Opinie Moto.pl: Lexus RZ 450e. Sprawdziłem, jak jeździ się elektrycznym Lexusem z wolantem zamiast kierownicy

Lexus RZ 450e to nowy model elektryczny w gamie japońskiego koncernu. RZ plasuje się między modelami NX, a RX i powstał na tej samej platformie e-TNGA, co Toyota bZ4X. Nowy model Lexusa ma jednak jedno rozwiązanie, które wyróżniać go będzie nie tylko wśród modeli japońskiego koncernu, ale także wśród konkurentów.

Lexus i Toyota nadające ton w hybrydyzacji światowej motoryzacji, nadrabiają stratę do europejskiej czołówki i wypuszczają swoje pierwsze elektryki z prawdziwego zdarzenia. Mowa o modelach od podstaw zbudowanych z myślą wyłącznie o wersji elektrycznej, na specjalnie stworzonej do tych celów platformie. W Toyocie modułową architekturę nazwano e-TNGA. Pozwala ona budować „elektryki" o różnej wielkości i z różnymi typami nadwozia. Pierwszym elektrykiem koncernu Toyota, który oparto na nowej architekturze e-TNGA, była Toyota bZ4X. Teraz dołącza do niej kolejny model – Lexus RZ 450e. 

Lexus RZ 450e – pierwsze wrażenia

Chyba warto było czekać, bo RZ jest naprawdę dobrze przemyślanym modelem. Zastosowano tu sporo rozwiązań obniżających wagę samochodu, która jest bolączką większości aut elektrycznych. W RZ użyto m.in. lekkich materiałów jak aluminium czy formowana żywica. Dodatkowo też zwiększono sztywność nadwozia, stosując laserowe spawy i stal o zwiększonej wytrzymałości, co w połączeniu z nową sztywną platformą oraz niżej umieszczonym środkiem ciężkości, ma przełożyć się w pewność prowadzenia.

Lexus RZ 450e. Pierwszy elektryczny SUV w gamie LexusaLexus RZ 450e. Pierwszy elektryczny SUV w gamie Lexusa Piotr Karczmarczyk

Lexus RZ 450e. Pierwszy elektryczny SUV w gamie LexusaLexus RZ 450e. Pierwszy elektryczny SUV w gamie Lexusa Piotr Karczmarczyk

Lexus RZ 450e. Pierwszy elektryczny SUV w gamie LexusaLexus RZ 450e. Pierwszy elektryczny SUV w gamie Lexusa Piotr Karczmarczyk

Zrobiono to z dwóch powodów. Po pierwsze, po to, aby powiększyć przestrzeń w kabinie i to się świetnie udało. W tylnym rzędzie mogą wygodnie podróżować naprawdę wysokie osoby. Po drugie, poprawiono w ten sposób rozkład mas – udało się uzyskać niemal idealne proporcje: 55 do 45. I teraz najważniejsze: czy czuć to podczas jazdy? Choć moja przejażdżka za kierownicą była dość krótka, to muszę przyznać, że RZ, jak na dość pokaźnego SUV-a prowadzi się naprawdę przyjemnie i neutralnie zachowuje się na krętych partiach dróg. Oczywiście, nie jest to zwinność godna auta kompaktowego, ale jest naprawdę nieźle. Czuć, że auto ma środek ciężkości znacznie niżej niż chociażby zwykłe hybrydy.

Lexus RZ 450e – dwa silniki i nowy układ

Lexus zastosował w RZ dwa silniki. Przedni silnik wytwarza 204 KM, a tylny 109 KM, co razem daje maksymalną moc 313 KM. Za rozdział mocy odpowiada debiutujący w Lexusach nowy system sterowania napędem 4x4 DIRECT4. Podczas ruszania moc rozkładana jest w większości na przednie koła, system jednak może dać całkowitą moc (pojedynczych silników, a nie całe układu) na jedną z osi, wyłączaj drugą. Co ciekawe w trybie Range (maksymalnie wydłużającym zasięg), Lexus RZ staje się całkowicie tylnonapędowy, ale przy okazji jego moc spada do 109 KM, wyłączana jest klimatyzacja i ogrzewanie. To mało komfortowe warunki podróżowania autem premium. Dobra wiadomość jest taka, że wyświetlenie "zera" na liczniku zasięgu nie oznacza przymusowego postoju, ale "rezerwę" w stylu starego dobrego benzyniaka, czyli ok. 50 km.

Lexus RZ 450e. Nowy elektryczny SUV LexusaLexus RZ 450e. Nowy elektryczny SUV Lexusa Piotr Karczmarczyk

Lexus RZ 450e. Nowy elektryczny SUV LexusaLexus RZ 450e. Nowy elektryczny SUV Lexusa Piotr Karczmarczyk

Lexus RZ 450e. Nowy elektryczny SUV LexusaLexus RZ 450e. Nowy elektryczny SUV Lexusa Piotr Karczmarczyk

Lexus RZ 450e. Nowy elektryczny SUV LexusaLexus RZ 450e. Nowy elektryczny SUV Lexusa Piotr Karczmarczyk


Przy okazji warto wspomnieć o tym, że Lexus zastosował we wnękach na nogi promienniki, które mają szybciej i przy użyciu mniejszej ilości energii, rozgrzać kierowcę i pasażera – niestety, takiego rozwiązania nie ma już w tylnym rzędzie. Promienniki mają dać oszczędność na poziomie 8 proc. W Lexusie o większy zasięg walczą jeszcze: pompa ciepła oraz fotochromatyczny dach panoramiczny, który odbija promieniowanie podczerwone i redukuje promieniowanie cieplne w słoneczne dni, jednocześnie pomagając utrzymać ciepło wewnątrz kabiny, gdy jest zimno. Efekt to 435 km zasięgu, ale uwaga, tylko w wersji z 18-calowymi kołami. Wartości te dotyczą wydajności od pełnego naładowania do całkowitego wyczerpania baterii.

Jeśli będziecie chcieli dosadniej pokazać zasobność swojego portfela i zamówić 20-calowe obręcze, wzrośnie nie tylko kwota na fakturze, ale przy okazji spadnie też zasięg – do 395 km. Czy efekt wizualny (obręcze są zdecydowanie ładniejsze) jest tego wart? Może niezdecydowanym pomoże informacja, że naładowanie baterii od 20 do 80 proc. na szybkiej ładowarce powinno zająć mniej więcej 30 min.

I takie właśnie użytkowanie baterii zaleca Lexus, twierdząc, że po 10 latach lub milionie przejechanych kilometrów baterie powinny zachować co najmniej 90 proc. swojej wydajności. I to jest dość odważna deklaracja, ponieważ obecnie standardowo zapewnia się do 70 proc. pojemności akumulatorów trakcyjnych po 10 latach eksploatacji.

Lexus RZ 450e. Nowy elektryczny SUV LexusaLexus RZ 450e. Nowy elektryczny SUV Lexusa Piotr Karczmarczyk

Lexus RZ (na drugim planie) i Lexus RX. Będzie trudno je rozróżnićLexus RZ (na drugim planie) i Lexus RX. Będzie trudno je rozróżnić Piotr Karczmarczyk

Lexus RZ 450e – Pierwszy Lexus bez... kierownicy

Spokojnie, nie chodzi o to, że za kierownicę trzeba dopłacać. Mowa o wersji z systemem "One Motion Grip", czyli o autach wyposażonych w technologię steer-by-wire. Jeszcze prościej mówiąc, bez fizycznego połączenia między kierownicą a kołami. Co prawda tradycyjna przekładnie nadal tu będzie (takie wymogi stawia UE), ale będzie pełnić wyłącznie rolę zabezpieczenia na wypadek awarii elektroniki.

Auta wyposażone w taką technologię będą mieć zamiast kierownicy, wolant, czyli rozwiązanie znane z wyścigów torowych oraz... Tesli. Po co takie eksperymenty? Toyota twierdzi, że takie rozwiązanie wymaga od kierowcy mniejszego wysiłku oraz kończy z koniecznością przekładania rąk podczas manewrowania, a jazda po krętych drogach przyjemniejsza. Wszystko za sprawą płynnie zmieniającego się przełożenia w zakresie od 1:1 do 1:16. Tyle teorii, a jak jest w praktyce?

Lexus RZ 450e. Pierwszy elektryczny SUV w gamie LexusaLexus RZ 450e. Pierwszy elektryczny SUV w gamie Lexusa Piotr Karczmarczyk

Lexus RZ 450e. Pierwszy elektryczny SUV w gamie LexusaLexus RZ 450e. Pierwszy elektryczny SUV w gamie Lexusa Piotr Karczmarczyk

Lexus RZ 450eLexus RZ 450e Fot. Lexus

Przyznam, że to moje pierwsze doświadczenie z wolantem i choć nie jestem fanem tego rozwiązania, zaskakująco szybko przystosowałem się do takiego chwytu. Co więcej, to prawda, że w krętych partiach trasy to rozwiązanie jest świetne i precyzyjniejsze. Toyota obiecywała nam także, że wersje z wolantem (a raczej zastosowana tam elektronika) szybciej reagują na ruchy kierownicy... i faktycznie tak jest.

Pełen cennik nowego Lexusa RZ 450e

Czy kupiłbym Lexusa RZ z wolantem i systemem "One Motion Grip"? Po kilkudziesięciu kilometrach za wolantem... raczej nie. Dlaczego? Choć w trasie i na krętych drogach jest to rozwiązanie wręcz genialne, to nie mi osobiście trudno było przyzwyczaić się do zbyt dużej czułości przy prędkościach manewrowych. Mogę to porównać z pierwszymi kilometrami za kierownicą auta ze skrętną tylną osią. Tu także zawracanie i skręcanie wymaga dłuższego przyzwyczajenia i nie każdemu przypadnie do gustu. Choć wcale nie wykluczam, że po tygodniu dwóch spędzonych za wolantem nie zmieniłbym zdania. Tu jednak należy się szybkie wyjaśnienie: klienci decydujący się teraz na zakup RZ 450e (zamówienia można już składać) nie będą mieli takich rozterek. Wersja z systemem "One Motion Grip" trafi do sprzedaży dopiero w 2025 roku.

Lexus RZ 450eLexus RZ 450e fot. Lexus

Lexus RZ 450eLexus RZ 450e fot. Lexus


Czy elektryczny Lexus przekona do siebie Polaków? Trudno powiedzieć. Gadżeciarze poczekają na wersje z wolantem i zapewne nawet nie przestraszy ich cena – najlepiej wyposażone odmiany RZ 450e to wydatek ponad 400 tys. zł. Z drugiej jednak strony producent odgraża się większą żywotnością baterii oraz możliwością wydłużenia gwarancji na cały samochód do 10 lat lub 185 tys. km. Wystarczy, że właściciel będzie co roku wykonywał przeglądy w ASO.

Materiał zrealizowany podczas wyjazdu sfinansowanego przez Toyota Motor Poland

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.