważacie zakupu pick-upa. Gorzej, kiedy już raz spróbujecie usiąść za kierownicą takiego samochodu. Bo musicie wiedzieć, że jazda nim ma w sobie coś magicznego. Taką nutkę wolności i braku granic. Możecie wjechać nim niemal wszędzie, oprócz akurat tego wolnego miejsca parkingowego w centrum miasta, w które się nie zmieścicie.
Wyruszając Rangerem poza miasto, odpoczywałem za jego kierownicą. Pod maską kulturalnie klekotał 2-litrowy Diesel o mocy 205 KM i z zapasem momentu obrotowego w wysokości 500 Nm. 10-stopniowy automat pozwalał na jazdę z niskimi obrotami nawet przy prędkościach autostradowych. Obawiałem się hałasu w kabinie, ale jak się okazało, nie do końca słusznie. Do 120 km/h jest naprawdę cicho. Powyżej tej prędkości, szum jest wyraźny, ale akceptowalny. Mimo 2,3 tony masy własnej Ranger rozpędza się sprawnie. Pokonując kolejne kilometry autostrady, pomyślałem, że to naprawdę wygodne auto na dalsze wypady większą ekipą. Na pakę wrzucimy znacznie więcej niż do jakiegokolwiek bagażnika w SUV-ie, a kabina jest całkiem przestronna i bez problemu przewiezie wygodnie 4 dorosłe osoby. A zużycie paliwa? Nie przekraczając 120 km/h zamkniecie się w 9 l/100 km. Przy 140 km/h zapotrzebowanie wzrośnie do ok. 11 l/100 km. Niewiele więcej zużyjecie podczas miejskiej jazdy.
Zdążyłem już naprawdę polubić się z tym autem, ale wiedziałem, że nie użytkuję go właściwie. Ford Ranger gotowy jest do pracy w trudnych warunkach i w takich właśnie postanowiłem go poznać lepiej. Korzystając z dobrej pogody, znalazłem offroadową trasę w serwisie Wikiloc i udałem się na eksplorację. Szlak miał być średniozaawansowany, ale komentujący odradzali próbować swoich sił, gdy jest mokro. Słońce na niebie mnie zmyliło - ziemia w wielu miejscach wciąż była mokra i grząska, a na pierwszą poważną przeszkodę nie musiałem długo czekać. Jako osoba o niezbyt zaawansowanych umiejętnościach jazdy offroadowej stałem przed dylematem - poddać się już na samym początku przygody, albo bardzo uwierzyć w możliwości Rangera. Wybrałem to drugie. Niestety, ziemia okazała się zbyt grząska, a ja z każdą kolejną próbą wydostania się z błotnistego dołu tylko pogarszałem swoją sytuację. Uratowały mnie gałęzie i kłoda, znalezione w pobliżu. Utwardziłem nimi podłoże i zwiększyłem przyczepność kół, a następnie liczyłem na fart. Udało się. Nawet byłem trochę dumny.
Droga przede mną wyglądała jeszcze gorzej. Ominąłem więc najbardziej grząski fragment, ale z dalszej wyprawy nie zrezygnowałem. Okazało się, że dalej było już z górki. Ford Ranger naprawdę dzielnie znosił wszelkie trudności. To zasługa napędu na cztery koła z możliwością blokowania mechanizmów różnicowych (jest także reduktor, ale nie miałem potrzeby skorzystania z niego) czy sporego prześwitu. Nie jest to jednak samochód idealny do takich wypraw. Wadą są jego gabaryty - zwłaszcza duży rozstaw osi. Szerokość także okazała się przeszkodą - nie chcąc porysować lakieru gałęziami, musiałem na pewnym etapie znaleźć alternatywną trasę. Ale możliwość zrobienia pikniku na pace w miejscu, gdzie nie dojeżdżają zwykłe samochody – bezcenna.
Spędziłem tydzień z tym samochodem, poznając go z różnych stron. To naprawdę kawał świetnego wozu, który gotowy jest do ciężkiej pracy w trudnych warunkach, a wystarczy, że po wszystkim zafundujecie mu porządną myjnię i śmiało ruszycie nim na elegancką kolację. Zabierze was w góry, do lasu czy na piaszczysty brzeg i zrobi to w komfortowych warunkach. Tak, bywa uciążliwy w mieście, bo to nie są jego naturalne warunki, ale i tak zaskoczył mnie swoją wszechstronnością. Chyba mógłbym jeździć nim na co dzień, tylko musiałbym wyprowadzić się z Warszawy. Samochód został udostępniony w ramach testu przez Ford Polska Sp. z o.o.