Właściciel samochodu w sensie prawnym ma dwa obowiązki. Pierwszym jest dbanie o aktualność polisy OC. Drugim przedłużanie ważności badania technicznego na czas. W pierwszym przypadku niedochowanie obowiązku zakończy się opłatą karną sięgającą 7200 zł. A w drugim? No właśnie. To kluczowe pytanie.
Obowiązek "przedstawiania pojazdu do badania technicznego" wynika bezpośrednio z art. 81 ust. 1 i 5 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Termin między wizytami w stacji kontroli pojazdów to zazwyczaj 12 miesięcy. Czemu przegląd jest tak ważny? Po pierwsze z uwagi na fakt, że kierowca uzyskuje potwierdzenie dobrego stanu pojazdu. A wraz z nim np. policja i inni użytkownicy drogi. Po drugie to motywuje kierowców do dbania o pojazdy szczególnie w zakresie elementów związanych z bezpieczeństwem. Po trzecie po wizycie w SKP kierowca dostaje pieczątkę, która chroni go przed konsekwencjami.
Diagnosta po pozytywnym wyniku badania technicznego wbija do dowodu rejestracyjnego pojazdu pieczątkę. Ta potwierdza aktualność przeglądu i wskazuje datę kolejnego badania. Gdy miejsca na pieczątki nie ma, diagnosta wystawia zaświadczenie. Dodatkowo wprowadza informację o badaniu do bazy CEPiK.
W polskim systemie prawnym nie ma możliwości uzyskania kary w sytuacji, w której kierowca po minięciu ważności przeglądu pojawi się w stacji kontroli pojazdów. Ewentualne konsekwencje może wyciągać policja i to też w czasie kontroli drogowej, a nie diagnosta czy operator systemu CEPiK, który dostrzeże lukę w ważności badania. Legislatorzy co prawda zapowiadali przepisy mówiące np. o podwójnej opłacie za przegląd wykonany po terminie. Niestety na zapowiedziach na razie się skończyło. Konkretne zapisy jeszcze nie weszły w życie i pewnie prędko nie wejdą.
Brak kary nie oznacza, że kierowca konsekwencji nie poniesie wcale. Te mogą mieć inny charakter. Wyobraźmy sobie taki scenariusz. Policja zatrzymuje pojazd do kontroli drogowej. Okazuje się, że auto nie ma ważnego badania technicznego. Co dalej? To otwiera przed kierującym tak naprawdę cztery możliwości.