Wygląda na to, że GM już się nie liczy. Redukujący się gigant nie tylko z roku na rok sprzedaje coraz mniej aut, ale nawet nie ma ochoty powrócić do dawnej świetności. Założony w 1908 roku urósł na dynamicznie rozwijającej się amerykańskiej motoryzacji i wkrótce opanował glob stając się największym koncernem na świecie. Przez 77 lat zajmował pierwsze miejsce wśród producentów samochodów, co jakiś czas spoglądając przez ramię, czy Ford nie zbliżył się zanadto.
O tym jak bardzo czasy się zmieniły świadczą ostatnie lata. W wyniku błędnych decyzji, GM tracił zaufanie klientów, którzy zwłaszcza w Ameryce coraz częściej wybierali samochody japońskie. Pierwszą bitwę GM przegrał w 2008 roku sprzedając mniej aut od prężnie rozwijającej się Toyoty. Fakt, że różnica sprzedaży była niewielka, ale mimo wszystko oddał pierwsze miejsce. Koniec potęgi przypadł na połowę 2009 roku, kiedy gigant ogłosił upadłość.
W międzyczasie na dalszych pozycjach także trwała zacięta walka. Volkswagen w połowie 2008 roku wyprzedził Forda, stając się "tym trzecim". Nie należy także zapominać o Hyundaiu. Azjatycki tygrys mozolnie wspinał się po drabinie, a kryzys tylko mu pomógł. Producent tanich i ekonomicznych - jak postrzegają je klienci - samochodów oparł się kryzysowi i także ma zakusy na podium.
Toyota nadal cieszy się pierwszym miejscem, ale zdążyła się już zakrztusić swoim sukcesem. W zeszłym 2009 roku sprzedała 7,81 mln aut, o 13% mniej, niż w rekordowym 2008 roku. Problemy z felernymi pedałami gazu w 9 mln aut, a ostatnio także z układem hamulcowym w Priusach podkopały wizerunek koncernu jako producenta niezawodnych samochodów.
Tę całą, dość skomplikowaną i mało przewidywalną w dalszej przyszłości sytuację ma zamiar wykorzystać największy producent Starego Kontynentu. Volkswagen sprzedał w zeszłym roku 6,29 mln samochodów. Dysponując pełną paletą marek od Skody do Audi i od Seata do Bugatti, nie chce zadowalać się brązem. Właście przedstawił plan zakładający zdobycie złota. Do 2018 roku z fabryk niemieckiego koncernu ma wyjeżdżać 10 mln samochodów rocznie, a te plany nie obejmują Porsche (włączenie do koncernu planowane na 2011 rok) i Karmanna (2012).
Trzeba przypomnieć, że Volkswagen ma talent do promowania swoich marek. Przejęcie Skody okazało się dla niej zbawienne, a jej sukces zaskoczył chyba nawet samych Niemców. Seat pod rządami VW zaczął śmiało konkurować w całej Europie, Bentley podwoił sprzedaż, a Audi w końcu dogoniło swoją rodzimą konkurencję.
Osiągnięcie sprzedaży rzędu 10 mln aut nie będzie łatwe, ale "ludowa marka" dała sobie na to 8 lat. Biorąc pod uwagę jej pozycję na rynku chińskim i jego przewidywany rozwój plan jest realny. Problem leży jednak gdzie indziej. Jak ktoś to ładnie określił, Toyota stając się liderem sprzedaży straciła okazję bycia tym drugim. Każdy kolarz wie, że lepiej jest gonić, niż być gonionym. Żółta koszulka lidera oznacza presję, z którą nie każdy jest w stanie sobie poradzić. GM zna to doskonale, Toyota właśnie tego doświadcza, a VW? Wszystko przed nim.