Twingo RS - test | Za kierownicą

Jest równie praktyczny, co zwykły hatchback, chociaż mógłby nie mieć ani tylnej kanapy, ani bagażnika. Jego zadaniem jest dostarczać przyjemności z jazdy. I to w zasadzie tylko kierowcy

Nigdy nie byłem przekonany do małych samochodów sportowych. Co prawda w dzieciństwie moją wyobraźnię rozpalał widok Peugeota 205 GTi, lecz nigdy nie udało mu się znaleźć w moim garażu marzeń. Podobnie było z mniejszym 106 Rally. Białe stalowe felgi wyglądały obłędnie, ale to jeszcze nie powód, żeby na co dzień jeździć takim miniautkiem. Moje sceptyczne podejście do Twingo RS było spowodowane także odmiennością koncepcji stylistycznej w stosunku do poprzednika. Jednobryłowe nadwozie, słodkie przednie światła i niemal zabawkowe wykończenie - to wszystko nadawało mu specyficznego uroku. Z drugiej strony miało swoje wady. Konstrukcja wymusiła zastosowanie w starym Twingo jednego silnika o niezbyt nowoczesnej konstrukcji i niezbyt dużej mocy. Nowe Twingo ma zdecydowanie bardziej konwencjonalną konstrukcję, przez co pod maską udało się upchać jednostkę 1,6 l i jeszcze został pewien zapas.

O ile pierwsze Twingo wyglądało na dłuższe, niż było w rzeczywistości, to nowa najmniejsza Renówka ewidentnie wygląda na przyciętą, zwłaszcza w tylnej części. Kiedy zajrzymy do wnętrza okazuje się, że nie jest tak źle. Wszystko dzięki przesuwanym fotelom tylnego rzędu. Jak na auto segmentu A bagażnik jest całkiem spory nawet po przesunięciu obu foteli maksymalnie do tyłu. Oczywiście o spakowaniu się w cztery osoby na wyjazd wakacyjny trudno myśleć, ale w codziennej miejskiej eksploatacji sprawdzi się w zupełności. Ma to o tyle znaczenie, że takie ustawienie tylnych foteli pozwoli nawet wysokim i dobrze zbudowanym kolegom zająć miejsca z tyłu i żaden nie musi się martwić o miejsce na kolana. Jest go pod dostatkiem. Tylne fotele mają jeszcze jedną zaletę, można je przesuwać zarówno z wnętrza, jak i od strony bagażnika.

Przednie kubełkowe fotele są wygodne i spełniają swoją rolę doskonale. Czerwone pasy bezpieczeństwa, czy napisy RenaultSport na oparciach są uzupełnieniem i podkreślają sportowe zacięcie auta. Z widocznych różnic od normalnej wersji RS-a poznamy po obrotomierzu umieszczonym na kolumnie kierowniczej. Jest to doskonałe rozwiązanie, gdyż to właśnie na obrotomierz najczęściej zerkamy jadąc tym samochodem. Na nim znajdziemy "Shift indicator" znany również z Abartha 500. Pozwala on zoptymalizować zmianę biegów. Przy dynamicznej jeździe uchroni nas przed odcięciem zapłonu, przy spokojnej pomoże oszczędzać paliwo. Z niewidocznych różnic można wymienić wyłącznik ESP, który skrzętnie schowano w dolnej partii deski rozdzielczej.

Silnik to konstrukcja 1.6 Renault wzmocniona do 133 KM uzyskiwanych przy 6750 obr/min. 160 Nm maksymalnego momentu obrotowego uzyskiwane jest przy 4400 obr/min. Te wartości wyraźnie pokazują, że Twingo RS lubi wysokie obroty. W rzeczywistości charakterystyka jest zaskakująco równomierna. Nie ma czegoś takiego jak "mułowatość" w dolnym zakresie obrotów i nagły kop w górnym. Owszem dla zachowania odpowiednio dobrej dynamiki lepiej utrzymywać silnik na wyższych obrotach, ale unikanie ich, chociażby ze względu na spory hałas, nie czyni auta nudnym i trudnym w prowadzeniu. Całą zabawę psuje trochę skrzynia biegów. Co prawda wybieranie poszczególnych biegów nie sprawia problemów, trafia się za każdym razem, pojawia się jednak jedno ale.... Podczas szybkiej zmiany z drugiego biegu na trzeci słychać zgrzyt. Dopiero po dwóch, trzech dniach udało mi się znaleźć kompromis i zmieniać biegi tak szybko jak to tylko możliwe, ale bez niepokojącego uszy dźwięku.

Pierwsza przejażdżka po naszych drogach obnaża najbardziej odczuwalną cechę Twingo RS. To twardo zestrojone zawieszenie, które znakomicie nadaje się do sportowej jazdy, ale boleśnie daje o sobie znać na nierównych, od lat nie remontowanych drogach. W celu zachowania jako takiego komfortu zmusza do poruszania się z naprawdę niedużymi prędkościami. Równy asfalt od razu pozwala na powrót rozwinąć skrzydła. Kierowany tą myślą skierowałem się na drogę wylotową na Gdańsk. Wieczorowa pora wydała się odpowiednia. Mały ruch na trasie, od czasu do czasu paru ścigantów, z którymi stawanie w szranki daje pojęcie o tym, co tak naprawdę potrafi to auto, to idealne warunki do testów. Przez podwarszawskie Łomianki jechałem spokojnie, wiec nawet nie podejrzewałem, co mnie zaraz czeka. Tę trasę pokonywałem dziesiątki razy i to nawet w autach o twardym zawieszeniu, więc wjazd na nie spełniającą już żadnych standardów trasę szybkiego ruchu wcale mnie nie przerażał. To był błąd. Krótki rozstaw osi i twarde zawieszenie to wstrząsająca mieszanina.

Non stop miałem napięte mięśnie brzucha i co jakiś czas byłem zmuszony zwolnić znacznie poniżej prędkości dopuszczalnej, aby uniknąć podskakiwania jak piłeczka pingpongowa i nie stracić panowania nad kierownicą. Kiedy tylko trasa szybkiego ruchu się skoczyła, postanowiłem zawrócić. Ten wypad do przyjemnych nie należał.

Odkryciem testu okazał się układ kierowniczy. Spodziewałem się, że będzie precyzyjny, ale realia przerosły moje oczekiwania. Z niemal laserową precyzją prowadzi samochód po dokładnie wyznaczonym przez kierowcę torze. Wspomaganie oczywiście jest, ale nie chce się narzucać. Egzystuje, z pewną nieśmiałością pozwalając kierowcy odczuwać drogę w stopniu adekwatnym do przeznaczenia auta. Dodatkową zaletą jest przyczepność przednich kół. Tam gdzie w normalnej przednionapędówce pojawia się już podsterowność, Twingo nadal trzyma się drogi. Oczywiście nikt, z inżynierami Renault włącznie, nie jest w stanie oszukać fizyki, ale po najmniejszym i najtańszym aucie z całej palety wcale bym się tego nie spodziewał.

Najbliższą konkurencją jest Abarth 500 ze 135-konnym silnikiem. Lepsze osiągi Włoch zawdzięcza doładowaniu, które wywindowało moment obrotowy do 206 Nm. Cena Abartha wynosi 65 990 zł, co w stosunku do 51 700, jakie trzeba zostawić w salonie Renault, by wyjechać zeń nowym Twingo RS, jest sporo większą kwotą. Gdybym miał wybierać spośród tej dwójki zdecydowałbym się na Renault. Różnica osiągów na korzyść Fiata moim zdaniem nie jest w stanie zrekompensować ponad czternastu tysięcy złotych.

Renault Twingo RS - test

Gaz

wyłącznik ESP, układ jezdny, przesuwane tylne fotele

Hamulec

zgrzyt słyszany przy szybkiej zmianie biegu z dwójki na trójkę, małe lusterka zewnętrzne

Summa Summarum

Renault Twingo RS to mały drapieżca, który nie nadaje się do długich pościgów, zwłaszcza w terenie, gdzie dominuje nierówny asfalt. Twarde zawieszenie i krótki rozstaw osi szybko nam to uświadomią. Najlepiej czuje się tam, gdzie jest dużo zakrętów i wtedy potrafi dać mnóstwo przyjemności z jazdy. A jak już poznamy możliwości samochodu, możemy poszukać skrzętnie ukrytego przycisku wyłączającego ESP. I zabawa zaczyna się od początku.

Marcin Lewandowski

Fiat 500 kontra Ford Ka - ZOBACZ TEST

Poradnik: samochodem na wakacje - ZOBACZ WIĘCEJ

Samochody: Renault Twingo - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.