Jak na mierzącego prawie 4,5 metra crossovera Lexus UX ma mały bagażnik (334 l) i na tylnej kanapie nie oferuje zbyt dużo miejsca. Czuć też bliskie pokrewieństwo z Toyotą C-HR, bo z tyłu jest ciemno. To wady, które znajdowały się na szczycie listy. Dalej zapisałem "system multimedialny". Ma bardzo przyjemną dla oka szatę graficzną, a ekran ciekawie wkomponowano w deskę rozdzielczą i umieszczono go tak, że zerkanie np. na wskazania nawigacji nie wymaga odrywania wzroku od drogi. Jednak obsługa systemu touchpadem i jego intuicyjność pozostawiają wiele do życzenia.
Dalej zaznaczyłem zużycie paliwa. Wersja 200 to samotny silnik benzynowy 2.0 i o niskim spalaniu znanym z hybrydowych Lexusów można tu pomarzyć. Potrafi być oszczędny, ale komputer pokładowy pokazywał mi czasem wyniki podchodzące pod 10 l/100 km. Nie do końca polubiłem się też z bezstopniową przekładnią, choć trzeba tu podkreślić, że charakterystyczne wycie jest tu mocno ograniczone, a CVT, zwłaszcza w trybach Sport S, dość sprawnie imituje zmiany biegów.
Jednak żadna z tych wad nie sprawiła, że chciałbym na Lexusa UX-a narzekać. Wystarczyła mi pierwsza krótka przejażdżka, żeby wiedzieć, że będzie wręcz przeciwnie - bardzo najnowszego crossovera Japończyków polubię. Fotel wersji F Sport jest po prostu arcywygodny, a kierownica przyjemnie miękka. Pierwsze wrażenie jest znakomite, a UX z każdą kolejną chwilą pokazuje, że ma w zanadrzu jeszcze kilka asów:
Lexus UX należy do segmentu, w którym ważną rolę gra wygląd. Małego SUV-a lub crossovera klasy premium nie kupuje się tylko ze względu na jego walory praktyczne czy właściwości jezdne. Często robi się to oczami. Dlatego auta tych rozmiarów są zwykle znacznie odważniejsze stylistyczne od większych modeli. UX doskonale odnajduje się w takim świecie. Na ulicy przyciąga wzrok ostrymi, odważnymi liniami, a po zmroku czerwoną listwą ciągnącą się przez cały tył.
Ma najniżej położony środek ciężkości ze wszystkich aut tego typu. Co więcej, jeśli opuścisz fotel najniżej, wrażenia z jazdy będą zbliżone do tych z klasycznych kompaktów - nie czujesz, że siedzisz w SUV-ie. Lexus prowadzi się bardzo dobrze. Po pierwsze, wspomniany nisko usytuowany środek ciężkości daje poczucie pełnej kontroli nad samochodem. Po drugie, układ kierowniczy jest precyzyjny, a zawieszenie skonfigurowano tak, by nie powodowało znacznych przechyłów na szybko pokonywanych łukach. Jednocześnie gwarantuje skuteczne wybieranie nierówności. Jazda Lexusem jest po prostu przyjemna. I nieważne, czy jedziemy szybko, czy powoli pokonujemy kolejne kilometry. UX zawsze stoi na wysokości zadania.
Rozczarować może tylko miłośników typowo sportowych emocji. Samo auto prowadzi się na tyle pewnie i precyzyjnie, że z pewnością poradziłoby sobie nawet z naprawdę ostrą jazdą. Jednak dwulitrowy silnik o mocy 171 KM i CVT skutecznie hamują takie zapędy. Osiągi? 9,2 s do pierwszej setki i 190 km/h prędkości maksymalnej. Wartości w zupełności wystarczające większości kierowców. Ci szukający sportu powinni raczej spojrzeć na propozycje Audi, BMW oraz Mercedesa.
To z pewnością jeden z moich ulubionych kompaktowych crossoverów. Obiektywnie Niemcy robią wiele rzeczy lepiej i z pewnością nie pozwoliliby sobie na niektóre z wad, jakie ma UX (np. bagażnik czy trudny w obsłudze system). Jednak Lexus UX ma tyle charakteru, że i tak jest dla nich groźnym konkurentem. A na pewno ciekawą alternatywą. Ostry wygląd, wyjątkowe, świetnie wykonane wnętrze, dbałość o detale, pozycja za kierownicą czy angażujące, sprawiające sporo przyjemności prowadzenie - Lexus UX ma kilka atutów, które przyćmiewają jego wady.