Do redakcji przyjechał Volkswagen Transporter 6.1 Furgon w prawie bazowej wersji. Próżno w tym egzemplarzu szukać szeregu wygodnych opcji z aut typowo osobowych, wirtualnych zegarów, dużego ekranu z nowoczesnym systemem multimedialnym i łącznością z internetem czy całego zastępu zaawansowanych systemów bezpieczeństwa i asystentów kierowcy. Z tych w Transporterze 6.1 musiały wystarczyć czujniki cofania i duże lusterka. Jeżeli interesują was wszystkie te rzeczy, których nasza testówka nie miała, to odsyłam do testu Maćka, bo on miał okazję jeździć volkswagenami z rodziny T w galowym wydaniu. Dzisiaj skupimy się raczej na przestrzeni, jaką Furgon ma do zaoferowania.
Bazowe odmiany Transportera nie mają w cenniku nazwy, ale sam proponowałbym słowo "zaślepka", bo tych na pokładzie znajdziemy całe mnóstwo. Przede wszystkim na kierownicy i przy panelu klimatyzacji (ta jest standardem w każdym T6.1). Wrażenie, że siedzimy w bardzo ubogiej wersji potęgują wszechobecne twarde plastiki. Jednak, kiedy już ustawimy fotel, to okaże się, że pierwsze złe wrażenie mija. Zaskoczyło mnie, jak wygodny jest fotel z dwoma podłokietnikami. T6.1 to rasowy Volkswagen - ergonomia stoi tu na najwyższym poziomie. Wszystko jest w zasięgu ręki, od razu wiemy gdzie, a projektanci wygospodarowali wiele przydatnych, umieszczonych w wygodnych miejscach schowków na przeróżne mniejsze rzeczy.
Zaskakuje też, jak cywilizowanym samochodem jest tak duże, użytkowe przecież auto. Potrzebowałem tylko dłuższej chwili na nauczenie się cofania, bo nie mamy tu w końcu szyby z tyłu, a to eliminuje też lusterko wsteczne. Z kolei wersja wyposażenia Zaślepka nie posiada ekranu, na który obraz mogłaby przekazywać kamera cofania. Jednak dla kogoś, kto całe życie jeździ takimi autami, to żaden problem. Samo wyczucie rozmiarów auta i manewrowanie w mieście nie przysparza większych problemów. Tak samo jak jazda w trasie, bo Transporter jest naprawdę nieźle wyciszony i dzielnie walczy z podmuchami wiatru.
Co pod maską? Dla Furgona przewidziano diesla 2.0 TDI w dwóch odmianach: 110 oraz 150 KM. Testowana przez nas mocniejsza odmiana 2.0 TDI rozpędza auto do 183 km/h. Przyspieszenie do setki to ok. 11 sekund. Transporter dostępny jest w dwóch wersjach: długiej (5,3 m długości i 3,4 m rozstawu osi) oraz krótkiej (odpowiednio 4,9 m i 3,0 m). Z pustą paką Furgon jest bardzo dynamiczny, a silnik nie ma żadnych problemów z rozpędzaniem auta. Niestety, jeździłem tylko pustym lub załadowanym lekkimi rzeczami autem, nie chcę więc pisać, ile dokładnie Furgon pali, żeby nikogo nie wprowadzić w błąd. Producent deklaruje ok. 7,5 l/100 km. Mi wyszło mniej (okolice 7,0 l/100 km), ale zaznaczam, że auto nie było zapakowane w sposób, w jaki z takich aut się zwykle korzysta.
Testowałem wersję trzymiejscową z jednym rzędem siedzeń, za plecami mieliśmy więc naprawdę dużą przestrzeń ładunkową. VW chwali się, że T6.1 ma ładowność do 1,4 tony, bez problemu pomieści trzy europalety (oczywiście w długiej wersji, w krótkiej wchodzą dwie europalety i zostaje trochę miejsca lub na styk dwie palety EUR3) i ma do 1940 mm4 wysokości ładunkowej. Za nim pociągniemy przyczepę o masie do 2,5 tony. Standardowo auto ma drzwi przesuwne z prawej strony. Szeroki otwór załadunkowy (efektywna szerokość to 1017 mm2) pozwala załadować europaletę z boku auta. Na pace znajdziemy z kolei bardzo dużo uchwytów mocujących, żeby odpowiednio zabezpieczyć ładunek.
Nawet w tak prostej i typowo użytkowej wersji nowy VW Transporter 6.1 potrafi pokazać, że jest wygodnym i przyjaznym dla kierowcy pojazdem. Walory praktyczne stoją tu na najwyższym poziomie, a konfigurator oferuje mnóstwo opcji, których akurat w naszym egzemplarzu nie zaznaczono. Nie są jednak najważniejsze w takim aucie. Tu liczy się przestrzeń, a tej VW oferuje pod dostatkiem. Żałuję tylko, że choć woziłem w nim sporo rzeczy, to wszystkie były bardzo lekkie i nie mogłem sprawdzić, jak 150-konny diesel sprawuje się pod prawdziwym obciążeniem. Z jednym pasażerem i kilkoma rzeczami na pace imponował dynamiką i niskim zużyciem.