Tour de Pologne - Ford Focus pod lupą

Dobrze wygląda, nieźle jeździ, jak dotąd nie psuje się, i tylko trochę za dużo pali

Po srebrnych Foresterze i Voyagerze oraz czarnej Octavii przyszła pora na niebieskiego Focusa. Właśnie kompaktowemu Fordowi z silnikiem benzynowym 1.6 będziemy starannie przyglądać się przez najbliższe dziesiątki tysięcy kilometrów.

Cel? Typowy dla tego rodzaju testów: przejechać 50 tys. km w pół roku, punktując wszelkie usterki, niedociągnięcia i czepiając się czego się da. Najlepiej byłoby ruszyć w wyprawę dookoła świata, ale... Po pierwsze, jakoś brak chętnych (wszyscy zajęci i zarobieni); po drugie, musimy przeprowadzać regularne przeglądy, a ze znalezieniem autoryzowanego serwisu pośrodku pustyni Gobi mogłyby być problemy. Dobrze też, jeśli autem przejedzie się parę osób i wymieni swoje opinie. Pozostaje nam zatem nabijanie kilometrów w kraju i jego w miarę bliskim sąsiedztwie.

Powtórka z sukcesu

Focus jest znany i lubiany - to w Europie wciąż najlepiej sprzedający się samochód segmentu C, choć od premiery w 2005 roku trochę wody w Wiśle upłynęło. Nasz redakcyjny kolega pisał o nim dwa lata temu: "Sukces jest drugim imieniem Focusa. Cztery miliony klientów przez sześć lat. Dwa tytuły Samochodu Roku zdobyte po raz pierwszy po obu stronach oceanu. Przez pewien czas najpopularniejszy wóz na świecie. To po części wyjaśnia, dlaczego zamiast wyznaczać nowe ścieżki, Focus II podąża szlakiem poprzednika".

Minęły dwa lata i Focus wciąż trzyma fason, choć ambitnych konkurentów mu nie brakuje (Opel Astra III, Peugeot 307, VW Golf, Seat Leon, Skoda Octavia, Citroën C4, Mazda 3, Kia Cee'd). Atrakcyjne nadwozie, opinia niezawodnego i świetnie trzymającego się drogi auta - to wystarczy, by wciąż być cenionym. Czy coś się zmieni wraz z ujawnieniem zdjęć trzeciej generacji Focusa? Samochód jest podobny do najnowszego Mondeo. Spieszymy jednak donieść, że na nowego Focusa trzeba będzie czekać co najmniej 4 lata.

Po dieslach w Voyagerze i Octavii zdecydowaliśmy, że czas wrócić do poczciwych benzynówek. Pod maską naszego testowego auta znalazł się więc silnik 1.6 DOHC Ti-VCT o mocy 115 KM. To zmodyfikowana wersja znanego silnika 100-konnego, która dzięki zmiennym fazom rozrządu ma wyższą moc. Naszym Focusem przejechaliśmy już 10 tys. km. Na razie nie zauważyliśmy żadnych usterek. W planach mamy dłuższe wyjazdy, a na te Ford nadaje się znakomicie. Fotele są wygodne, pozycja za kierownicą bardzo dobra. I nie ma znaczenia, czy za kółkiem siada najmniejszy z testerów o lekkiej nóżce (nasz Focus ma elektrycznie regulowane pedały), czy wypełniający auto pod sam sufit dwumetrowiec. Co prawda w tym drugim przypadku z tyłu ubywa miejsca na nogi, ale nieduzi pasażerowie podróżują całkiem wygodnie, w słoneczne dni mogą korzystać z rolet na bocznych szybach.

Jeżeli możemy trochę ponarzekać: na początku testu trochę przeszkadzało nam nieco staromodne zielone podświetlenie deski rozdzielczej. Ale przecież zieleń uspokaja i nam też się to wrażenie udzieliło. Z drugiej strony, jak zwykle u Forda, materiały wykończeniowe są dobrej jakości, a spasowanie elementów nie budzi zastrzeżeń.

Efekt elektroniki

Dziesięć tysięcy przebiegu daje już pewne rozeznanie w kwestii układu napędowego i zawieszenia. Przyzwoita, wydawałoby się, moc 115 koni nie zawsze radzi sobie z większą o ponad 100 kg od poprzednika masą auta (1255 kg). Wynika to z charakterystyki silnika, który najwięcej wigoru wykazuje dopiero powyżej 3,5-4 tys. obrotów. Efekty czuć np. podczas prób przyspieszania z niskich obrotów na dwójce. Po wciśnięciu gazu auto "zbiera się" przez kilka sekund, nim zacznie na dobre przyspieszać. Nieco mniejsza masa z pewnością poprawiłaby osiągi. Na szczęście zawieszenie przejęte, z niewielkimi modyfikacjami, z poprzedniej generacji Forda radzi sobie z nią bez zarzutów. Zresztą ciche i płynne wybieranie nierówności to już znak rozpoznawczy Focusa. Do wnętrza nie dochodzą żadne stuki, choć auto jeździło dotąd wyłącznie po polskich drogach.

Rozczarowywać może spalanie - choć jeździmy dynamicznie, ponad 9 litrów na setkę w nowoczesnym 1,6-litrowym silniku to trochę dużo. Widocznie winne są kilogramy, krótkie przełożenia pięciobiegowej skrzyni i elektronika, która często za kierowcę decyduje o porcji podawanego paliwa. Mimo że prawy pedał trzymamy nieruchomo, da się wyczuć jak układ sam dodaje gazu wraz z wzrostem obrotów. Dzięki temu mamy wrażenie, że silnik rewelacyjnie wkręca się na obroty. Taka reakcja wymaga przyzwyczajenia i nieco utrudnia płynne redukcje biegów i hamowanie silnikiem. Ale to niuanse, których część kierowców nawet nie zauważy.

Podstawową wersją wyposażenia jest Ambiente (50 tys. zł). Nasz Focus to promocyjna wersja Platinium X, za którą trzeba zapłacić 67 250 zł. Jazdę uprzyjemniają nam zestaw ESP, TSC, EBA (2900 zł), reflektory adaptacyjne (1900 zł), regulowane pedały (700 zł), elektrycznie sterowane wszystkie szyby (1400 zł), chłodzony schowek (100 zł), rolety przeciwsłoneczne na tylnych drzwiach (400 zł), siatka na bagaż (60 zł) i centralny zamek z dwuetapowym ryglowaniem (700 zł). Całość kosztowała 75 410 zł. Do tej pory żadnych nieprzewidzianych kosztów nie ponosiliśmy. Na pierwszy przegląd pojedziemy po 20 tys. km.

Więcej o: